Broń hipersoniczna - czy zaczął się nowy wyścig zbrojeń?
Bezgłośne, precyzyjne i nie do zatrzymania – takie właśnie są pociski hipersoniczne, które przenoszą zabójcze ładunki z nieosiągalnymi wcześniej prędkościami, uniemożliwiając reakcję jakimkolwiek systemom obrony. Potęgi militarne pracują nad tą technologią od dekad. Przełom wydaje się być już blisko. Oto jak groźny jest nowy wyścig zbrojeń…
Lotniskowiec USS Gerald R. Ford, spokojnie sunący właśnie po Atlantyku, to jeden z najpotężniejszych systemów uzbrojenia na świecie - i żelazna pięść floty Stanów Zjednoczonych. Budowa tego kolosa pochłonęła prawie 13 miliardów dolarów.
Oprócz załogi, liczącej ponad 2500 osób, na pokładzie znajduje się 80 supernowoczesnych myśliwców odrzutowych, które mogą rozstrzygnąć losy wojny. Sześć systemów obrony przeciwlotniczej chroni okręt przed atakami z powietrza, czyniąc go twierdzą nie do zdobycia - tak przynajmniej sądzi jego załoga. Nagle, bez żadnego ostrzeżenia, grom z jasnego nieba rozrywa pokład lotniskowca. Z wnętrza giganta dochodzą głuche huki eksplozji, a z dziury ziejącej w pasie startowym wydobywa się słup czarnego dymu.
Pojedynczy pocisk unieszkodliwił jedną z najgroźniejszych broni na ziemi. Ten atak to początek tzw. Decapitation strike, czyli miażdżącego pierwszego uderzenia, które praktycznie pozbawia przeciwnika zdolności bojowej. Wykorzystana w tym celu superbroń spada z nieba z prędkością 20 razy większą od dźwięku i w ciągu kilku sekund, nim ktokolwiek zdąży się zorientować, niszczy radary, pasy startowe oraz silosy rakietowe w całych Stanach Zjednoczonych. Przebija ściany bunkrów i stal czołgów niczym papier. Inny pocisk uderza w Biały Dom, przypieczętowując los jednego z najpotężniejszych państw na świecie. Walka jest rozstrzygnięta, jeszcze zanim informacja o ataku została podana do publicznej wiadomości...
Chociaż ten katastroficzny scenariusz wydaje się bliższy hollywoodzkim filmom niż rzeczywistości, to siejący spustoszenie innowacyjny oręż jest jak najbardziej realny. - Im szybciej nasza broń będziegotowa do użycia, tym lepiej - mówi Daniel Marren, inżynier lotniczy i dyrektor amerykańskiego ośrodka testowego Sił Powietrznych w White Oak w stanie Maryland. Marren od ponad 30 lat pracuje nad następną generacją pocisków manewrujących, a od niecałego roku ma bardzo konkretny cel: najpóźniej w październiku 2022 roku ma dostarczyć Pentagonowi gotową broń hipersoniczną. W tym celu prezydent Donald Trump zwiększył budżet ośrodka na badania o 2,2 mld dolarów. Skąd taka hojność? Nowa technologia ma potencjał, aby znacząco zmienić układ sił na arenie międzynarodowej. Chociaż ten katastroficzny scenariusz wydaje się bliższy hollywoodzkim filmom niż rzeczywistości, to siejący spustoszenie innowacyjny oręż jest jak najbardziej realny.
- Im szybciej nasza broń będzie gotowa do użycia, tym lepiej - mówi Daniel Marren, inżynier lotniczy i dyrektor amerykańskiego ośrodka testowego Sił Powietrznych w White Oak w stanie Maryland. Marren od ponad 30 lat pracuje nad następną generacją pocisków manewrujących, a od niecałego roku ma bardzo konkretny cel: najpóźniej w październiku 2022 roku ma dostarczyć Pentagonowi gotową broń hipersoniczną. W tym celu prezydent Donald Trump zwiększył budżet ośrodka na badania o 2,2 mld dolarów. Skąd taka hojność? Nowa technologia ma potencjał, aby znacząco zmienić układ sił na arenie międzynarodowej
Arsenał broni atomowej tworzy kruchą równowagę między mocarstwami. U jej podstaw leży groźba dewastującego odwetu w przypadku ataku jednej ze stron. Pociski hiperdźwiękowe zniosą ten balans strachu, ponieważ skomasowane uderzenie z ich użyciem uczyni wroga zupełnie bezbronnym. Kto zrobi to jako pierwszy, ma strategiczną przewagę i nie musi obawiać się konsekwencji - oto zabójcza logika broni hipersonicznej.
Jak wygląda surfing na fali uderzeniowej?
Prędkościami hipersonicznymi nazywamy te przekraczające 6100 kilometrów na godzinę, czyli pięciokrotność szybkości rozchodzenia się dźwięku (5 machów). Jakie są militarne korzyści z tak błyskawicznych pocisków? Nawet najlepsze spośród obecnych systemów obrony przeciwrakietowej nie są w stanie ich przechwycić! Nową technologię można zasadniczo podzielić na dwie kategorie: pociski manewrujące (ang. cruise missiles) oraz jeźdźców fal (ang. waveriders). Te pierwsze są zbliżone do klasycznych poddźwiękowych tomahawków, ale silnik nadaje im prędkość powyżej 5 machów (dla porównania: znajdujący się ciągle na uzbrojeniu U.S. Navy tomahawk w wersji UGM-109/RGM-109 rozpędza się do 900 km/h). Międzykontynentalne pociski balistyczne osiągają podobne prędkości, jednak pocisk manewrujący ma jedną decydującą zaletę: nie porusza się po krzywej balistycznej - zamiast zbliżać się do celu po długim łuku, leci wprost do niego. Dzięki temu broń jest około 20 razy trudniej namierzyć, a wróg staje w obliczu nieprzewidywalnego zagrożenia.
Pociski typu waverider wymagają użycia rakiety nośnej, która wyniesie je na wysokość nawet 80 km i nada im prędkość ok. 3 machów. Dopiero wtedy jeździec fal może zacząć działać sam. Umożliwia mu to nowatorski napęd: konwencjonalne silniki wyposażone są w turbiny służące do sprężania powietrza niezbędnego w procesie spalania. Silnik waveridera spręża powietrze dzięki uzyskanej prędkości: od 3 machów wzwyż jest ono wciskane z ogromną siłą do jego wnętrza. Pocisk osiąga w ten sposób tak dużą prędkość, że powietrze nie jest w stanie go ominąć, więc niczym łódź na wodzie popycha przed sobą fale, określane także mianem uderzeniowych. Specjalny kształt pozwala mu ślizgać się po nich, co nadaje waveriderowi jeszcze większą szybkość. Dotarłszy nad cel, uderza weń, lecąc prawie pionowo w dół z wysokości około 30 kilometrów. Zderzenie z obiektem ataku skutkuje niszczycielską eksplozją.
Ze względu na ogromny potencjał supermocarstwa pracują nad technologią hiperdźwiękową pod dużą presją (patrz: po prawej). Na razie istnieją jeszcze pewne przeszkody techniczne, niepozwalające na seryjną produkcję tej broni, ale rozwiązanie tych problemów wydaje się być w zasięgu ręki. To niebezpieczna perspektywa, wzbudzająca wątpliwości wśród ekspertów. Badania wykonane dla ONZ mówią: "Rozwój technologii hipersonicznej może w przyszłości prowadzić do szybkiej eskalacji konfliktów i rezygnowania z rozwiązań dyplomatycznych". Wydaje się, że mocarstwa akceptują to zagrożenie, ponieważ jak na razie żaden kraj nie zgodził się na ograniczenie stosowania tego oręża.