Test Faceta: Głośnik bluetooth Creative iRoar

Creative iRoar z subwooferem iRock /INTERIA.PL
Reklama

Firma Creative chwali się, że iRoar to "najiteligentniejszy głośnik na tej planecie". Po kilku dniach testów mogę śmiało stwierdzić, że ten gadżet jest nie tylko dość mądry, ale właściwie bezkonkurencyjny w swojej klasie.

Kolumienka iRoar - wraz z dodatkowymi akcesoriami, o których później - to najmłodszy przedstawiciel rodziny Roar - wysokiej klasy głośników bezprzewodowych charakteryzujących się nie tylko świetnym designem, ale także ogromną mocą i jakością dźwięku zadowalającą nawet najbardziej wybrednych melomanów. Singapurska firma postanowiła pójść o krok dalej czyniąc z iRoar niejako platformę dla dźwiękowych eksperymentów.

Jej podstawą jest oczywiście sam głośnik. Wyglądem przypomina on swoich starszych braci, ale jest od nich po prostu przystojniejszy. Złote elementy, czerwone wstawki, panel dotykowy i diody LED - wprowadzone zmiany nie mają prawa się nie spodobać. Gadżet prezentuje się dzięki nim nowocześnie i ponadczasowo. 10/10, pięć gwiazdek, szkolna szóstka. Naprawdę.

Reklama

Jednakże w każdym głośniku bardziej od wyglądu liczą się trzewia. W przypadku iRoar uroda poszła w parze z bogatym wnętrzem kryjącym w sobie aż pięć przetworników. Te, wraz z wbudowanym subwooferem, odpowiadają za to, aby zarówno tony wysokie, jak i niskie docierały do naszych uszu w możliwie najlepszy i najczystszy sposób.

Do tego dochodzi szereg zastosowanych technologii takich jak Dynamic Range Expansion, która ma przywracać dynamikę skompresowanym cyfrowo utworom, czy niwelująca różnicę głośności w odtwarzanych kawałkach Smart Volume. Muszę uczciwie stwierdzić, że te chwytliwe nazwy faktycznie niosą za sobą konkretne efekty. Odtwarzana z serwisów streamingowych muzyka naprawdę ma większą głębię.

Zwłaszcza, kiedy zechcemy się pobawić darmową aplikacją dostępną na systemy iOS i Android. Dzięki niej możemy w prosty sposób dopasować brzmienie głośnika do własnych preferencji. Gadżet nawet bez tej "doktoryzacji" gra naprawdę ładnie, ale maksimum wyciśnie się z niego dopiero grzebiąc w ustawieniach. Spokojnie - to naprawdę proste, a efekty są słyszalne właściwie od razu.

Baza iRoar spisuje się na medal. Nawet pokładowy subwoofer daje radę, co zasługuje na osobną pochwałę. Ten element często "nie gra" w kompaktowych głośnikach bluetooth. Zastrzeżenia mogę mieć tylko do wbudowanego mikrofonu. Przy pomocy iRoar da się odebrać rozmowę telefoniczną, a nawet przeprowadzić telekonferencję, ale choć ja sam świetnie słyszałem moich rozmówców w systemie głośnomówiących, tak oni narzekali na to, że z drugiej strony dochodzi do nich co trzecie słowo. Mikrofon również korzysta z kilku ciekawie brzmiących rozwiązań (redukowanie szumu, wychwytywanie dźwięku tylko z jednego kierunku), ale nie pozwoliły mi one na komfortową konwersację. Pytanie brzmi: czy to w ogóle potrzebny bajer?

Złego słowa nie mogę natomiast napisać o tym jak wygodny i wszechstronny jest iRoar. Łączność poprzez bluetooth to jedno. Głośnik wyposażono także w standardowe wejście audio, slot na kartę micro SD, a nawet wejście optyczne i port USB. Odtwarzanie nagranych na "twardym" nośniku kawałków? Nic prostszego. Ładowanie telefonu? To także da się zrobić (a będąc na wyjeździe podziękujecie za tę funkcję!). Obecność "optyka" umożliwia na bezproblemowe podłączenie iRoar do telewizora i wykorzystanie go jako zewnętrznego źródła dźwięku. Sprawdza się on w tej roli całkiem nieźle, chociaż nie zastąpi on dobrego zestawu kina domowego lub też odpowiedniego soundbara. Niemniej, filmy i programy telewizyjne brzmią przez niego o wiele lepiej niż z płaskich głośników od TV.

Na wstępie wspomniałem, że iRoar jest platformą. Firma Creative pozwoliła na jej rozbudowywanie - i to zarówno pod względem oprogramowania, jak i sprzętu. Firmware głośnika można zaktualizować i wzbogacić go o dodatkowe aplikacje. Te ostatnie są raczej ciekawostkami, ale dla przykładu mogą uczynić z gadżetu radiobudzik lub... detektor dźwięku. Ktoś zaprogramował nawet funkcję opowiadania kawałów. Znacznie ciekawiej jest jednak pod względem "fizycznych" rozszerzeń. Głośnik iRoar można posadzić na stacji dokującej iRock będącej niczym innym jak subwooferem z prawdziwego zdarzenia. Basy staną się jeszcze głębsze, a całość zacznie przypominać "poważny" sprzęt audio. Subwoofer iRock to oczywiście opcjonalny dodatek, ale próbując uczynić z iRoar swój podstawowy "odbiornik" warto się zastanowić nad jego zakupem.

Kolejną ciekawostką jest mały mikrofon iRoar MIC, dzięki któremu zmienimy głośnik w przenośną stację nagłaśniającą. Bądźmy szczerzy - to rozwiązanie nie sprawdzi się na weselu, ale na większej imprezie rodzinnej jak najbardziej. Zwłaszcza że iRoar potrafi się drzeć naprawdę mocno. Grzechem byłby brak wzmianki o funkcji mikrofonu, którą jest modulacja głosu w czasie rzeczywistym. Mogłoby jej nie być, ale uwierzcie, że gwarantuje ona całą masę śmiechu. Mikrofon - podobnie jak iRock - można nabyć osobno.

Najnowsza propozycja Creative jest w stanie zastąpić drogi sprzęt audio. Serio - nie ma w tym stwierdzeniu ani krzty przesady. Całość, zwłaszcza ze stacją iRock, gra lepiej niż bardzo dobrze, a szerokie możliwości sprzętu czynią z niego naprawdę uniwersalne narzędzie. I to w dodatku takie, które będziecie mogli ze sobą zabrać w podróż. Opisywany głośnik to produkt, w którym ciężko doszukać się jakichkolwiek wad. Właściwie jedyną skazą na tym diamencie jest ten nieszczęsny system głośnomówiący (o ile w ogóle będziecie z niego korzystać). Niestety, jak na diament przystało cena jest wysoka. Za iRoar przyjdzie wam zapłacić ok. 1769 zł. Stacja iRock to kolejne 669 zł. To sporo, ale sprzęt ten tak szybko się nie zestarzeje...

Plusy:

+ design

+ jakość odtwarzanego dźwięku

+ aplikacja mobilna

+ możliwość rozbudowy zestawu

+ mnogość portów i wyjść

+ łatwa obsługa

+ czas pracy na baterii

Minusy:

- funkcja głośnomówiąca

- na panelu dotykowym wyraźnie widać odciski palców


MO

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: recenzja | test
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy