Już wiemy, jak Mojżesz rozstąpił morskie wody

Naukowcy przedstawili wiarygodne rozwiązanie zagadki rozstąpienia się wód Morza Czerwonego, podczas biblijnej ucieczki Izraelitów z Egiptu. Okazuje się, że to nie Mojżesz, lecz sama pogoda odegrała wówczas kluczową rolę. Jak to w ogóle możliwe? Zobaczcie.

9 stycznia 2015 roku do polskich kin wejdzie nowy film Ridley'a Scotta pt. "Exodus: Bogowie i królowie", który opowiada o jednym z najbardziej tajemniczych wydarzeń, które miały miejsce ponad 3 tysiące lat temu i które opisane jest na łamach Starego Testamentu.

Mowa o zagadce cudownego rozstąpienia się wód Morza Czerwonego podczas wyjścia Izraelitów z Egiptu, która od zawsze ciekawiła naukowców. Pytanie zawsze było takie same, czy był to prawdziwy cud, czy też efekt sprzyjających zjawisk pogodowych. Badacze z amerykańskiego Narodowego Centrum Badań nad Atmosferą w Kolorado są zdania, że owe przejście Mojżesza i Izraelitów wcale nie nastąpiło przez Morze Czerwone.

Doszło po prostu do błędnego tłumaczenia nazwy tego akwenu z języka hebrajskiego na angielski, a potem na pozostałe języki. W czasach Mojżesza akwen nosił nazwę Morze Trzcin (ang. Sea of Reed). Brak jeden literki "e" sprawił, że przyjęła się nazwa Morze Czerwone (ang. Red Sea), która tak naprawdę nie mówi o niczym.

Tymczasem Morze Trzcin było niedużym zbiornikiem wodnym znajdującym się we wschodniej części delty Nilu, w rejonie dzisiejszego Kanału Sueskiego, i stanowiło starożytną odnogę Nilu, w miejscu, gdzie rozległa delta tej rzeki łączy się z północnym krańcem Morza Czerwonego. Jest to jednocześnie umowny początek Półwyspu Synaj.

Brzegi morza były porośnięte gęstą trzciną, a jako, ze zbiornik nie był zbyt głęboki, trzciny pokrywały znaczny jego obszar. Wraz ze zmianami klimatycznymi, a dokładniej postępującą suszą i wyjaławianiem terenów Egiptu, morze zanikło, stąd dzisiaj nie ma już po nim śladu.

To wyjaśnia też wątpliwości odnośnie przejścia Mojżesza przez środkowe regiony Morza Czerwonego, które są głębokie na ponad kilometr. Wyjście Izraelitów z Egiptu odbywało się możliwie najkrótszą drogą, tą samą, którą dzisiaj transportuje się towary z Półwyspu Arabskiego ku Delcie Nilu.

Naukowcy, aby wyjaśnić czy rzeczywiście morze rozstąpiło się w roku 1250 przed naszą erą, przystąpili do analizy Starego Testamentu i Księgi Wyjścia, gdzie znajduje się szczegółowy zapis, który w szczegółach informuje nas, co się wtedy zdarzyło:

"Mojżesz wyciągnął rękę nad morze, a Pan cofnął wody gwałtownym wiatrem wschodnim, który wiał przez całą noc, i uczynił morze suchą ziemią. Wody się rozstąpiły, a Izraelici szli przez środek morza po suchej ziemi, mając mur z wód po prawej i po lewej stronie".

Wynika z niego, że przejście przez morze suchą stopą było możliwe tylko z powodu bardzo silnego wiatru, który wiał przez całą noc. Naukowcy wprowadzili do modelu komputerowego dane na temat ukształtowania terenu oraz dane pogodowe i wówczas okazało się, że wschodni wiatr wiejący z prędkością około 100 kilometrów na godzinę przez 12 godzin, jest w stanie cofnąć wody odnogi Nilu z jednej strony do Morza Czerwonego, a z drugiej do delty.

Powstaje wówczas most lądowy o długości 3 kilometrów i szerokości 5 kilometrów. Rozstąpienie się wód morskich trwałoby przy takim założeniu przez 4 godziny. To wystarczy, aby Izraelici przeszli suchą stopą. Ze Starego Testamentu dowiadujemy się, że wiatr nie tylko wiał przez całą noc, trwającą w tej części Egiptu przez około 12 godzin, lecz także to iż most lądowy przez który Izraelici z Mojżeszem uciekli z Egiptu, pojawił się o świcie i również o brzasku zniknął.

"O świcie spojrzał Pan ze słupa ognia i ze słupa obłoku na wojsko egipskie i zmusił je do ucieczki. I zatrzymał koła ich rydwanów, tak że z wielką trudnością mogli się naprzód posuwać. Egipcjanie krzyknęli: Uciekajmy przed Izraelem, bo w jego obronie Pan walczy z Egipcjanami. A Pan rzekł do Mojżesza: Wyciągnij rękę nad morze, aby wody zalały Egipcjan, ich rydwany i jeźdźców. Wyciągnął Mojżesz rękę nad morze, które o brzasku dnia wróciło na swoje miejsce. Egipcjanie uciekając biegli naprzeciw falom, i pogrążył ich Pan w środku morza. Powracające fale zatopiły rydwany i jeźdźców całego wojska faraona, którzy weszli w morze, ścigając tamtych, nie ocalał z nich ani jeden".

Oczywiście teoria naukowców w żadnym razie nie podważa słów biblijnych. Do tego spektakularnego zjawiska rzeczywiście doszło, a Mojżesz bezpiecznie przeprowadził Izraelitów przez rozstępujące się wody Morza Trzcin. Czy Mojżesz wiedział o wpływie wschodniego wiatru i go wykorzystał? Czy był to jedynie szczęśliwy zbieg okoliczności? Tego nie wiemy.

Nie sposób więc nie zadać pytania, co by się stało, gdyby wiatr się nie pojawił? Właśnie dlatego biblijne wydarzenia są tak mistyczne i pobudzają wyobraźnię naukowców, którzy zawsze starają się podać jak najbardziej racjonalne wytłumaczenie, bo przecież wszystko da się wyjaśnić.

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas