Geek w podróży #2 – Babi Loch
Pomiędzy wsiami Kościerzyce a Nowe Kolnie na Opolszczyźnie znajduje się malownicze miejsce, noszące tajemniczą nazwę Babi Loch. Już to powoduje, że warto zainteresować się tym niewielkim zbiornikiem wodnym. Ciekawe ile z tysięcy przejeżdżających sąsiadującą drogą ludzi wie, że Babi Loch to takie niesamowite miejsce.
Pomiędzy wsiami Kościerzyce a Nowe Kolnie na Opolszczyźnie znajduje się malownicze miejsce, noszące tajemniczą nazwę Babi Loch. Już to powoduje, że warto zainteresować się tym niewielkim zbiornikiem wodnym. Ciekawe ile z tysięcy przejeżdżających sąsiadującą drogą ludzi wie, że Babi Loch to takie niesamowite miejsce.
Przyznacie, że nazwa Babi Loch jest dość intrygująca. Związanych jest z nią wiele legend, a niektóre są dość mroczne. Mówi się, że w czasie II Wojny Światowej, staw był miejscem gdzie Niemcy topili uwięzione kobiety. Jest też podawana z ust do ust legenda o więźniarkach pracujących przy wydobyciu piasku, które zostały zasypane w czasie swojej pracy. Szukałem, ale nie znalazłem potwierdzenia, ani jakiejkolwiek wiarygodnej wzmianki historycznej na obie wersje. Do mnie najbardziej przemawia inna legenda. Również nie potwierdzona i nie odnosząca się bezpośrednio do Babiego Lochu, ale bardziej romantyczna i przez to chętniej się do niej skłaniam. Otóż znajdujące się niedaleko Jezioro Murawiec, leżące pomiędzy Kościerzycami a Czepielowicami (obecnie Rozlewisko, niegdyś fatalnie nazwane Florydą) jest częścią starorzecza, które ciągnie się od Babiego Lochu. Z jeziorem tym związana jest legenda mówiąca o tym, że było ono w posiadaniu "wodnych kobiet" lub rusałek, stąd pokrewna historia odnosić się może do Babiego Lochu. Droga pomiędzy Kościerzycami a Czepielowicami i terenami jeziora Murawiec to owiane legendami, tajemnicze i zaczarowane miejsce. Ciekawszy przekaz, prawda? :)
Źródło: Google Maps
Sam Babi Loch jest częścią starorzecza Odry. Jest niewielkim zbiornikiem wodnym rozciągającym się między wałem chroniącym strefę zalewową Odry, a drogą wojewódzką nr 457. Jest on bardzo lubiany przez wędkarzy, a w sezonie letnim staje się celem wypadów osób pragnących zażyć kąpieli i fanów biwakowania pod chmurką. Jego zaletą jest znajdujący się w pobliżu niewielki las, dający schronienie w upały i miejsce do krótkich spacerów.
Ciekawostką jest fakt, że w zimowe dni, gdy każdy marzy o ciepłym schronieniu, można spotkać tutaj mocną grupę Morsów, kąpiących się w stawie.
Jak widzicie Babi Loch jest miejscem uniwersalnym, z którego z powodzeniem można korzystać cały rok.
To jeszcze nie koniec. Warto przejść się w kierunku wału przeciwpowodziowego, aby odkryć inny świat. Za wałek roztaczają się ogromne, często podmokłe i naszpikowane niewielkimi oczkami wodnymi, łąki. Są one siedliskiem rozmaitej dzikiej zwierzyny oraz ptactwa, w tym drapieżnego. Już sam spacer wałem jest wspaniałą okazją do obserwacji przyrody. Jednak jeśli zejść na jego przeciwległą stronę, można natknąć się na mnóstwo ciekawych, niewidocznych z góry miejsc. Co krok widać także ścieżki wydeptane przez zwierzynę, pojedyncze ślady większych stworzeń, ale można także napotkać ich twórców. W okolicy pojawia się też mnóstwo ptaków – bywają dni, kiedy kuropatwy i bażanty zrywają się „wprost spod nóg”, a drapieżniki zataczają koła na niebie. Częstym widokiem są mniejsze i większe stada saren, dziki oraz zające. Najlepsze jest to, że do obserwacji tego wszystkiego wystarczy w zasadzie cisza.
Babi Loch mogę polecić każdemu – nawet podróżnym pragnącym rozprostować nogi – ponieważ zawsze jest tu gdzie pójść i na co popatrzeć. Można się także zatrzymać na posiłek, czy nawet rozpalić ognisko.