Globalne marki pod lupą satelitów
Dziś odpowiedzialność społeczno-ekologiczna liczy się w biznesie jak nigdy wcześniej. Międzynarodowe koncerny prześcigają się w deklaracjach dotyczących zrównoważonych sposobów pozyskiwania dóbr, procesów produkcji czy łańcuchów dostaw. Okazuje się, że sporo informacji na ten temat możemy znaleźć na zdjęciach satelitarnych.
Setki satelitów stale monitorują naszą planetę, rejestrując zmiany związane ze wzrostem upraw, użytkowaniem gruntów, wilgotnością gleby czy powodziami. Firmy, których działalność związana jest z wylesianiem, czyli negatywnym wpływem na środowisko, dziś muszą liczyć się z poważnym ryzykiem dotyczącym ich biznesu - prawnym, finansowym czy wizerunkowym. Nawet, jeśli negatywna działalność nie dotyczy bezpośrednio ich, ale dostawców czy partnerów. Niektóre działania są na bieżąco rejestrowane przez satelity.
Także banki finansujące różnego rodzaju przedsięwzięcia mogą czerpać informacje o inwestycjach lub ich otoczeniu właśnie ze zdjęć satelitarnych, które dostarczają dodatkowo danych z przeszłości. Dość łatwy do określenia może być np. wpływ danej firmy na środowisko naturalne, który można ocenić za pomocą takich wskaźników jak np. zmiana zalesienia w czasie. Dane z satelitów są coraz częściej wykorzystywane do lepszego informowania spółek oraz monitorowania projektów inwestycyjnych. Z takich informacji korzystają globalne koncerny, jak Unilever czy Cargill, które sprawdzają swoich dostawców pod kątem działalności zrównoważonej.
Zagadnienia związane z rozwojem zrównoważonym są dla ludzi coraz bardziej istotne. A to, że konsumenci chętniej wybierają marki, których działalność nie jest związana ze szkodliwym oddziaływaniem na środowisko, przekłada się na bardziej racjonalną pod tym względem politykę firm. Świadomość ekologiczna staje się zatem nie tylko bardzo ważnym czynnikiem warunkującym konsumenckie wybory, ale także zmieniającym biznes.
Dobrym przykładem jest produkcja oleju palmowego, w związku z którą masowo wycina się lasy, aby w ich miejscu móc uprawiać przynoszące zyski palmy olejowe. Warto wspomnieć, że olej ten znajduje się w prawie połowie wszystkich towarów, które są zapakowane - od czekolady po mydło. Stosowany jest także jako olej kuchenny i biopaliwo. Globalny popyt na ten tłuszcz jest ogromny, jednak masowa produkcja może wiązać się z działalnością daleką od ekologicznej. Niedawno świat obiegły zdjęcia, także z satelitów, obrazujące skalę wycinki lasów tropikalnych w Malezji i Indonezji związanej z zapotrzebowaniem na grunty pod uprawy palm.
Główni nabywcy oleju palmowego coraz chętniej obserwują działalność swoich poddostawców pod kątem problemu deforestacji. Największe koncerny niedawno podjęły wspólną decyzję o podjęciu takich działań, aby do 2020 roku ograniczyć wylesianie do zera.
- O obserwacjach satelitarnych mówi się, że są narzędziem Wielkiego Brata. Ale to nie o to chodzi. Po prostu żyjemy w takich czasach, w których nie ma nic do ukrycia - powiedział Benjamin Ware, globalny szef zaopatrzenia w Nestle, jednego z najsłynniejszych i największych odbiorców oleju palmowego.
Powstała nawet specjalna inicjatywa: RSPO (Roundtable on Sustainable Palm Oil), która ma na celu zmianę globalnego rynku oleju palmowego w całkowicie zrównoważony. Zrzesza ona firmy plantacyjne, przetwórców i handlowców, producentów dóbr konsumpcyjnych, sprzedawców, instytucje finansowe oraz ekologiczne i społeczne organizacje pozarządowe z całego świata. Jednym z narzędzi wykorzystywanych w celu monitorowania sytuacji upraw są obserwacje satelitarne.
ESA i NASA we współpracy z partnerami stworzyły specjalny serwis, który do monitorowania lasów w czasie rzeczywistym wykorzystuje obrazowanie satelitarne i mapowanie. System na bieżąco kontroluje lasy oraz uprawy, porównując mapy pokazujące granice plantacji, lokalizacje dostawców oraz podlegające ochronie lasy, z aktualnymi zdjęciami wykonanymi przez satelity. Gdy wykrywana jest zmiana w pokryciu lasu większa niż powierzchnia boiska piłkarskiego, zainteresowane podmioty otrzymują automatyczne powiadomienie.
- Dysponując pewnymi, obiektywnymi informacjami na temat działalności partnerów biznesowych czy ich łańcuchów dostaw, przedsiębiorstwa mogą w bardziej świadomy sposób dokonywać wyboru, z którymi partnerami współpracować, a z którymi nie. Analizy oparte na zdjęciach z satelitów pozwalają lepiej poznać świat, również w znaczeniu gospodarczym - powiedział Maciej Litewski, manager z CloudFerro, polskiej firmy będącej operatorem platformy CREODIAS, za pomocą której można generować, analizować i pobierać zdjęcia z europejskich satelitów Sentinel obsługiwanych przez Europejską Agencję Kosmiczną.
Dzięki ogólnej dostępności danych satelitarnych, ale także coraz większej liczbie firm zajmujących się ich analizą, sprawdzenie swoich partnerów i kontrahentów staje się wyjątkowo proste. Zwłaszcza, że np. w ramach platformy CREODIAS można nie tylko przeglądać obrazy z kosmosu, ale także skorzystać z gotowej infrastruktury chmurowej do ich analizy.
- Dane z satelitów są dziś otwarte dla każdego - udostępniają je także europejskie instytucje, takie jak ESA czy EUMETSAT, w ramach platform online. Działalność związana z uprawami czy zanieczyszczeniem atmosfery może być w łatwy sposób sprawdzona. Weryfikować spółki i ich działalność mogą już nie tylko instytucje kontrolne czy finansowe, ale także partnerzy, a nawet konsumenci końcowi. W ostatnim czasie odnotowaliśmy w serwisie CREODIAS zwiększoną aktywność użytkowników, którzy sprawdzali, jak wygląda sytuacja w Warszawie i wzdłuż Wisły po awarii stołecznej oczyszczalni ścieków. Świadomość zagrożeń ekologicznych, ale także sposobów, jak je kontrolować, jest coraz większa - dodał Maciej Litewski.
Informacje, jakie uzyskujemy ze zdjęć satelitarnych, znajdują coraz szersze zastosowanie. To już nie tylko meteorologia czy monitoring zmian klimatycznych, ale także kontrola ruchu na morzach i oceanach, obserwacja upraw i lasów czy planowanie rozwoju miast. Sektor produktów i usług opartych na danych z kosmosu dynamicznie się rozwija. Według raportu Copernicus Market Report, rynek usług związanych z monitoringiem jakości powietrza będzie rósł rocznie o 4,6 proc. i do 2022 roku osiągnie wartość 430 mld euro.