Dobre, bo polskie? Niekoniecznie ...

Sezon ogórkowy w polskich kinach zakończył się wraz z nadejściem jesieni, dlatego aktualny repertuar pęka w szwach. Ciężko zdecydować się na coś konkretnego, gdyż dystrybutorzy mają do zaoferowania swoim klientom całe mnóstwo, zarówno zagranicznych, jak i rodzimych produkcji. Zobaczcie na co warto się wybrać do kina.

Sezon ogórkowy w polskich kinach zakończył się wraz z nadejściem jesieni, dlatego aktualny repertuar pęka w szwach. Ciężko zdecydować się na coś konkretnego, gdyż dystrybutorzy mają do zaoferowania swoim klientom całe mnóstwo, zarówno zagranicznych, jak i rodzimych produkcji. Zobaczcie na co warto się wybrać do kina.

To właśnie ilość tych drugich szczególnie zastanawia, bo wybierać możemy miedzy co najmniej siedmioma różnymi tytułami (!), a sytuacji takiej w polskim przemyśle filmowym nie było chyba nigdy wcześniej. Czy zatem w tym przypadku można w ciemno przyjąć, że "polskie" oznacza "dobre" i szybko wybrać się do kina? Tu pojawia się problem, ale wystarczy bliżej przyjrzeć się kilku tytułom i wszystko staje się jasne ...

Jak można się było spodziewać, wśród polskich produkcji granych w kinach nie mogło zabraknąć komedii romantycznych. Wydawać by się nawet mogło, że w ostatnim czasie staliśmy się specjalistami w tej dziedzinie. Tym razem możemy wybrać się na Listy do M., jak twórcy szumnie zapowiadają, komedię bardziej niż romantyczną. Ale czy to na pewno dobry znak? Fabularnie zupełnie nic nas nie zaskoczy, bo film w żaden sposób nie wychodzi poza dawno już utarty schemat. Poznamy losy 10 zupełnie pogubionych w życiu osób, które pewnego dnia poznają, czym jest prawdziwe uczucie, przed którym nie ma ucieczki. Brzmi znajomo? A zabrzmi jeszcze bardziej, bo w głównych rolach zaprezentują się nam m.in. Paweł Małaszyński, Maciej Stuhr, Piotr Adamczyk, Tomasz Karolak, Roma Gąsiorowska, Agnieszka Dygant czy Katarzyna Zielińska.

Kac Vegas po polsku? A dlaczego nie! Z takiego założenia wyszli twórcy filmu Wyjazd integracyjny, na długo przed premierą hucznie obwieszczonego jako najbardziej szalona impreza tego roku. Jednak jest to zaledwie historia pewnego wyjazdu integracyjnego, który w wyniku dziwnych zbiegów okoliczności, szybko wymyka się spod kontroli. Tomasz Kot, Tomasz Karolak, Jan Frycz i Katarzyna Glinka spróbują udowodnić, że Polacy też potrafią się nieźle zabawić i nie potrzeba im do tego Las Vegas. Co tu więcej pisać - impreza, impreza i jeszcze raz impreza. Ot, rozrywka dla niewymagającego widza ...

Jeżeli oczekujemy od filmu czegoś więcej niż tylko potężnej dawki wątpliwego humoru, możemy postawić na dwa dramaty - Wymyk i Baby są jakieś inne. Nie od dziś wiadomo, że ten gatunek filmowy zawsze cieszył się w naszym kraju powodzeniem, choćby dlatego, że niedługo trzeba szukać materiału na dobry scenariusz. Nie da się ukryć także, że opanowaliśmy go niemal do mistrzostwa, czego doskonałym dowodem są wymienione produkcje. Pierwszy z nich opowiada historię dwóch braci - Alfreda i Jerzego, którzy przypadkowo stają się świadkami brutalnej napaści. Jeden z nich staje po stronie ofiary, drugi natomiast unika kłopotów, a świadomość popełnionego czynu w końcu doprowadza go do prywatnej tragedii ...

Za drugi z dramatów, choć w tym przypadku mowa jest też często o czarnej komedii, odpowiada sam Marek Koterski, który przez lata przyzwyczaił nas do swojego wnikliwego studium polskiego społeczeństwa. Dwóch mężczyzn i jedna taksówka - tak w skrócie wyglądają Baby ..., ale pod pozorem błahości i zwyczajności kryje się tu jak zwykle pełna gama polskich przypadłości, kompleksów i niespełnionych marzeń. Rozmowy prowadzone przez głównych bohaterów bezlitośnie obnażają wszystkie wady współczesnego stylu życia - nieustanny pośpiech, rywalizację czy problemy z dopasowaniem. Tytuł filmu sugerować może, że problemy te dotyczą tylko kobiet, bo to przecież one są jakieś inne, ale reżyser udowadnia, że głupocie nie da się przypisać płci. Męskie rozważania o kobietach w przewrotny sposób ukazują ich prawdziwe oblicza i fakt, że zupełnie nie różnią się one od damskich. Jeżeli zatem nie boimy się odrobiny samokrytyki, film może być świetną okazją na spędzenie wieczoru, ale pamiętajmy jednak, że długo nie pozbędziemy się po nim gorzkiego posmaku w ustach ...

Było już zamiłowanie do komedii, a także dramatów, których scenariusze pisze samo życie, teraz przyszła pora na filmy historyczne, bo przecież kto rości sobie do nich większe prawo niż my? O Bitwie warszawskiej napisano już wiele, jednak ciężko znaleźć jakiekolwiek pochlebne teksty. Nie inaczej będzie i w tym przypadku, bo ... naprawdę nie ma czego chwalić. Film jest raczej kolejną komedią romantyczną, gdyż wątki historyczne wydają się być miejscami tylko tłem dla historii pewnego uczucia, które połączyło głównych bohaterów - aktorkę teatralną Olę i poetę Jana. Nie da się ukryć, że po Jerzym Hoffmanie wszyscy spodziewali się więcej, tym bardziej, że w pamięci ciągle żywe są jego Pan Wołodyjowski, Potop czy Ogniem i mieczem. Warto tutaj wspomnieć jednak, że film jest jedną z pierwszych w Europie i absolutnie pierwszą w Polsce pełnometrażową produkcją zrealizowaną w technologii 3D, ale czy to - w połączeniu z obecnymi w filmie Borysem Szycem i piękną Nataszą Urbańską - wystarczy do zyskania sympatii widzów? Nie sądzę ...

Jedną z najciekawszych propozycji wydaje się być natomiast Latająca maszyna 3D, film twórców nagrodzonego Oscarem Piotrusia i wilka, już przed premierą często porównywana z pixarowskim Odlotem. Co sprawia, że jest tak wyjątkowa? Przede wszystkim fakt wykorzystania szerokiego wachlarza technologii i efektów specjalnych, których nie powstydziłby się sam James Cameron. Dlaczego? Choćby dlatego, że sam używał identycznych podczas kręcenia swojej megaprodukcji - Avatar. Zresztą nie tylko jego nazwisko mogłoby być doskonałą reklamą, gdyż w pracach nad stworzeniem Latającej maszyny 3D brał udział cały sztab specjalistów odpowiadających wcześniej za m.in. Toy Story, Gnijącą Pannę Młodą, Uciekające kurczaki czy Jurassic Park. Film opowiada dwie różne historie skupione wokół tytułowej latającej maszyny, która zabiera swoich bohaterów oraz widzów w podróż śladami najsłynniejszego polskiego kompozytora - Fryderyka Chopina. To właśnie 200. rocznica jego śmierci skłoniła twórców obrazu do przypomnienia o tej wyjątkowej postaci, której najpiękniejsze kompozycje odgrywa znany i ceniony na całym świecie wirtuoz fortepianu - Lang Lang.

Zatem dobre, bo polskie? Aktualny repertuar kin nie daje jednoznacznej odpowiedzi, ale przynajmniej skłania do refleksji. Pozwala przejrzeć na oczy i uświadomić sobie, że często dajemy się wodzić za nos - twórcy doskonale wiedzą bowiem, którą strunę w naszych sercach poruszyć, żeby z łatwością dostać się do naszych portfeli. Gdy więc następnym razem usłyszymy hasło "polskie", nie biegnijmy w ciemno do najbliższego kina uznając to za swój patriotyczny obowiązek, bo z rodzimymi produkcjami bywa po prostu różnie - raz lepiej, a raz gorzej ...

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas