Cztery rady jak nie zepsuć Gwiezdnych Wojen
Jak na pewno wiecie - Disney wykupił od George'a Lucasa studio Lucasfilm razem z prawami do serii Gwiezdnych Wojen, a obecnie J.J. Abrams przygotowuje się do kręcenia kolejnej części tej kosmicznej sagi - epizodu VII. W związku z tym fani przygotowali dla niego krótki filmik z czterema prostymi postulatami, których spełnienie ma zagwarantować to, że nowe części Star Wars będą tym na co czekają miliony ludzi na świecie.
Jak na pewno wiecie - Disney wykupił od George'a Lucasa studio Lucasfilm razem z prawami do serii Gwiezdnych Wojen, a obecnie J.J. Abrams przygotowuje się do kręcenia kolejnej części tej kosmicznej sagi - epizodu VII. W związku z tym fani przygotowali dla niego krótki filmik z czterema prostymi postulatami, których spełnienie ma zagwarantować to, że nowe części Star Wars będą tym na co czekają miliony ludzi na świecie.
Postulaty są proste. Pierwszy z nich mówi, że Gwiezdne Wojny nie dzieją się w miastach, w senacie czy bibliotece lecz tam gdzie powinien mieć miejsce prawdziwy western - na pograniczu, z dala od cywilizacji. Z tym też wiąże się po części drugi z postulatów - przyszłość jest stara. Chodzi po prostu o to, że w epizodach IV-VI Gwiezdnych Wojen wszystko wyglądało bardziej prawdziwie bo było nieco zniszczone i brudne, widać było na tym ślady zużycia i naprawy domowym sposobem - czyli tak jak powinna wyglądać scenografia na pograniczu.
Trzecie z żądań dotyczy Mocy, a dokładniej tego, że powinna ona być tajemnicza. Chodzi po prostu o te nieszczęsne midi-chloriany - inteligentne mikroorganizmy, które miały odpowiadać właśnie za Moc zupełnie odzierając ją z tajemniczości i "magii".
I po czwarte - i chyba najważniejsze mając na uwadze studio Disneya - Star Wars nie jest ładny i cukierkowy. To nie są filmy dla dzieci dlatego ludzie giną, obcinają sobie kończyny lub są zamrażani w karbonicie - takie życie.
Cóż wypada dodać - podpisujemy się rękami i nogami i liczymy, że nowe Gwiezdne Wojny przyniosą prawdziwe ożywienie dla serii.