Piekło made in China. Życie w Chinach to dystopiczny koszmar
Łamanie praw człowieka, wszechobecna inwigilacja i brutalne praktyki jak wycinanie ludziom organów na żywca, czy tworzenie obozów koncentracyjnych. Chiny są dziś jednym z najpotężniejszych państw na świecie, jednak wielu zapłaciło za to ogromną cenę. Pokazujemy, jaką dystopią jest dziś Państwo Środka
Chiny w ciągu tylko kilku dekad przeobraziły się z podnóżka Zachodu w jeden z powodów, dlaczego dziś ten Zachód nie może spać po nocach. Przez lata część ekspertów czy publicystów wskazywało "model chińskiego cudu gospodarczego" jako wzór do naśladowania. Dziś jednak wiemy, że Pekin mimo swojej pozycji stoi tak naprawdę na glinianych nogach z masą problemów.
Wiele z nich zrodziło się z szaleńczego pędu do sukcesu. Żeby bowiem ryknąć na świat, chiński smok musiał zacząć pożerać własnych obywateli. Dziś życie wielu Chińczyków jest dalekie od propagandowego przekazu Pekinu. Mierzyć się muszą nie tylko z nierównością ekonomiczną, ale także łamaniem podstawowych praw rodem z hitlerowskich Niemiec czy stalinowskiej Rosji.
Jednym z powodów czemu Chiny są dziś taką potęgą, jest największa na świecie tania siła robocza. Perspektywa niskich kosztów przyciągnęły wiele firm, które otwierały fabryki, gdzie warunki pracy, prawa tej pracy czy wypłaty są tragiczne dla pracowników, ale dobre dla właścicieli. Ofiarami tego padają także dzieci, których praca nie jest w Chinach ewenementem.
Jak podaje chińskie badanie pt. Child labor in China w 2010 roku prawie 8% chińskich dzieci w wieku 10-15 lat musiało regularnie pracować. Biorąc pod uwagę oficjalne dane demograficzne, mówimy tu aż o 6 milionach dzieci, które wykonywały prace za często wręcz głodowe stawki.
Same dane nie oddają jednak prawdziwej skali problemu. Niewolnicza praca dzieci w Chinach kojarzy nam się zwykle z fabrykami wielkich korporacji, gdzie pracują przy produkcji odzieży czy montażu elektroniki. Jednak w Chinach dzieci wykonują także pracę w ciężkich, trudnych czy niebezpiecznych warunkach m.in. przy zbieraniu bawełny, czy materiałów do produkcji paneli fotowoltaicznych.
Sprawiedliwie należy podkreślić, że na przestrzeni XXI wieku Chiny zaczęły ograniczać proceder wykorzystywania dzieci do pracy. Niemniej są to działania ograniczone do poszczególnych regionów, gdzie w miejscach, w których przez lata dominowało to zjawisko, często nic się nie zmienia. W niektórych nawet dochodzi do jego zintensyfikowania, co wiąże się z inną potwornością, na jaką zezwala rząd w Pekinie.
Dziecięca praca jest szczególnie rozpowszechniona w regionie Sinciang, oficjalnie zwanym Regionem Autonomicznym Sinciang-Ujgur. Ta ostatnia część nazwy może przywodzić pewne skojarzenia. W ciągu ostatnich lat bowiem Chiny zostały oskarżone o czystkę etniczną muzułmańskiej ludności Ujgurów. Działania Pekinu mają mieć charakter ludobójstwa.
Raporty organizacji praw człowieka, badania naukowe czy wycieki zdjęć pokazują, że Pekin stworzył cały system mający "reedukować" Ujgurów i przedstawicieli innych muzułmańskich mniejszości w Chinach. Podstawowym celem ma być eliminacja ludności muzułmańskiej poprzez siłową asymilację, izolację bądź nawet eksterminację.