Opłata "za piractwo" - za urządzenia mobilne zapłacimy jeszcze więcej
ZAiKS zaproponował kontrowersyjną ustawę wprowadzającą opłatę od piractwa doliczaną do komputerów, smartfonów i innych urządzeń. Problem w tym, że my już uiszczamy podobne opłaty i już teraz są one dość wysokie.
O tym, że w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego znalazł się dość kontrowersyjny projekt ustawy autorstwa ZAiKS-u, doniósł niedawno “Dziennik Gazeta Prawna". Zgodnie z jego założeniami do ceny telewizorów, kamer, aparatów fotograficznych, komputerów i smartfonów byłaby doliczana opłata w wysokości 1-3 proc. owej ceny. Byłaby to opłata od piractwa.
“DGP" wyliczył, że gdyby projekt wszedł w życie, organizacje reprezentujące artystów dostawałyby ok. 320 mln zł więcej. Dla zwykłego Polaka te opłaty stanowiłyby poważny problem: zdaniem “DGP" za średniej klasy laptopa mielibyśmy zapłacić 50 zł więcej, za ultrabooka - 120 zł więcej.
A to nie jest tak, że teraz nic nie płacimy “za piractwo". Dziennik Internautów, który zaciekle bada sprawę ustawy, wie dokładnie ile co rok oddajemy artystom z tytułu opłat od czystych czytników. Przedstawicielka ZAiKS-u Anna Biernacka w rozmowie z DI powiedziała, że w ten sposób zbiera się kwota ok. 7 mln zł.
Problem w tym, że to tylko część całej kwoty. Te 7 mln to pieniądze, które trafiają do trzech organizacji: ZAiKS-u, SAWP-u i ZPAV-u. A na nich nie kończy się lista podmiotów, które dostają pieniądze pochodzące z opłaty od czystych czytników. W Dzienniku Internautów Dominik Dobek ze Związku Importerów i Producentów Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego mówi, że:
"Opłaty za urządzenia i czyste nośniki pobierają jeszcze dwie organizacje: KOPIPOL i POLSKA Książka. KOPIPOL w 2012 roku zebrał 9,6 mln zł, a Polska Książka 9,4 mln zł (...) Czyli po zsumowaniu wszystkie OZZ w Polsce pobierają ponad 26 mln zł."
26 mln to już całkiem spora suma. Oczywiście nadal nie zaspokaja roszczeń artystów, ale z punktu widzenia osób, które kupują czyste nośniki jest to suma wręcz absurdalnie wysoka.
Dziennik Internautów obala też kolejny mit: że Polska zbiera najmniej z tytułu opłat za piractwo. Nie jest to prawda. Owszem, pomysły wprowadzenia dodatkowych haraczy od piractwa krążą rozmaite. Na przykład Francuzi chcieli opodatkować tablety i smartfony, a pieniądze uzyskane w ten sposób przeznaczyć dla artystów, ale większość Europy na razie zbyt kontrowersyjnych przepisów nie wprowadza.
Tego typu rozwiązania to kompletny absurd. W końcu ani smartfony, ani tablety nie są urządzeniami, których głównym przeznaczeniem jest kopiowanie czegoś. Na tej zasadzie można by opodatkować niemal wszystko pod byle jakim pretekstem. Nie tędy droga. I wydaje mi się, że rządy zdają sobie sprawę z tego, iż nie tędy droga.
Marta Wawrzyn