Bomba tyka. Rumunię czeka wielki wstrząs?

Potężne trzęsienie ziemi zagraża Rumunii, a zapowiedzią jego może być cała seria wstrząsów, które od 2 tygodni spędzają sen z powiek miejscowej ludności. Władze planują historyczną ewakuację.

Potężne trzęsienie ziemi zagraża Rumunii, a zapowiedzią jego może być cała seria wstrząsów, które od 2 tygodni spędzają sen z powiek miejscowej ludności. Władze planują historyczną ewakuację.

Mieszkańcy wschodniej części Rumunii stanęli oko w oko z bezprecedensowym wydarzeniem. Od ponad 10 dni miejscowości położone w pasie od miasta Galati po Focsani nawiedza cała seria trzęsień ziemi o małej i średniej intensywności.

 

Najsilniejsze wstrząsy miały do tej pory 5,4 stopnia. Ziemia trzęsie się codziennie nawet kilkanaście razy, o każdej porze dnia i nocy. Mieszkańcy są zrozpaczeni, ponieważ nie mogą w spokoju zmrużyć oka, obawiając się najgorszego. Podczas prawie każdego wstrząsu z regałów spadają lżejsze przedmioty, kołyszą się lampy, a ze ścian spadają obrazy.

Reklama

 

Zaskoczeni mogą być tylko mieszkańcy, ponieważ sejsmolodzy od dawna ostrzegali, że okręg Vrancea położony jest na tykającej bombie z opóźnionym zapłonem. Okazuje się, że już kilka lat temu badania poczynione w ramach Globalnego Programu Szacowania Ryzyka Trzęsień (GSHAP), wykazały, że w Focsani i okolicach ryzyko trzęsienia osiąga najwyższy stopień spośród całej Europy.

 

To przerażające informacje, a obecna seria nasilających się wstrząsów tylko to potwierdza. Jeśli czarne scenariusze się sprawdzą, to region czeka gigantyczne trzęsienie, które zdarza się tam średnio co 35 lat i już się spóźnia.

 

Ostatnio nawiedziło region 4 marca 1977 roku o godzinie 21:20. Wstrząs o sile 7,2 stopnia spowodował śmierć 1578 osób, z czego 1424 w samym Bukareszcie, stolicy Rumunii. Ponad 11 tysięcy ludzi zostało rannych. Zawaliło się 35 tysięcy budynków, a straty sięgnęły 2 miliardów dolarów.

 

Władze rozważają więc masową ewakuację, której skala będzie bezprecedensowa, bowiem nigdy w historii tego kraju w obawie przed trzęsieniem nie planowano ewakuować aż tak dużej liczby ludzi. Jednak w obliczu kataklizmu to chyba jedyna rozsądna decyzja.

 

Rumunii nie chcą powtórzyć błędu Włochów, którzy zbagatelizowali nasilające się wstrząsy ostrzegawcze w rejonie L'Aquila w 2009 roku. Skutek był opłakany, ponieważ w gruzach zginęło blisko 300 osób, kolejne 1,5 tysiąca zostało rannych, a 65 tysięcy było bez dachu nad głową.

 

Trzęsienia w Europie to efekt przesuwania się Afryki na północ w tempie 2 centymetrów rocznie. Największe naprężenia w skałach głęboko pod powierzchnią ziemi mają miejsce na styku Afryki i Europy, a więc w krajach południowej części naszego kontynentu.

 

Stąd też w strefie największego zagrożenia wstrząsami znajduje się obok Rumunii, także Bułgaria, Grecja i Włochy. Gdyby trzęsienie w Rumunii osiągnęło ponad 6 stopni, to byłoby odczuwalne również w Polsce.

 

Tak właśnie było ponad 30 lat temu, kiedy potężne trzęsienie ziemi we Włoszech poczuliśmy na własnej skórze, gdy w naszych domach zakołysały się żyrandole.

 

Lokalizacja epicentrów ostatniej serii wstrząsów w Rumunii. Dane: EMSC.

 

Skala zagrożenia trzęsieniami ziemi. Najgroźniejsze strefy oznaczono kolorem fioletowym. Ciemny odcień tego koloru wskazuje na okręg Vrancea we wschodniej Rumunii. Dane: ESPON.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy