Co mieszka na Diablaku? Tajemnicze zaginięcia, samobójstwa i wypadki lotnicze

Kiedy myślimy o miejscach uchodzących za nawiedzone, do głowy najczęściej przychodzą nam opuszczone budynki, stare zamki, szpitale psychiatryczne czy kościoły, ale w naszym kraju jest też pewna tajemnicza góra, na której regularnie dzieją się bardzo dziwne rzeczy.

Co mieszka na Diablaku? Teorii jest wiele...
Co mieszka na Diablaku? Teorii jest wiele... MONKPRESSEast News

Dla jednych po prostu Babia Góra, dla innych Kapryśnica, a jeszcze kolejnych Diablak, Diabli Zamek, Diable Zamczysko czy Góra diabła... a z takimi nazwami nie pozostaje nic innego, jak tylko tworzyć legendy i najwyższy szczyt masywu górskiego Babia Góra bardzo poważnie podchodzi do tego zadania, bo dla każdej z nazw można znaleźć ciekawe ludowe tłumaczenie. A nawet kilka, bo sama Babia Góra ma co najmniej trzy różne - kupa kamieni wysypanych przed chałupą przez babę-olbrzymkę, kochanka zbójnika skamieniała z żalu po zabitym ukochanym czy pamiątka po jaskiniach, w których zbójnicy ukrywali i przetrzymywali swoje branki.

Babia Góra, Diablak i Kapryśnica. Różne oblicza jednej góry

Jeszcze bardziej interesująco robi się przy wszystkich "szatańskich" nazwach, które wzięły się z legendy o zbójniku, dla którego zamek na szczycie budował sam diabeł! Według ludowych podań zbójnikowi nie było jednak dane zamieszkać w nowym domu, bo ten na chwilę przed ukończeniem budowy zawalił mu się na głowę, grzebiąc go pod gruzami - to właśnie dlatego według legendy podczas burzy można w okolicy usłyszeć dochodzący spod głazów dźwięk ciupagi.

Mało? No to mamy jeszcze Kapryśnicę, która jest nawiązaniem do faktu, że góra słynie z niespodziewanych zmian pogody - ciepła słoneczna pogoda potrafi tu w jednej chwili ustąpić ulewnym deszczom, burzom czy pojawiającej się znikąd mgle, która zalega tu wyjątkowo często. Latem szczególnie niebezpieczne są gwałtowne burze, zimą śnieżne huragany i zagrożenie lawinowe, a niezależnie od pory roku należy uważać na silne wiatry. I choć to zjawisko typowe dla wielu wysokich szczytów, nie każdy zasłużył na miano Matki Niepogód, prawda? Tak, to kolejna nazwa masywu...

Czarownice, Czarnobóg i inne legendy

A na legendach tłumaczących nazwę, się nie kończy, bo stare podania przekonują, że ten najwyższy szczyt polskich Beskidów był siedzibą prasłowiańskiego Czarnoboga, czyli boga niepomyślności i wojny, a czarownice od setek lat urządzają tu swoje sabaty. Brzmi jak bajka, którą można straszyć niegrzeczne dzieci?

Zdecydowanie, ale część okolicznych mieszkańców do dziś wierzy, że na Diablaku grasuje coś nadprzyrodzonego. Sam diabeł pod postacią zakapturzonego mężczyzny, złośliwe skrzaty, ogniki, tajemnicza obecność, czarny koń rozpływający się w powietrzu... wersje są różne, ale wszystkie mają punkt wspólny, a mianowicie lepiej nie spotkać "tego" na swojej drodze, bo najpewniej nigdy nie znajdziemy już drogi do domu.

I choćbyśmy chcieli włożyć wszystkie te historie tam, gdzie z naukowego czy po prostu zdroworozsądkowego punktu widzenia ich miejsce, czyli między wspomniane bajki, to nie da się ukryć, że Babia Góra była milczącym świadkiem zdecydowanie zbyt wielu nieszczęśliwych wypadków.

Nie brakuje opowieści o osobach, który próbowały zdobyć górę, ale słuch o nich zaginął, a także nawiązań do japońskiego lasu Aokigahara u podnóża Fudżi, zwanego lasem samobójców, bo choć niektórych zgonów w okolicznych lasach nie udało się wyjaśnić do dziś, to inne wprost sugerowały odebranie sobie życia. Oczywiście Diablak jest każdego roku celem wielu podróżników, którzy bezpiecznie zdobywają szczyt i wracają do domu, ale... część z nich faktycznie wspomina o wariujących kompasach czy nagłym gubieniu drogi.

Nieszczęśliwe wypadki... także lotnicze

Śmiało można zakładać, że podobnych problemów, a także "kapryśnej" odsłony góry, doświadczyli narciarze KS Beskid w trakcie rajdu narciarskiego w 1935 roku, którzy na skutek nagłej zamieci śnieżnej nie byli w stanie znaleźć drogi do schroniska - czteroosobowa grupa po prostu zamarzła! I może nie byłoby w tym nic dziwnego, bo śnieg w górach jest w stanie mocno ograniczyć widoczność, gdyby nie fakt, że ciało jednego z narciarzy został znaleziono dosłownie... metr od budynku. Przyjmuje się, że to pierwszy udokumentowany wypadek na Babiej Górze i jak łatwo się domyślić, tylko jeden z wielu mających miejsce w kolejnych latach.

Niecałe trzydzieści lat później, a dokładniej w 1963 roku, przy idealnej pogodzie i widoczności na Babiej Górze rozbił się helikopter. Pilot i dwaj pasażerowie zginęli, a przyczyna katastrofy do dziś nie została odkryta. Zdarza się, prawda?

Tak, ale nie minęło 6 lat i w okolicy w podobnych okolicznościach doszło do kolejnego wypadku lotniczego! 2 kwietnia 1969 roku samolot pasażerski lecący z Warszawy do Krakowa z nieznanych powodów zboczył z kursu i uderzył w zbocze góry, w efekcie czego zginęły 53 osoby - pogoda była bardzo dobra, a kontrola nie wykazała żadnych technicznych usterek maszyny. Brzmi znajomo?

A co powiecie na to, że w 2013 roku historia znowu się powtórzyła i w rejonie Babiej Góry rozbiła się awionetka lecąca z Poznania do Bratysławy. Pilot nagle zmienił kurs, a nieudany manewr kosztował życie 3 osób. Przyczyna? A jakże, nieznana. Oczywiście śmiało można zakładać, że nie magiczna, bo magiczne to są tu co najwyżej widoki, ale nie da się ukryć, że Diablak jak magnes przyciąga nie tylko turystów, ale i nieszczęśliwe wypadki, nieustannie umacniając swoją pozycję, jednego z najbardziej przeklętych miejsc w naszym kraju.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas