Kojonkoski za Kruczka?

Sezon Pucharu Świata powoli dobiega końca. Wraz z nim odejdzie żywa legenda naszych skoków - Adam Małysz. Bez niego nasza kadra straci prawdziwy wyraz i może stoczyć się w przeciętność, plasując się gdzieś pomiędzy reprezentacjami Czech a Kazachstanu. Chyba że zaprosimy do pracy największego cudotwórcę skoków narciarskich - Mikę Kojonkoskiego.

Sezon Pucharu Świata powoli dobiega końca. Wraz z nim odejdzie żywa legenda naszych skoków - Adam Małysz. Bez niego nasza kadra straci prawdziwy wyraz i może stoczyć się w przeciętność, plasując się gdzieś pomiędzy reprezentacjami Czech a Kazachstanu. Chyba że zaprosimy do pracy największego cudotwórcę skoków narciarskich - Mikę Kojonkoskiego.

Sezon Pucharu Świata powoli dobiega końca. Wraz z nim odejdzie żywa legenda naszych skoków - Adam Małysz. Bez niego nasza kadra straci prawdziwy wyraz i może stoczyć się w przeciętność, plasując się gdzieś pomiędzy reprezentacjami Czech a Kazachstanu. Chyba że zaprosimy do pracy największego cudotwórcę skoków narciarskich - Mikę Kojonkoskiego.

Fiński trener pracuje z kadrą Norwegii od 2002 roku. Za jego kadencji skoczkowie tego kraju stali się jednymi z najlepszych na świecie, a na ostatnich konkursach drużynowych Norwegowie zajmowali zwykle miejsca na podium. Szkoleniowiec odnosił równie duże sukcesy we wcześniejszych pracach z kadrą Finlandii oraz Austrii. Można by nawet powiedzieć, że to taki "Mourinho skoków narciarskich". Jednak w ostatnim czasie Fin zapowiedział, iż obecny sezon jest jego ostatnim w kontekście pracy z Norwegami. Kojonkoski będzie szukał sobie nowych wyzwań i dobrym wyborem dla niego mogłaby być właśnie Polska.

Reklama

Pytanie tylko, czy PZN odważyłby się podziękować za współpracę Łukaszowi Kruczkowi, który pracuje z kadrą od marca 2008 roku. Druga kwestia dotyczy oczywiście warunków finansowych. Kojonkoski jako jeden z najlepszych trenerów na świecie ma również niemałe wymagania co do swojego wynagrodzenia.

Niemniej sam pomysł zatrudnienia Fina do pracy z naszą kadrą wydaje się dość ciekawy i nikt jeszcze nie powiedział, że to niemożliwe...

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy