Khalidov jedyną dumą polskiego MMA

Szesnasta edycja Konfrontacji Sztuk Walki była już drugą galą tej federacji w tym roku. Patrząc na przebieg obydwu imprez można by dojść do dość smutnego wniosku, że polskie MMA nie istniałoby pewnie wcale, gdyby nie fantastyczny technik z Groznego.

Szesnasta edycja Konfrontacji Sztuk Walki była już drugą galą tej federacji w tym roku. Patrząc na przebieg obydwu imprez można by dojść do dość smutnego wniosku, że polskie MMA nie istniałoby pewnie wcale, gdyby nie fantastyczny technik z Groznego.

Mamed Khalidov po raz drugi w tym roku musiał bronić honoru polskiego MMA. Urodzony w Czeczenii zawodnik niemal jako jedyny pokazał się z dobrej strony podczas piętnastej edycji marcowego KSW. Teraz podczas gali w gdańskiej Ergo Arenie po raz kolejny to właśnie Khalidov dostarczył Polakom najwięcej powodów do radości. Mariusz Pudzianowski przegrał z Jamesem Thompsonem i pokazał jak wiele mu jeszcze brakuje do jakiegoś sensownego poziomu w tej dyscyplinie. W zgoła innym miejscu jest Mamed, który do swojej niesamowitej szybkości dołącza jeszcze fantastyczną technikę. Dźwignia na staw łokciowy z Jamesem Irvinem oraz duszenie gilotynowe zastosowane przeciwko Mattowi Lindlandowi dały wojownikowi z polskim paszportem dwa zwycięstwa, które były jedynymi pozytywnymi aspektami polskiego MMA. Minie bowiem wiele czasu, zanim kibice doczekają się zwycięstw w taki sposób w wykonaniu "Pudziana".

embedIplaTrailer("d2abc3c99113b6e740e317c29574ce4e");

Tymczasem Khalidov jest u nas niekwestionowaną gwiazdą tej dyscypliny. Wojownik z Groznego swoimi kolejnymi sukcesami zwraca uwagę coraz to większych organizacji, które wcześniej czy później będą zabiegały właśnie o niego. Szkoda tylko, że gdyby przyjazd Mameda do Polski nigdy nie doszedł do skutku, polskie MMA byłoby tylko kolejnym powodem do wstydu dla naszych rodaków...

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas