Izrael talentami stoi

Podczas gdy media w ostatnich dniach skupiają się niemal tylko i wyłącznie na tym, czy Maor Melikson faktycznie przywdzieje biało-czerwoną koszulkę, we Włoszech objawił się kolejny talent rodem z Izraela. I co ciekawe, gra nawet na tej samej pozycji co wspomniany pomocnik Wisły Kraków.

Podczas gdy media w ostatnich dniach skupiają się niemal tylko i wyłącznie na tym, czy Maor Melikson faktycznie przywdzieje biało-czerwoną koszulkę, we Włoszech objawił się kolejny talent rodem z Izraela. I co ciekawe, gra nawet na tej samej pozycji co wspomniany pomocnik Wisły Kraków.

Podczas gdy media w ostatnich dniach skupiają się niemal tylko i wyłącznie na tym, czy Maor Melikson faktycznie przywdzieje biało-czerwoną koszulkę, we Włoszech objawił się kolejny talent rodem z Izraela. I co ciekawe, gra nawet na tej samej pozycji co wspomniany pomocnik Wisły Kraków.

Ostatnie lata to wyraźny przypływ izraelskich piłkarzy, którzy coraz częściej zasilają składy silnych europejskich klubów. Podczas gdy my się zachwycamy grą Maora Meliksona w T-Mobile Ekstraklasie, we włoskiej Serie A dość głośno się zrobiło o niejakim Eranie Zahavim. 24-latek przez ostatnie kilka sezonów pogrywał sobie w swojej rodzimej lidze w barwach Hapoelu Tel Aviv, gdzie pełnił rolę podstawowego piłkarza w drużynie.

Reklama

Jego dobra gra w zeszłorocznej edycji Ligi Mistrzów (2 gole przeciw Benfice Lizbona i jedno trafienie w meczu z Olympique Lyon) szybko przykuła uwagę kilku większych zespołów ze Starego Kontynentu, które natychmiast rozpoczęły baczną obserwację jego dalszych postępów. W końcu znalazł się chętny. Najbardziej zdeterminowanym klubem okazało się włoskie Palermo, które zaoferowało za pomocnika Hapoelu prawie 1,7 miliona euro. Wczoraj Zahavi w końcu zaczął się spłacać.

Jego debiut we Włoszech przypadł na mecz z Atalantą (start sezonu przeciwko Interowi przesiedział na ławce rezerwowych), który niestety zakończył się porażką dla Palermo 1:0. Zahavi pojawił się na boisku już w 38 minucie spotkania zmieniając Edgara Alvareza. Jednak dopiero po wczorajszym meczu o Izraelczyku zrobiło się naprawdę głośno. Palermo pokonało na własnym stadionie ambitne Cagliari w stosunku 3:2. I być może nie byłoby w tym nic ciekawego, gdyby nie dwie informacje. Pierwszą z nich jest to, że premierowy gol meczu padł już w 16 sekundzie spotkania i był on autorstwa właśnie Zahaviego. Drugim wartym wspomnienia przekazem jest fakt, iż był to gol naprawdę przecudnej urody:

Szkoda tylko, że Smuda nie ma szans na naturalizowanie także Enara. Pomocnik poza izraelskim obywatelstwem może się pochwalić jeszcze francuskim paszportem. Zresztą, grał dla tych pierwszych już w nieudanej walce o EURO 2012... ;)

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama