Planet zdolnych do podtrzymania życia jest mniej, niż myśleliśmy?

Najnowsze badania sugerują, że planet, na których mogłoby rozwinąć się życie, jest znacznie mniej, niż do tej pory uważano.

Wewnętrzna temperatura planety jest istotniejsza, niż nam się wydawało?
Wewnętrzna temperatura planety jest istotniejsza, niż nam się wydawało?123RF/PICSEL

Według obecnego stanu wiedzy, poszukiwanie życia pozaziemskiego skupia się na planetach znajdujących się w ekosferze - strefie oddalonej od Słońca, na której panują odpowiednie warunki do podtrzymania życia. Niestety, wielu naukowców nie bierze pod uwagę innego ważnego czynnika niezbędnego dla organizmów żywych: wewnętrznej temperatury planety. Problemem jest nie tylko sama ekosfera, ale nasza wiedza na temat procesów konwekcyjnych w płaszczu planety, który odpowiada za regulację panującej na nim temperatury.

Planety obecne w ekosferze są uznawane za potencjalnie nadające się do zamieszkania, gdyż znajdują się one w odległości od swojej gwiazdy, umożliwiającej istnienie wody w stanie ciekłym. Zasadniczo, planety te nie mogą być tak daleko od swoich gwiazd, by zamarzała na nich woda, ale nie mogą być także tak blisko, by doprowadzić do całkowitego wyparowania życiodajnego płynu.

Jest jeszcze jeden czynnik, który wpływa na temperaturę powierzchni planety, a tym samym możliwość utrzymania wody w stanie ciekłym. To płaszcz konwencyjny. Powszechnie wiadomo, że na planetach skalistych (jak Ziemia) dochodzi do ruchów tektonicznych, które naprzemiennie ocieplają i schładzają powierzchnię świata. Naukowcy doszli do wniosku, że ten niezwykły proces samoregulujący powstał, by podtrzymać odpowiednią temperaturę planety.

Najnowsze badania przeprowadzone przez uczonych z Uniwersytetu Yale pod kierownictwem Jun Korenagi sugerują, że zjawisko to ma kluczowe znaczenie dla rozwoju życia. Jego zdaniem, początkowa temperatura wewnętrzna planety, kiedy po raz pierwszy pojawiają się organizmy żywe, ma znacznie większy wpływ na ich utrzymanie, niż wszystkie znane nam procesy samoregulacji.

- Jeżeli zbierzemy wszystkie rodzaje danych naukowych na temat tego, jak Ziemia ewoluowała w ciągu ostatnich kilku miliardów lat, zrozumiemy, jak ważna jest wewnętrzna temperatura planety - powiedział Korenaga.

Korenaga sugeruje, że nie wszystkie planety podobne do Ziemi wykształcają mechanizmy samoregulacji, toteż istotniejsza jest temperatura początkowa na nich panująca.

- Badania nad tworzeniem planet sugerują, że nie wszystkie planety podobne do Ziemi wykształcają podobne mechanizmy samoregulujące. Jesteśmy pewni, że oceany i kontynenty nie powstałyby na planecie, której wewnętrzna temperatura nie znajduje się w pewnym wąskim zakresie. To oznacza, że już sam wiek niemowlęcy planety determinuje, czy może rozwinąć się na niej życie - powiedział Korenaga.

Oznacza to, że rozwinięcia i podtrzymania życia nie wystarczy, by planeta znajdowała się w ekosferze, równie ważna jest wewnętrzna temperatura. Jeżeli obliczenia Korenagi są prawidłowe, oznaczałoby to, że wiele egzoplanet znajdujących się w ekosferze, w istocie nie nadaje się do zamieszkania ze względu na nieodpowiednią temperaturę wewnętrzną. To może drastycznie obniżyć liczbę faktycznie nadających się do zamieszkania planet pozasłonecznych.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas