Robo-insekty na ratunek ofiarom klęsk żywiołowych
Amerykańscy naukowcy prowadzą badania nad wykorzystaniem owadów w akcjach ratunkowych. Czy w niedalekiej przyszłości żuk z kamerką na grzbiecie pomoże w odnajdywaniu zasypanych gruzami ludzi?
Akcje ratunkowe przeprowadzane np. po trzęsieniu ziemi nie mogą odbywać się bez specjalnie wyszkolonych psów. Dzięki doskonałemu węchowi są w stanie wskazać miejsce, w którym znajduje się uwięziony człowiek. Reszta należy do ludzi wyposażonych w odpowiedni sprzęt. Nawet taka ścisła współpraca może okazać się niewystarczająca. Jeszcze skuteczniejsze lokalizowanie ocalałych wymaga pomocy czegoś o niewielkich rozmiarach. Czegoś, co jest w stanie dostać się tam, gdzie ani człowiek, ani pies nie potrafi. Owad wydaje się być idealnym kandydatem.
Projekt badawczy o nazwie Hybrid Insect Micro-Electromechanical Systems został założony przez DARPA (Agencję Zaawansowanych Obronnych Projektów Badawczych Departamentu Obrony Stanów Zjednoczonych) i inżynierów z uniwersytetu w Michigan. Naukowcy starają się opracować technologię, która pozwoli zasilać niewielkie urządzenia elektroniczne (kamerki, mikrofony) energią kinetyczną owadów. Stawonóg z przytwierdzoną do grzbietu mini kamerą mógłby poruszać się w miejscach niedostępnych dla ludzi: grożących zawaleniem budynkach, miejscach napromieniowanych, czy gruzowiskach powstałych na skutek trzęsienia ziemi. Z nietypowych hybryd na pewno skorzysta także wojsko.
Pierwsze "loty testowe" zaplanowano na przyszły rok. Inżynierowie cały czas starają się pozyskać inwestorów, którzy pomogą w realizacji projektu.