Kto czyha na biegacza?

Potrafią zepsuć nawet najprzyjemniejszy trening na świeżym powietrzu. Atakują bezlitośnie, a czasami wydaje się, że nawet z jakąś tajemniczą satysfakcją. Już dziś przekonacie się, kto czyha na biegacza w terenie!

Potrafią zepsuć nawet najprzyjemniejszy trening na świeżym powietrzu. Atakują bezlitośnie, a czasami wydaje się, że nawet z jakąś tajemniczą satysfakcją. Już dziś przekonacie się, kto czyha na biegacza w terenie!

Potrafią zepsuć nawet najprzyjemniejszy trening na świeżym powietrzu. Atakują bezlitośnie, a czasami wydaje się, że nawet z jakąś tajemniczą satysfakcją. Już dziś przekonacie się, kto czyha na biegacza w terenie!

Osy, pszczoły...

Gryzą i żądlą, sprawiając niekiedy wiele bólu. Dla osób uczulonych na jad mogą być nawet śmiertelnie niebezpieczne.

Pszczoły żądlą raczej rzadko i tylko w obronie własnego ula. Wynika to z faktu, iż wraz z pozostawieniem żądła z pęcherzykiem jadu, owad ginie. Inaczej jest w przypadku os czy szerszeni, gdyż one nie pozostawiają żądła w ciele swej ofiary, a więc mogą atakować wielokrotnie,a ponadto są bardziej agresywne (zwłaszcza osy).

Reklama

Jeśli lubicie leśne treningi uważajcie na:

- stare, przewrócone drzewa,

- dziuple,

- nory w ziemi.

To miejsca, w którym lubią one budować swoje gniazda!

Unikajcie również spożywania posiłków (zwłaszcza deserów) na świeżym powietrzu, a także picia słodkich napojów (szczególnie z puszek).

Sezon aktywności os jest stosunkowo krótki, ale gdy trwa, trzeba być czujnym

Kiedy atak owada jednak nastąpi, jak najszybciej należy zdezynfekować miejsce ukąszenia. W przypadku, gdy agresorem była pszczoła, należy usunąć żądło - najlepiej czymś ostrym (ale nie pęsetą). W pozostałych przypadkach należy to miejsce przemyć czystą zimną wodą, przetrzeć octem, plastrem cebuli, rabarbaru, przeciętą pietruszką.

Użądlone miejsce może boleć, piec, lekko opuchnąć, jednak te objawy mijają po kilku dniach.

Jeżeli zauważymy nasilające się objawy reakcji alergicznej, należy jak najszybciej udać się do lekarza.

Kleszcze

I znów żółte światło dla tych, którzy lubią biegi terenowe - nie tylko leśne, ale także na obrzeżach łąk, w parkach oraz wszędzie tam, gdzie można spotkać zaciszne, porośnięte miejsca. To idealne środowisko, w którym na swego żywiciela, nieraz kilka miesięcy czeka... kleszcz.

Najbardziej aktywne są latem przed południem, wczesnym wieczorem i nocą. Podczas, gdy ofiara znajdzie się w ich bezpośrednim sąsiedztwie, kleszcz przyczepia się za pomocą przednich odnóży, po czym rozpoczyna wędrówkę w poszukiwaniu najlepszego miejsca do przebicia skóry.

Szczególnie narażone więc są:

- pachy,

- doły podkolanowe,

- uszy,

- owłosiona skóra głowy,

- okolica genitalna.

Momentu ukłucia często nie poczujemy, dlatego tak istotne jest dokładne obejrzenie całego ciała po powrocie z treningu. W przypadku kleszczy, im szybciej się go pozbędziemy, tym mniejsze jest ryzyko przeniesienia groźnych dla zdrowia chorób. Wśród tych przenoszonych przez kleszcze najbardziej powinniśmy obawiać się: kleszczowego zapalenia mózgu oraz boreliozy.

Sprawdź, czy rejon w którym mieszkasz lub przebywasz jest zagrożony Kleszczowym Zapaleniem Mózgu!

Co robić, gdy intruz już nas dopadł?

Przede wszystkim należy usunąć go jak najszybciej np: za pomocą pęsety z cienkimi końcami. Chwyć kleszcza, tak blisko skóry, jak to możliwe i pewnym ruchem oderwij go od skóry (nie obracając!). Sprawdź, czy w skórze nie pozostały jakiekolwiek części kleszcza.

Nie należy paraliżować kleszcza olejem, kremem, masłem. Może to spowodować wstrzyknięcie przez kleszcza jeszcze większej ilości materiału zakaźnego do ciała (kleszcz wtedy "wymiotuje").

W przypadku kłopotu z usunięciem kleszcza, należy zgłosić się do lekarza.

Żmija

Prawdopodobieństwo natknięcia się na nią jest o wiele mniejsze niż kontakt z kleszczem lub agresywnym owadem, jednakże warto co nieco o niej wiedzieć.

Spotkać ją mogą amatorzy terenowych treningów na nasłonecznionych leśnych polanach i przecinkach, gdzie żmija lubi się wygrzewać. Nie gardzi także odsłoniętymi pagórkami, łąkami, składami drewna.

Jej ulubione kryjówki to także nory, rumowiska skalne, przestrzenie między korzeniami drzew, stosy kamieni.

Żmija rzadko jest agresorem, a już na pewno nie atakuje człowieka bez powodu. Jeśli to czyni, to tylko dlatego, że czuje się zagrożona. Z reguły zwierzę to ucieka przed ludźmi, choć czasem, co ważne dla tych, którzy lubią treningi wczesnym rankiem, po chłodnej nocy może być odrętwiała i nie reagować ucieczką. Kiedy żmiję zaskoczymy, może być niezadowolona i zacząć syczeć - niech to będzie dla nas poważnym ostrzeżeniem.

Aby uniknąć konfrontacji z wężem, trzeba tylko zachować kilka zasad bezpieczeństwa:

- nie dotykajmy żmii,

- nie zbliżajmy się zbytnio,

- nie wpadajmy w panikę,

- uważajmy, gdzie siadamy.

Miejsce po ukąszeniu żmii to dwa charakterystyczne czerwone punkciki oddalonych od siebie o 5-10 mm. Miejsce ugryzienia mocno boli i szybko puchnie. Dochodzi też do obrzmienia sąsiednich węzłów chłonnych. Mogą pojawić się także nudności, pobudzenie, ból głowy.

Postępowanie "ratunkowe" w takim przypadku powinno być przede wszystkim szybkie.

- obmycie miejsce ukąszenia,

- unieruchomienie chorego,

- założenie opaski uciskowej powyżej miejsca ukąszenia,

- wezwanie pogotowia lub natychmiastowe przetransportowanie chorego do szpitala w celu podania surowicy (należy ją podać przed upływem 24 godzin od ukąszenia),

- okrycie chorego kocem dla utrzymania ciepła (jad może wywołać wstrząs),

- baczne obserwowanie tętna i oddechu poszkodowanego.

Złym pomysłem jest wysysanie jadu i rozcinanie rany. Tego nie róbcie!

Pies przyjacielem człowieka?

Psy, to chyba jedna z najczęstszych przyczyn zepsutych treningów, a czasem i poważnych wypadków. Na psy możemy trafi niemal wszędzie, niezależnie od tego, czy biegamy po parku, lesie czy mieście. Problemem tak naprawdę nie są same zwierzęta a ich lekkomyślni (choć bardziej dosadne określenia cisną się na usta) właściciele, którzy puszczają zwierzaki bez smyczy lub kagańca. Pół biedy kiedy obszczeka nas mały burek - możemy się wtedy co prawda przestraszyć, a relaksujący z założenia trening zamieni się w stresujące doznanie, ale przynajmniej nic się nam nie stanie. Gorzej gdy trafimy na dużego psa, który w oczach właściciela zawsze jest niegroźny i spokojny... jasne.

Biegacz, przez sam fakt ruchu, często może stać się obiektem ataku psa pozostawionego bez nadzoru

Często psy rzeczywiście chcą się jedynie przywitać, a nie dokonać morderczego ataku. Kiedy jednak widzimy pędzącą w naszą stronę kulkę kłaków, mięśni, zębów i pazurów nigdy nie wiemy jak się zachowa. Co należy robić w takich sytuacjach?

- gdy tylko zauważycie psa spuszczonego ze smyczy, krzyknijcie do właściciela aby przytrzymał swego pupila. Jeżeli szybko zareaguje rzucenie „dzięki" przebiegając obok, będzie miłym akcentem

- jeżeli pies już do was podbiegnie należy wcześniej się zatrzymać i wyciągnąć rękę do powąchania. Ważne, aby ręka była poniżej pyska zwierzęcia. Jeżeli rękę wystawiamy nad głową zwierzęcia, może się ono poczuć zagrożone potencjalnym ciosem z góry.

- w przypadku ataku psa nie ma chyba dobrych rad, ponieważ wywiązuje się straszna szamotanina. Tu działamy już instynktownie. Musimy za wszelką cenę starać się nie upaść, ponieważ wtedy pies zyska nad nami zdecydowaną przewagę i będzie miał dostęp do szyi oraz głowy.

Najskuteczniejszym sposobem na zażegnanie takich sytuacji jest ciągłe, zdecydowane zwracanie uwagi właścicielom, ponieważ to oni są prawdziwym źródłem problemu. Przypominajcie więc swojej rodzinie, sąsiadom, znajomym i komu się tylko da, że pies ZAWSZE musi być na smyczy. Argumenty, że pies musi się wybiegać są bezpodstawne, ponieważ zawsze można mieć psa na długiej 10m smyczy, gdzie ma on sporo swobody, a nadal jest pod kontrolą właściciela oraz jeżeli weźmie się psa na 10-15 kilometrowy bieg, to nie będzie miał już za bardzo ochoty na podbieganie do obcych ponieważ dostanie swoją dzienną dawkę ruchu. Jednak zawsze łatwiej puścić psa bez kontroli, niż poświecić mu nieco czasu i energii.

Innym sposobem są odstraszające emitery dźwięku oraz gazy pieprzowe. Jeden z popularniejszych modeli odstraszaczy jest właśnie w trakcie testowania przez naszych zawodników i niedługo będziecie mogli o nim przeczytać. Jeżeli zaś mowa o gazach, to mam bynajmniej mieszane uczucia. Mimo iż sam zostałem dotkliwie pogryziony przez psy podczas treningu, nie jestem pewien, czy byłbym w stanie użyć gazu przeciwko zwierzęciu z bardzo prostego powodu - kocham psy i nie chcę ich krzywdzić. A prewencyjne psikanie gazem w każdego podbiegającego psa wydaje mi się mocną przesadą, bo 99% z nich nie chce nam przecież zrobić krzywdy.

współpraca: M.Cybulski

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy