DriveClub, hit czy kit? – nasza recenzja
DriveClub to gra, która miała załatwić wiele spraw. Miała być tytułem startowym dla PS4 – nie udało się i premiera przyszła po prawie roku, miała być wspaniałym doznaniem dla fanów tego rodzaju gier – nie udało się, miała być nawet Forza killerem, a w rzeczywistości jest powodem do drwin.
DriveClub to gra, która miała załatwić wiele spraw. Miała być tytułem startowym dla PS4 – nie udało się i premiera przyszła po prawie roku, miała być wspaniałym doznaniem dla fanów tego rodzaju gier – nie udało się, miała być nawet Forza killerem, a w rzeczywistości jest powodem do drwin, gdyż posiadacze Xboxa jeżdżą sobie wspaniale wykonaną, dopracowaną i działającą bez najmniejszego problemu Forza Horizon 2. Miało być pięknie, a wyszło jak zwykle. DriveClub okazał się wielką wpadką, a jego producent Evolution Studios ośmieszyło się na całej linii.
Już raz popełniłem błąd i postanowiłem czekać z recenzją, aż gra będzie w pełni funkcjonalna i grywalna, aby ją sprawiedliwie ocenić. I co? Battlefield 4 do dzisiaj boryka się z wieloma problemami, a tekst nigdy nie powstał. W przypadku DriveClub nie zamierzam czekać, ale po cichu liczę, że producentom tej, jedynej póki co samochodówki na PS4, uda się pokonać trudności znacznie szybciej, chociaż jak na razie wygląda to bardzo słabo.
W zasadzie w DriveClub nie działa tak wiele rzeczy, że spokojnie można by pisać zapowiedź tego, co dopiero będzie. Szczerze mówiąc, prawie 2/3 gry nie działa lub szwankuje. Jedynie tryb kariery broni całości, ale i on bywa kastrowany przez brak dostępu do serwerów, na których znajdują się dodatkowe auta oraz opcja współdziałania w klubie. Ciężko będzie mi namówić kogokolwiek do zakupów, ale spróbuję chociaż napisać co w DriveClub się udało.
Sony bardzo mocno promowało DriveClub, jako grę, która opierać się ma na komponentach sieciowych, wmiksowanych w singlową kampanię, na wspaniałym multiplayerze oraz wyzwaniach osobistych oraz klubowych. Jak do tej pory, nie udało się zrealizować niczego z tych zapowiedzi i wydano mocno niedorobioną grę, której na nogi nie postawiły nawet, wydane do tej pory, dwa patche. Nie wiem w związku z tym po co opóźniano premierę i co przez ten czas „dopieszczano”, skoro serce gry ledwo tyka. Aż boję się pomyśleć w jakim stanie była ta gra rok temu, gdy miała trafić do sklepów wraz z premierą PlayStation 4, bo nie mogę uwierzyć, aby tak doświadczone studio nie potrafiło sobie poradzić z poprawkami przez niespełna dodatkowy rok pracy.
Nie pojmuję decyzji o wypuszczeniu na rynek tak niedopracowanej gry, zwłaszcza, że konkurencja nie śpi. Forza Horizon 2 jest świetna pod każdym względem i nie dziwię się szyderstwom pojawiającym się ze strony jej użytkowników, adresowanych do właścicieli PS4. Na szczęście premiera Project Cars została przesunięta na marzec. Mam nadzieję, że do tej pory uda się połatać DriveClub, bo inaczej przejdzie do historii jako kompletna porażka.
Tryb kariery to jedyny działający bez zarzutu (prawie) element gry. Można powiedzieć, że stanowi on 1/3 tego co mieliśmy dostać. Jest to klasyczny tryb, w którym zaczynamy jako żółtodziób i wspinamy się po szczebelkach, zaliczając kolejne etapy wtajemniczenia, otrzymujemy nowe, lepsze samochody i zdobywamy punkty doświadczenia. Niestety także tutaj dają się we znaki problemy z obsługą online. Jeśli jesteście w jakimś klubie, a nie ma połączenia z serwerem, co jest dość częstą przypadłością, to nici z zaliczaniem punktów dla niego, korzystaniem z dostępnych dla klubowiczów samochodów, a nawet z możliwością jazdy w jego barwach.
Same wyścigi, to w zasadzie kompilacja tego co można zobaczyć we współczesnych grach samochodowych. Mamy tu rozmaite zawody – mniejsze lub większe, składające się z kilku etapów. Przejazdy są punktowane i w każdym z nich mamy jakiś plan do wykonania. Zazwyczaj trzeba dojechać w pierwszej trójce, ale to oczywiście nie wszystko. Są premiowane odcinki. Bonusowe punkty można w tym wypadku dostać za odpowiednią prędkość, za czysty przejazd, za drift lub draft, za precyzję, itd. Mimo zręcznościowego charakteru zabawy, gracz może spodziewać się kar punktowych za uderzanie o przeszkody, za zderzenia z samochodami przeciwników oraz inne tego typu akcje. Doszło tu nawet do przesady, gdyż ujemne punkty za kolizję zaliczamy nawet wtedy, gdy ktoś przywali w nasze auto. Za ścinanie zakrętów czeka kara czasowa, a za zbyt długie przebywanie poza torem, ponowne ustawienie na nim, co skutkuje stratą cennych sekund.
