Druga młodość Szewczenki

Kiedy Andrij Szewczenko w 2009 roku wracał grać na Ukrainę, mało kto wierzył, że cokolwiek jeszcze o tym piłkarzu usłyszymy. Jednak gdy wszyscy myśleli, że powrót do Dynama Kijów to będzie dla niego swoista piłkarska emerytura, napastnik znowu zaczął błyszczeć. Dość powiedzieć, że Ukrainiec wczoraj po raz kolejny zdobył gola w Lidze Europejskiej.

Kiedy Andrij Szewczenko w 2009 roku wracał grać na Ukrainę, mało kto wierzył, że cokolwiek jeszcze o tym piłkarzu usłyszymy. Jednak gdy wszyscy myśleli, że powrót do Dynama Kijów to będzie dla niego swoista piłkarska emerytura, napastnik znowu zaczął błyszczeć. Dość powiedzieć, że Ukrainiec wczoraj po raz kolejny zdobył gola w Lidze Europejskiej.

Kiedy Andrij Szewczenko w 2009 roku wracał grać na Ukrainę, mało kto wierzył, że cokolwiek jeszcze o tym piłkarzu usłyszymy. Jednak gdy wszyscy myśleli, że powrót do Dynama Kijów to będzie dla niego swoista piłkarska emerytura, napastnik znowu zaczął błyszczeć. Dość powiedzieć, że Ukrainiec wczoraj po raz kolejny zdobył gola w Lidze Europejskiej.

Dynamo Kijów sprawiło niemałą sensację pokonując na swoim boisku Manchester City w stosunku 2:0. Pierwszą bramkę w tym spotkaniu zdobył niezawodny Andrij Szewczenko, który wyraźnie odżył po powrocie do ojczyzny. 34-letni napastnik największe sukcesy w swojej karierze święcił we włoskim AC Milan, gdzie występował w latach 1999-2006. W barwach "Rossonerrich" Ukrainiec strzelił 127 goli w 208 meczach. W tym czasie zdążył zdobyć mistrzostwo Włoch, Ligę Mistrzów, a nawet Superpuchar Europy i był uważany za jednego z najlepszych atakujących na świecie. Nic więc dziwnego, że zainteresowały się nim takie kluby jak FC Chelsea.

Reklama

Szewczenko ostatecznie trafił do Premier League, gdzie przez najbliższe dwa sezony (2006/2007 i 2007/2008) bezskutecznie próbował się odnaleźć na angielskich boiskach. W końcu właściciel "The Blues" Roman Abramowicz stracił cierpliwość do Ukraińca i wypożyczył go z powrotem do Milanu. Sezon we Włoszech miał przywrócić świeżość u napastnika i postawić go na nogi przed powrotem do Chelsea. Niestety, gdy Andrij przechodził po raz pierwszy do Anglii coś jakby w nim pękło i już nigdy nie potrafił grać tak jak wcześniej. Nie pomogło wypożyczenie do Rossonerrich", ani jeszcze jeden sezon szansy w Premier League.

Decyzja zapadła. Szewczenko musiał odejść. Ukrainiec, który nie do końca sam potrafił zdiagnozować swój problem ze skutecznością, zdecydował się na powrót do ojczyzny, gdzie z otwartymi ramionami przyjął go jego pierwszy klub - Dynamo Kijów. "Duma Ukrainy" wyraźnie odbudowała napastnika, jako że Andrij od około dwóch lat, znów należy do wyróżniających się postaci na boisku. To właśnie dzięki niemu Dynamo dokonało kolejnej sensacji w europejskich pucharach i stoi przed ogromną szansą awansu do kolejnej fazy. "Szewa" zdobył już 6 bramkę w dotychczasowych 11 spotkaniach obecnego sezonu i nic nie wskazuje na to, by Ukrainiec miał się na tej liczbie zatrzymać.

Szkoda tylko, że powroty naszych "gwiazd" do Ekstraklasy nie wnoszą nowej jakości do ligi, tak jak to ma miejsce z Szewczenką na Ukrainie...

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy