Churchill rozważał istnienie życia pozaziemskiego

Nowo odkryty esej Winstona Churchilla wskazuje, że był on otwarty na możliwość istnienia życia pozaziemskiego.

Winston Churchill myślał nie tylko jak polityk, ale także jak naukowiec
Winston Churchill myślał nie tylko jak polityk, ale także jak naukowiecAFP

W 1939 r., gdy wybuchła II wojna światowa, Winston Churchill napisał do "Popular Science" artykuł, w którym rozważał możliwość istnienia życia pozaziemskiego. 11-stronicowy szkic był przeznaczony do druku i został zaktualizowany w 1950 r., ale nigdy go nie opublikowano.

W latach 80. ubiegłego wieku esej został przekazany jednemu z amerykańskich muzeów, gdzie był przechowywany aż do 2016 roku. Dokument został odkryty przez Timothy'ego Rileya, dyrektora Narodowego Muzeum Churchilla w Fulton. Riley przekazał go izraelskiemu astrofizykowi, dr Mario Livio. Livio to zdarzenie uznał za "wielką niespodziankę".

- Pan Riley powiedział do mnie: chciałbym abyś na coś spojrzał. Dał mi kopię tego eseju Churchilla. Rzuciłem okiem na tytuł. "Czy jesteśmy sami we wszechświecie?" Byłem zdumiony, bo nie wiedziałem, że Churchill pisał o czymś takim - powiedział dr Livio.

W artykule Churchill rozumował nie jako lider potężnego państwa, a prawdziwy naukowiec, rozważając możliwości występowania życia na innych planetach. Churchill cały wywód buduje na fundamencie zasady kopernikańskiej, według której położenie Ziemi we wszechświecie nie jest w żaden sposób uprzywilejowane, a życie pozaziemskie powinno występować powszechnie.

Churchill zwrócił uwagę na ogromne znaczenie wody w stanie ciekłym w rozwoju życia. "Wszystkie żywe organizmy, które znamy jej wymagają" - można przeczytać w eseju. Co więcej, ponad 50 lat przed odkryciem egzoplanet, Churchill wyraził za wielce prawdopodobne, że planety mogą krążyć wokół innych gwiazd, stwierdzając, że "duża część tych odległych światów będzie odpowiedniej wielkości, aby istniały wody powierzchniowe i jakaś atmosfera". Brytyjczyk napisał także, że część z nich "będzie w odpowiedniej odległości od macierzystej gwiazdy, by utrzymać odpowiednią temperaturę". Churchill nakreślił tym samym podstawowe cechy ekosfery, czyli obszaru wokół gwiazdy, gdzie nie jest ani za zimno, ani za gorąco, by podtrzymać życie.

W eseju Churchill przewiduje ogromne możliwości eksploracji Układu Słonecznego. "Pewnego dnia, być może nawet w niezbyt odległej przyszłości, polecimy na Księżyc, może nawet na Wenus i Marsa", pisał. Polityk wyjaśniał, że jego zdaniem tylko Wenus i Ziemia są jedynymi miejscami w Układzie Słonecznym, zdolnymi podtrzymać życie. Teraz już wiemy, że księżyce Jowisza i Saturna są równie dobrymi miejscami do poszukiwania prostych form życia.

Zainteresowanie Churchilla nauką jest powszechnie znane. Był on pierwszym brytyjskim premierem, który zatrudnił doradcę naukowego, w osobie Fredericka Lindemanna. Churchill odbywał regularne spotkania z naukowcami, takimi jak sir Bernard Loverll, pionier radioastronomii. Współpraca brytyjskiego premiera ze środowiskiem naukowym była po części związana z działaniami wojennymi, ale nie tylko. Churchill finansował wiele laboratoriów, teleskopów i rozwój technologiczny, który po wojnie doprowadził do postępów w dziedzinach genetyki molekularnej i krystalografii rentgenowskiej.

Churchill był płodnym pisarzem, w latach 20. i 30. ubiegłego wieku stworzył eseje popularnonaukowe na różnorodne tematy - od ewolucji po energię termojądrową.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas