Zegarek napędzany przez nadgarstki
Kiedyś posiadanie zegarka elektronicznego zapewniało przynajmniej kilka godzin popularności na szkolnym korytarzu. Dziś wyróżnienie się z tłumu rówieśników jest pewnie dużo trudniejsze. Pomóc może zegarek przyszłości, który napędza się, wykorzystując energię użytkownika.
Dodatkowo jest tu szafirowe szkło chroniące wyświetlacz i mikrogenerator oraz bateria wystarczająca na 45 dni pracy, jeśli zegarek nie będzie noszony. Poza tym mamy tu takie udogodnienia, jak podświetlenie LED, alarm, stoper, kalendarz oraz zegary z różnych stref czasowych. Już takie dodatki kiedyś wystarczały do wzbudzania podziwu.
Największą wadą (a dla niektórych zaletą) zegarka jest jego cena. Za limitowaną wersję czarną trzeba zapłacić "jedynie" 5500 dolarów (około 17 430 zł). Tańsza będzie standardowa srebrna wersja. Ile? Zaledwie 5250 dolarów (16 600 zł).
Paweł Żmuda