Chiny opracowują nową, zaawansowaną broń

Chiny, mimo że zbytnio nie prężą muskułów na arenie międzynarodowej to nieustannie się zbroją, czego podwójne potwierdzenie właśnie dostaliśmy. Najpierw amerykański Departament Stanu doniósł o "niedestrukcyjnym" teście rakiety przeciwsatelitarnej, a później sam chiński rząd ujawnił przeprowadzenie testów rakiety ICBM Dongfeng-41A zdolnej do przenoszenia głowic MIRV.

Chiny, mimo że zbytnio nie prężą muskułów na arenie międzynarodowej to nieustannie się zbroją, czego podwójne potwierdzenie właśnie dostaliśmy. Najpierw amerykański Departament Stanu doniósł o "niedestrukcyjnym" teście rakiety przeciwsatelitarnej, a później sam chiński rząd ujawnił przeprowadzenie testów rakiety ICBM Dongfeng-41A zdolnej do przenoszenia głowic MIRV.

Chiny, mimo że zbytnio nie prężą muskułów na arenie międzynarodowej to nieustannie się zbroją, czego podwójne potwierdzenie właśnie dostaliśmy. Najpierw amerykański Departament Stanu doniósł o "niedestrukcyjnym" teście rakiety przeciwsatelitarnej, a później sam chiński rząd ujawnił przeprowadzenie testów rakiety ICBM Dongfeng-41A zdolnej do przenoszenia głowic MIRV.

Na szczęście tym razem Chiny nieco opamiętały się, bo w przypadku testu rakiety antysatelitarnej w 2007 roku zniszczyły one obecnego na orbicie (choć już nieużywanego satelitę) wprowadzając ogromne zamieszanie - w wyniku eksplozji powstała bowiem bardzo niebezpieczna dla innych obiektów znajdujących się na orbicie chmura kosmicznych śmieci.

Reklama

Do tego trzeba zaznaczyć, że choć broń taka nie jest wprost zakazana przez żaden traktat to istnieje ciche porozumienie między mocarstwami aby broni takiej nie używać. Zakazane jeszcze do niedawna, na podstawie traktatu START II (Strategic Arms Reduction Treaty II) z 1993 roku było z kolei testowanie i używanie wielogłowicowych międzykontynentalnych pocisków balistycznych (MIRV ICBM) - jednak tak naprawdę zastosowały się do niego tylko Stany Zjednoczone usuwając ze swojego arsenału rakiety LGM-118A Peacekeeper (na głównym zdjęciu) - rosyjska Duma nigdy nie ratyfikowała tej umowy.

A właśnie pociskiem MIRV ICBM jest druga z testowanych przez Chin broni - Dongfeng-41A. Pociski tego typu próbowano w 1993 roku porzucić, gdyż tak naprawdę sprowadzałyby one ewentualny konflikt nuklearny do pojedynczego uderzenia - ten kto wystrzeliłby je pierwszy mógłby dosłownie zmieść przeciwnika z powierzchni Ziemi nie zostawiając żadnego miejsca na pokojowe negocjacje czy zawieszenie broni. Jeden taki pocisk jest bowiem w stanie przenieść wiele głowic atomowych, a zatem pojedyncza łódź podwodna wyposażona w kilka tego typu rakiet mogłaby samodzielnie wygrać wojnę (choć nie wiadomo czy można mówić o jakimkolwiek zwycięstwie w przypadku konfliktu nuklearnego).

Dongfeng-41A ma przenosić do 10 głowic MIRV na dystans do 15 tysięcy kilometrów deklasując tym samym amerykański pocisk LGM-30 Minuteman jako rakieta balistyczna o najdalszym zasięgu.

Generalnie zatem Chiny nie dokonały w tym przypadku niczego nielegalnego, ale starają się wykorzystać to, że inne państwa o temacie tym zdążyły zapomnieć. Tym samym Państwo Środka, które pod kątem gospodarczym znajduje się już w czołówce, chce po prostu potwierdzić swoje mocarstwowe ambicje także na polu militarnym.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy