Demo FIFA 12 - już graliśmy!
FIFA 12 to dla fanów wirtualnego sportu chyba najbardziej wyczekiwany tytuł tego roku. Od niedawna w sieci można już znaleźć wersję demonstracyjną gry, która 30 września ukaże się w Polsce. My już graliśmy w demo i wiemy czego się spodziewać. Poznaj naszą opinię!
FIFA 12 to dla fanów wirtualnego sportu chyba najbardziej wyczekiwany tytuł tego roku. Od niedawna w sieci można już znaleźć wersję demonstracyjną gry, która 30 września ukaże się w Polsce. My już graliśmy w demo i wiemy czego się spodziewać. Poznaj naszą opinię!
Marki FIFA nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Gry wydawane pod tą nazwą pojawiają się na sklepowych półkach nieprzerwanie już od kilkunastu lat. W tym miesiącu świat w końcu pozna tę, która opatrzona jest numerem „12”. Czy tegoroczna FIFA wyznaczy nowy standard w wirtualnych symulacjach piłkarskich? Czy „dwunastka” będzie na tyle realistyczna, że zechcemy zapomnieć o realnym uprawianiu futbolu? Na te oraz inne pytania spróbujemy wam odpowiedzieć na podstawie wersji demonstracyjnej gry.
13 września tuż po południu na oficjalnej stronie studia Electronic Arts pojawił się link prowadzący do trzech wersji dema FIFA 12. Każda z wersji jest oczywiście przeznaczona na osobną platformę (PC, PS3 i Xbox 360). My wierząc słowom twórców, że w końcu mają zniknąć różnice pomiędzy wersją „blaszaną” a konsolowymi, zdecydowaliśmy się przetestować tę, która jak dotąd była zdecydowanie najbardziej poszkodowana, czyli na PC.
Tuż po pierwszym uruchomieniu gry naszym oczom ukazuje się bardzo przyjemny interfejs menu głównego. Przyjemny, ale głównie dla oka, albowiem całość znajduje się w jednym poziomym pasku na dole, który możemy swobodnie przewijać w prawo i w lewo oraz rozwijać każdą z opcji wzwyż. Choć wygląda to całkiem estetycznie, to nie jestem do końca przekonany, czy taki układ będzie najbardziej optymalny pod względem praktycznym. Jeśli chcemy kierować się wyłącznie intuicją, to ciężko w pierwszej chwili poruszać się po wspomnianych menusach bez wpakowania się w opcje, które na daną chwilę nas w ogóle nie interesują.
Przejdźmy jednak do samej rozgrywki. W demie mamy rzecz jasna dostęp tylko do zwykłej potyczki, gdzie zgodnie z zapowiedziami producenta znajdziemy raptem 6 drużyn, a są to kolejno: AC Milan, Arsenal Londyn, FC Barcelona, Borussia Dortmund, Olympique Marsylia i Manchester City. Ciężko powiedzieć na ile mocno różnić się będzie interfejs w pełnej wersji gry, gdzie będziemy mogli przebierać w różnorodnych ligach i wybierać spośród całej gamy zespołów, ale ten obecny w demie wygląda całkiem miło. W chwili gdy zdecydujemy się na jakąś drużynę stajemy przed tradycyjną szansą wyboru koloru koszulek, w których chcielibyśmy występować. W FIFA 12 robimy to jednak patrząc na autentycznych zawodników z zespołu, zamiast wybierać na podstawie samego trykotu. Po szybkim przebrnięciu przez dodatkowy etap, gdzie opcjonalnie możemy wprowadzić jakieś zmiany w składach wyjściowych trafiamy w końcu na boisko.
Animacja wchodzenia piłkarzy na murawę wygląda naprawdę dobrze i ciężko się tu do czegokolwiek przyczepić. Kilka ujęć stadionu oraz samych zawodników daje nam dobry przedsmak tego, co za chwilę się zacznie. Gdy w końcu rozbrzmiewa pierwszy gwizdek i nasze palce dochodzą do władzy na padzie (bo bez niego lepiej do gry nie podchodzić!) nasza intuicja szybko zaczyna wyłapywać pierwsze różnice. Przede wszystkim należy wspomnieć, że „dwunastka” powstała na całkowicie nowym silniku o nazwie Player Impact Engine. Zamierzeniem twórców było by ten silnik jak najbardziej mamił nas obrazem, że oglądamy prawdziwy mecz, aniżeli tylko grę komputerową. Mecz z całą jego nieprzewidywalnością, gdzie piękna i dokładna gra potrafi mieszać się z przypadkową kopaniną, gdzie obie strony zagłębiają się w takich błędach, że rozgrywka na chwilę bardziej zaczyna przypominać pinball, niż autentyczny futbol. I wiecie co? To twórcom udało się naprawdę dobrze.
Na taki stan rzeczy składają się co najmniej dwie kwestie. Pierwszą z nich jest aspekt gameplay’u, który Kanadyjczycy okrzyknęli mianem „Precyzyjnego Dryblingu”, który miał urozmaicić nam grę „1 na 1”. I faktycznie, chcąc sprytnie minąć rywala wcale nie musimy się wysilać by kombinować z jakimikolwiek trikami. Wystarczy odrobina błyskotliwości, odpowiedni ruch triggerem pada i już mamy przewagę na zawodnikiem drużyny przeciwnej. Wynika to też po części z tego, że twórcy postarali się o zaimplementowanie czegoś co się nazywa „Taktyczną Obroną”. To czy ten bajer faktycznie ułatwia, czy też utrudnia działania defensywne będziecie musieli ocenić sami. Bowiem dla niektórych na pewno znacząco ułatwi to „czyszczenie pola” przed swoją bramką. Inni będą mieli z tym problem i próbując powstrzymać rywala tylko uproszczą mu zadanie swoją nieskładną interwencją. Tak czy inaczej, jest to manewr, który trzeba przećwiczyć. I zapewne dlatego EA proponuje nam wzięcie udziału w tutorialu, który uruchamia się już przy pierwszym odpaleniu dema. To właśnie tam mamy okazję praktycznie sprawdzić wszystkie nowinki, którymi producent chciał urozmaicić swoją serię.
A jakie inne smaczki zobaczymy w samej rozgrywce? Cóż… Trudno cokolwiek powiedzieć o SI komputera, jako że demo można najwyraźniej ustawić tylko na tym najniższym poziomie trudności. Wirtualny przeciwnik nie stanowił na tym etapie żadnego wyzwania, toteż już nawet w 15 minucie meczu (gdzie 45 to całe pięć w świecie rzeczywistym) można było bez trudu prowadzić 3:0. Szybko więc zaangażowałem do testów kolegę z redakcji, który zgodził się rozegrać ze mną kilka partii. I tu właśnie wyszedł największy plus gry - FIFA 12 zyskuje najbardziej właśnie podczas gry z żywym przeciwnikiem. Jeśli wcześniej podchodziliście do produkcji EA tylko na zbiorowych imprezach, gdzie gdzieś z boku stała odpalona konsola, to i tym razem nie powinniście być zawiedzeni. Zabawa z „dwunastką” (tylko bez skojarzeń!) może rozkręcić każde grupowe spotkanie, gdzie radochę z gry będą mieli zarówno grający, jak i ci, co po prostu się jej przyglądają.
Zresztą to właśnie przy zmaganiach z innymi mamy szansę spojrzeć na grę z obiektywnego punktu widzenia oraz doświadczyć akcji, jakich pewnie nigdy nie widzielibyśmy w potyczkach z komputerem. Dość wspomnieć sytuację, gdzie po zaciętej walce w środku boiska, mój redakcyjny partner zaczął szarżować na pole karne mojego zespołu. Akcja przeniosła się pod moją bramkę tak szybko, że nikt nie zauważył, że po tamtej szamotaninie w środku pola ucierpiał jeden z jego piłkarzy. Wtedy to sędzia zdecydował się zatrzymać naszą grę i pozwolić kontuzjowanemu piłkarzowi na opuszczenie boiska. Po tym wszystkim arbiter zarządził rzut sędziowski w miejscu, gdzie wcześniej mój rywal zdążył dobiec z piłką! Małe urozmaicenie, a jak cieszy! Powyższy scenariusz miał też wam jednocześnie udowodnić, że FIFA 12 jest grą całkiem dynamiczną. Bo owszem, gracz może bawić się w wolne i gęste podania, ale wystarczy jeden błąd, by przeciwnik dzięki nowej jakości w dryblingu natychmiast stanął oko w oko z naszym bramkarzem. Swoją drogą miło, że pecetowcy też w końcu będą mieli okazję ruszyć tryb kariery w roli golkipera. Patrząc z perspektywy kibica z Polski, gdzie co rusz objawia się jakiś talent bramkarski, granie kariery właśnie na tej pozycji to z pewnością element, jakiego brakowało mi w „PeCetowej” wersji „jedenastki”.
Czas w końcu powiedzieć coś na temat oprawy audio-wizualnej. Dlaczego dopiero teraz? Odpowiedź jest prosta: bo tu was nic nie zaskoczy! Każdy na podstawie prezentowanych wcześniej trailerów i gameplay’ach miał prawo się spodziewać, że nowa FIFA będzie wyglądać dobrze. A jak jest w rzeczywistości? Tu wydaje mi się, że nikt nie posądzi mnie o kłamstwo, jeśli napiszę, że „dwunastka” to najładniejsza symulacja piłki nożnej, jaka tylko ujrzała światło dzienne! Co do oprawy dźwiękowej, to mając na względzie, iż rozmawiamy o wersji demonstracyjnej, to nie mogłem tu usłyszeć zbyt wielu utworów muzycznych. Jednak dzięki udostępnionej wcześniej przez EA liście wszystkich piosenek mogę wam już teraz śmiało powiedzieć, że nowe kawałki trzymają ton tych z poprzednich odsłon i na pewno nie będzie trzeba ściszać muzyki w opcjach gry. Całkiem nieźle natomiast brzmiały efekty dźwiękowe płynące z trybun podczas meczu, gdzie niemal z miejsca da się wyczuć różnicę, czy gra się Barceloną, czy też Borussią Dortmund.
Podsumowując i próbując obiektywnie spojrzeć na FIFA 12, mogę wyrazić swoje odczucia tylko w następujący sposób: Electronic Arts zrobiło kolejny krok do przodu. I chociaż Kanadyjczycy nową odsłoną serii na pewno nie przeskoczyli swoich czasów, to z pewnością zapewnili sobie pozycję niekwestionowanego króla na rynku symulacji piłkarskich. Bo jeżeli oceny „jedenastki” oscylowały wokół 90-95%, to obawiam się, że może zabraknąć skali, by wyznaczyć wartość gry FIFA 12. Na ile te słowa są trafne przekonamy się dobitniej już 27 września, kiedy to na sklepowe półki trafi pełna wersja gry.