Potężny superrozbłysk zniszczy Ziemię?
W 1859 r. potężne rozbłyski słoneczne doprowadziły do konieczności zamknięcia systemów telegraficznych na całej planecie. Istnieje duża szansa, że w ciągu najbliższych 100 lat Ziemia będzie świadkiem równie potężnej burzy słonecznej, której konsekwencje mogłyby być katastrofalne.
Avi Loeb i Manasvi Lingham z Uniwersytetu Harvarda od jakiegoś czasu badają możliwości powstania na Słońcu tzw. superrozbłysku. To zjawisko może być dla nas dużo poważniejszym zagrożeniem niż uderzenie asteroidy czy globalne erupcje wulkanu.
Naukowcy zwracają uwagę, że w najgorszych scenariuszach "najpotężniejsze superrozbłyski mogą doprowadzić do wyginięcia" i nie "doceniamy ryzyka jakie stwarzają superrozbłyski". Tego typu zjawisko może doprowadzić do szkód wartych 10 bilionów dol.
Bazując na danych gwiazd podobnych do Słońca, naukowcy wywnioskowali, że Słońce co 20 mln produkuje ekstremalne superrozbłyski, które mogą doprowadzić dosłownie do "zdmuchnięcia" atmosfery planety. Naukowcy ostrzegają, że szanse na to, że w następnym stuleci na Słońcu dojdzie do ekstremalnego superrozbłysku wynoszą 1:1000. Prawdopodobieństwo rozbłysku słonecznego zdolnego do uszkodzenia ziemskiej instalacji elektrycznej wynosi 1:8. Dla porównania - prawdopodobieństwo erupcji superwulkanu jest około 90 000 razy mniejsze.
Czy jest coś, co może nas ocalić? Loeb i Lingham twierdzą, że pomogłaby tarcza magnetyczna wielkości Ziemi. Jej budowa byłaby kosztowna, ale rządy wszystkich krajów powinny się zjednoczyć w tym celu.
Jaka jest różnica między rozbłyskiem a superrozbłyskiem? Wraz z rozbłyskiem słonecznym, uwalniana jest ok. 100 kwintylionów dżuli energii. Takie zjawiska mogą występować co kilka dni. W przypadku superrozbłysku mówimy o eksplozjach 10 000 razy potężniejszych. To ilości energii, które wypełniłyby zapotrzebowanie całej naszej planety na energię elektryczną w ciągu 14 700 lat.