Michael Collins - zmarł legendarny astronauta, uczestnik misji Apollo 11
W wieku 90 lat zmarł Michael Collins amerykański astronauta, uczestnik pierwszej załogowej wyprawy na Księżyc Apollo 11. Legendarny astronauta NASA przegrał walkę z rakiem.
Collins urodził się w październiku 1930 roku w Rzymie. W 1952 roku ukończył West Point, potem wstąpił do lotnictwa i został pilotem, oblatywał m.in. eksperymentalne myśliwce. W 1963 roku dołączył do grupy astronautów z programu Gemini. Ze względu na ponadprzeciętne umiejętności przydzielono go do lotu Apollo 8. Konieczność poddania się operacji sprawiła, że musiał zrezygnować z tej szansy. Kolejna okazja pojawiła się wraz z misją Apollo 11
Astronauci Neil Armstrong, Edwin "Buzz" Aldrin i Michael Collins wyruszyli z Ziemi na pokładzie rakiety Saturn V 16 lipca 1969 r. Cztery dni później, 20 lipca 1969 r. Armstrong i Aldrin postawili stopy na Księżycu, stając się pierwszymi ludźmi, którzy tego dokonali. Wszyscy trzej bezpiecznie wrócili na Ziemię 24 lipca 1969 r.
Michael Collins odegrał kluczową rolę w dostarczeniu Neila Armstronga i Buzza Aldrina na Księżyc Zaledwie sześć godzin i 39 minut po tym, jak Orzeł wylądował w bazie Tranquility, Armstrong zszedł z księżycowego lądownika i wygłosił słynne słowa o "małym kroku człowieka", po czym 20 minut później dołączył do niego Aldrin.
Collins został okrzyknięty "najsamotniejszym człowiekiem we Wszechświecie" Collins spędził 21 godzin samotnie orbitując w module dowodzenia, podczas gdy jego koledzy skradli show, stając się pierwszymi mężczyznami, którzy stanęli na pozaziemskim ciele.
Chociaż po powrocie z gwiazd całą trójka była uznawana za bohaterów, z czasem uległo to zmianie w percepcji społeczeńśtwa. Ponieważ Armstrong i Aldrin odbyli księżycowy spacer, z czasem świat zapamiętał tylko ich. Collins zawsze pozostał "tym trzecim", przez niektórych nazywanym "Zapomnianym astronautą".
W styczniu 1970 roku Collins odszedł z NASA. Neil Armstrong zmarł w 2012 roku. Ostatni żyjący członek misji Apollo 11, Edwin "Buzz" Aldrin, ma 90 lat.
"Ostatnie dni spędził spokojnie z rodziną u boku. Mike zawsze stawiał czoła wyzwaniom życia z wdziękiem i pokorą. Podobnie było z tym ostatnim wyzwaniem" - czytamy w oświadczeniu rodziny.