Nie brakuje także eventów związanych z daną marką lub samochodami pochodzącymi z określonego kraju. Każdy zaliczony element daje nam gwiazdki. Jeśli uzbiera się ich odpowiednia ilość jest możliwość awansowania do wyższej rangi. W trakcie odblokowujemy także nowe samochody oraz schematy malowań. Jeśli jesteście w klubie, samochód można przyozdobić unikalnym emblematem i wozić go na blachach swego pojazdu.
W trakcie każdego wyścigu gromadzimy punkty, które są naliczane w czasie rzeczywistym. Widzimy więc, jak ich przybywa lub gdy są odejmowane za karę. Oprócz tego napełniamy rozmaite paski - za wielokrotne używanie samochodu danej marki lub odwiedziny w jakimś kraju, itp.
W DriveClub z pewnością nie zasmakujecie swobody i otwartego świata. Tego powinniście szukać w Forza Horizon 2. Producenci postawili na zamknięte trasy, ale za to w ogromnej różnorodności. Wyścigi odbywają się w wielu krajach, a więc możecie oczekiwać, że zaliczycie praktycznie każdy klimat i rodzaj drogi. Trzeba przyznać, że w wielu miejscach wizual kładzie na łopatki. Widoki są przecudnej urody, ale gdy przyjrzycie się bliższym detalom jest już zdecydowanie słabiej. Twórcy gry wiedzieli jednak co robią. O ile skala makro, w postaci zapierającego dech w piersiach widoku na górskie jezioro, jest zauważalna przez prawie każdego wirtualnego kierowcę, to już piksele przy drodze i inne niedomagania w detalach, już nie bardzo. Przecież trzeba gnać!
Wspaniale zrealizowano natomiast zmienność pór dnia. Realizacja zadania na sześć. Słońce zmienia swoje położenie, czasami to mocno przeszkadza, bo trzeba się zmagać z oślepiającymi promieniami. Po jakimś czasie jedziemy w głębokim cieniu, a z czasem zapada czarna jak smoła noc i trzeba jechać z zapalonymi światłami, co oczywiście zmienia parametry jazdy.
Słowo tuning słabo kojarzy się z produkcją Evolution Studios, gdyż mamy tu tylko szeroki wybór wzorków i lakierów, ale nie ma ani grama podrasowywania furek.
Na uwagę zasługuje natomiast realizacja modeli samochodów. Wszystkie dostępne w grze są licencjonowane i odtworzone z wielka dbałością o detale. Dotyczy to także widoku z kokpitu. Nie można ich jednak zniszczyć. Oczywiście są rysy i otarcia na lakierze. Po przepychankach w ciasnych zakrętach samochody wyglądają na zdrowo podniszczone, ale tylko wizualnie. Nawet solidny dzwon w betonową barierkę, czy też dachowanie nie są w stanie zrobić im najmniejszej krzywdy. Już po kilku sekundach możemy spokojnie gnać 200 na godzinę. Raj dla wielbicieli arcade.
Oprawa audio z pewnością nie powala. Nie twierdzę, że jest słaba, ale też niczym nie wybija się z tłumu gier samochodowych. Mamy tu wszystkie odgłosy związane z samą jazdą oraz pakiet dynamicznych kawałków muzycznych, towarzyszących rozgrywce i przebywaniu w menu, ale szoku nie zaznacie. A skoro padł temat menu, to warto też chyba wspomnieć, że możliwości konfiguracyjne, dotyczące samych wyścigów także są raczej skromne.
Sednem DriveClub miała być rywalizacja – zarówno indywidualna jak i klubowa. Niestety dopóki nie zostanie poprawiony tryb online, możecie zapomnieć o hasaniu w multi oraz o wyzwaniach. Większość opcji sieciowych jest obecnie martwa. Nawet dołączenie do klubu lub skorzystanie z przynależności do jakiegoś z nich bywa trudne. Prawdę mówiąc rozgrywka w multi jest praktycznie niemożliwa. Zazwyczaj nie udaje się połączyć z serwerami. Tryb wyzwań jest nieaktywny. Widać go w menu, ale okienko jest nieaktywne. Od tej strony DriveClub jest totalną klapą. Jestem bardzo rozczarowany, gdyż tak doświadczone studio jak Evolution powinno było poradzić sobie z tym zdecydowanie lepiej. Dwie próby łatania gry patchami przyniosły niewielką poprawę.
Podsumowując – DriveClub z pewnością nie jest grą na jaką czekali właściciele PS4. Jak widać nawet utytułowane studio nie gwarantuje powodzenia projektu. Niedziałający tryb online sprawia, że rozgrywka jest solidnie ograniczona. Niestety losy darmowej edycji tej gry, którą mają otrzymać właściciele subskrypcji PlayStation Plus są wielką niewiadomą. W zasadzie trudno mi teraz namawiać kogokolwiek do zakupu produkcji Evolution.