Festiwal rakiet w Tajlandii
Prapheni Bun Bang Fai (lub po laotańsku Bun Bang Fai) - taką nazwę nosi tradycyjny, odbywający się od lat w Tajlandii i Laosie festiwal rakiet. Mają podczas niego miejsce parady, koncerty i imprezy taneczne lecz głównym punktem programu jest odpalanie domowej roboty rakiet.
Prapheni Bun Bang Fai (lub po laotańsku Bun Bang Fai) - taką nazwę nosi tradycyjny, odbywający się od lat w Tajlandii i Laosie festiwal rakiet. Mają podczas niego miejsce parady, koncerty i imprezy taneczne lecz głównym punktem programu jest odpalanie domowej roboty rakiet. Chodzi o to aby stworzyć taką, która będzie leciała jak najefektowniej, i która doprowadzi do najbardziej malowniczej eksplozji, a wszystko to aby przywołać deszcz.
Festiwal jest charakterystycznym dla buddyjskiej tradycji uczczeniem początku sezonu deszczowego - a odbywał się on, oczywiście w nieco innej formie, jeszcze przed wynalezieniem czarnego prochu w IX wieku.
Związany jest on mitem opowiadającym o Buddzie przeżywającym inkarnację jako Król Ropuch - Phaya Khang Khok. Jego kazania miały odciągać wszystkie stworzenia od Phaya Thaen - Króla Niebios - a ten rozeźlony powstrzymał deszcz na 7 lat, 7 miesięcy i 7 dni. Wbrew woli Króla Ropuch inne z bóstw - Król Nag (Phaya Naga) - wypowiedział wojnę Królowi Niebios lecz przegrał. Dowództwo objął Król Ropuch, który na pomoc wezwał termity, aby te zbudowały kopce sięgające niebios, a następnie przekonał skorpiony i skolopendry aby zaatakowały one stopy Króla Niebios, a szerszenie by udzieliły im wsparcia z powietrza.
Zmusiło to Phaya Thaen do zejścia na ziemię i tam został on gładko przez Króla Ropuch pokonany i wybłagał pokój obiecując nie powstrzymywać już nigdy opadów deszczu. Wystrzeliwane na początku deszczowego sezonu rakiet ma mu przypominać o złożonej obietnicy.
Król Ropuch walczący z Królem Niebios
Najsłynniejszy festiwal odbywa się w tajlandzkim regionie Yasothon, a co roku wypada mniej więcej w połowie maja. Mają podczas niego miejsce liczne parady uliczne, a tańcom i śpiewom nie ma końca. Kolorowo ubrani mieszkańcy okolicznych miast i wsi wiozą na wózkach rakiety zwane Bangfai Ko - lecz zazwyczaj są one tylko na pokaz, nie potrafią się wznieść w powietrze. Chodzi o to aby wyglądały one jak najefektowniej dlatego niektóre z nich mają głowy węży, które są często podłączone do pompki z wodą i potrafią "pluć jadem" na widzów.
Jest to de facto święto płodności dlatego też podczas parady można dostrzec niezliczoną ilość fallusów, które reprezentowane są także przez rakiety. Do tego wszystko odbywa się w oparach sprośnego humoru, który bardzo bawi lokalną ludność, a dla turystów może być ciężki do zrozumienia. Ponadto wybierany jest król i królowa parady - zwani odpowiednio Phadaeng i Nang Ai.
Najważniejszym dniem festiwalu jest niedziela - to wtedy odpanale są rakiety zwane Bang Fai, które wykonane są z bambusa (którego ostatnio czasem zastępuje PVC). Rakiety występują w kilku różnych kategoriach rozmiarowych, od najmniejszych Noi, przez większe Meun i Saen aż po Lan (słowa te oznaczają kolejno 10 tysięcy, 100 tysięcy i milion).
Ostatnie z nich mają aż 9 metrów długości i zawierają aż 120 kilogramów czarnego prochu. Dzięki temu są w stanie wzlecieć w górę na wysokość nawet kilku kilometrów. Podczas konkursu ocenia się właśnie osiągniętą wysokość lecz także styl lotu czy to jak dym rozchodzi się z rakiety. Jako, że są one domowej roboty to czasem zdarza się, że wybuchają w niekontrolowany sposób czasem trafiając w widzów.
Jeśli zatem wybieracie się do Azji Południowo-Wschodniej to warto zahaczyć o Tajlandię lub Laos na początku sezonu deszczowego - festiwal rakiet z pewnością będzie niezapomnianym przeżyciem.