Kolejna milionowa klapa na Kickstarterze

Parę dni temu pisaliśmy o projekcie Coolest - przenośnej, gadżeciarskiej lodówki, której pomysłodawcy udało się przez Kickstartera zebrać 13 milionów dolarów tylko po to, aby zaliczyć wielką klapę. Teraz z podobnymi problemami zmaga się inny kickstarterowy projekt - drona Zano.

Parę dni temu pisaliśmy o projekcie Coolest - przenośnej, gadżeciarskiej lodówki, której pomysłodawcy udało się przez Kickstartera zebrać 13 milionów dolarów tylko po to, aby zaliczyć wielką klapę. Teraz z podobnymi problemami zmaga się inny kickstarterowy projekt - drona Zano.

Parę dni temu pisaliśmy o - przenośnej, gadżeciarskiej lodówki, której pomysłodawcy udało się przez Kickstartera zebrać 13 milionów dolarów tylko po to, aby zaliczyć wielką klapę. Teraz z podobnymi problemami zmaga się inny kickstarterowy projekt - drona Zano.

W styczniu firmie tej udało się zakończyć kampanię na Kickstarterze, w której zebrano 3.4 miliona dolarów (dzięki czemu był to największy europejski projekt crowdfudingowy) na produkcję miniaturowego, sterowanego smartfonem drona z aparatem, który ma pozwolić na robienie dużo lepszych selfie.

Reklama

Dron miał być gotowy do lipca 2015, ale tak się nie stało - pojawić się miały problemy z produkcją, które zmusiły do opóźnienia rynkowej premiery, jednak na początku listopada firmę Torquing Group, która miała się produkcją Zano zajmować, opiuścił jeden ze współzałożycieli Ivan Reedman podając jako powód problemy zdrowotne i różnice nie do pogodzenia. Do dziś udało się wypuścić na rynek zaledwie 600 z planowanych 15 tysięcy maszyn.

Wszystko to wskazywało na poważne problemy w firmie i potwierdzenie swoje znalazło w zeszłym tygodniu - wypuszczony został komunikat o likwidacji firmy. Wszyscy kredytodawcy mają otrzymać wiadomość w tym tygodniu i każdy ma odzyskać swoje pieniądze.

Nie wiadomo jednak czy pieniądze odzyskają inwestorzy, czyli wszyscy, którzy wsparli projekt przez Kickstartera - w przypadku likwidacji bowiem pierwszeństwo mają kredytodawcy.

To kolejny cios dla crowdfundingu w bardzo krótkim czasie, który odbije się na zaufaniu konsumentów do zbiórek społecznościowych, więc pewnie przez jakiś czas nie usłyszymy o żadnym nowym rekordzie. Ale może to i dobrze - po pierwszej fali, w której forma zbiórek przerosła nieco treść, nauczeni doświadczeniem będziemy wspierać projekty lepsze, z większymi szansami powodzenia, a tym samym będziemy zmuszać ich twórców do tego aby przykładali się do swojej pracy bardziej.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy