Eminem wygrał 50 milionów od pirata

Znany raper znalazł się w samym centrum zamieszania o nielegalne dystrybuowanie w sieci piosenek. Najciekawszą i najbardziej dla nas interesującą kwestią w całej sprawie jest to, że w rolę pirata w tej sprawie wciela się najgrubsza ryba w branży muzycznej - firma Universal Music Group.

Znany raper znalazł się w samym centrum zamieszania o nielegalne dystrybuowanie w sieci piosenek. Najciekawszą i najbardziej dla nas interesującą kwestią w całej sprawie jest to, że w rolę pirata w tej sprawie wciela się najgrubsza ryba w branży muzycznej - firma Universal Music Group.

Znany raper znalazł się w samym centrum zamieszania o nielegalne dystrybuowanie w sieci piosenek. Najciekawszą i najbardziej dla nas interesującą kwestią w całej sprawie jest to, że w rolę pirata w tej sprawie wciela się najgrubsza ryba w branży muzycznej - firma Universal Music Group.

Firma F.B.T. Productions zarządzana przez dwóch braci - Marka oraz Jeffa Bass - była tą, która pierwsza zwróciła uwagę na rapującego chłopaka z Detroit i dała mu szansę nagrać płytę. Byli więc oni posiadaczami pierwszego kontraktu z Eminemem i nadal posiadają część praw autorskich do piosenek pochodzących z jednych z lepiej sprzedających się płyt ostatnich lat, takich jak "The Marshall Mathers LP” czy zeszłoroczne “Recovery".

Reklama

Oni też stali za podpisaniem kontraktu z Universal Music Group. Z tym, że miało to miejsce w 1998 roku, na samym początku ery legalnych empetrójek w sieci, gdy sklepy takie jak iTunes dopiero raczkowały. Dlatego też w kontrakcie nie zostały wyszczególnione kwoty tantiem osobno za sprzedaż fizycznych krążków CD i za udostępnianie piosenek w sieci.

Cała sprawa więc poszła o to, czy za piosenki Eminema sprzedawane drogą elektroniczną należy się F.B.T. Productions 18% - tak jak w przypadku sprzedaży CD, czy też może 50% - gdyż w tym przypadku dochodzi faktycznie do udzielania licencji.

Sąd Najwyższy - przed którym obecnie toczyła się sprawa - przychylił się do tej drugiej opcji.

Kwota o jaką chodzi w całej sprawie to 40-50 milionów dolarów. Jednakże sąd, wydając wyrok, dał stronom możliwość porozumienia się, zostawiając sobie furtkę do ponownego wkroczenia do sprawy - jeśli stronom nie udałoby się zawrzeć ugody co do kwoty.

Przedstawiciele Universal Music Group liczą na to, że inni artyści, którzy również są w posiadaniu kontraktów podpisanych przed erą sprzedaży legalnych plików mp3 w sieci nie będą chcieli skorzystać z podobnej możliwości.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama