Lody pomagają walczyć z groźnymi chorobami

W rożku, na patyku, w kubeczku czy włoskie… gdy słyszysz słowo „lody” ślinka natychmiast spływa Ci do ust, a na myśl przychodzą upalne słoneczne dni. Dzieci czy dorośli, chyba nie ma osoby, która nie rozsmakowałaby się w nich, bo wszyscy je uwielbiamy!

W rożku, na patyku, w kubeczku czy włoskie… gdy słyszysz słowo „lody” ślinka natychmiast spływa Ci do ust, a na myśl przychodzą upalne słoneczne dni. Dzieci czy dorośli, chyba nie ma osoby, która nie rozsmakowałaby się w nich, bo wszyscy je uwielbiamy!

W rożku, na patyku, w kubeczku czy włoskie… gdy słyszysz słowo „lody” ślinka natychmiast spływa Ci do ust, a na myśl przychodzą upalne słoneczne dni. Dzieci czy dorośli, chyba nie ma osoby, która nie rozsmakowałaby się w nich, bo wszyscy je uwielbiamy! Wokół lodów krąży wiele mitów i wątpliwości, toteż ten artykuł przyczyni się do ich rozwiania oraz lepszego poznania rodowodu tego wspaniałego deseru.  

Najczęściej kojarzą Wam się z latem, gdy są jednym z nielicznych sposobów na ratunek przed upałem. Są nieodłącznym elementem menu dobrych cukierni i dziecięcych kawiarni, a budki z tym smakołykiem wyrastają jak grzyby po deszczu, jak tylko zasmakujemy kilku wiosennych, pogodnych dni z rzędu. Lody! A co właściwie wiemy na ich temat?

Reklama

Otóż  pierwsza pisemna wzmianka o nich znajduje się w chińskiej kolekcji piosenek „Szinzin” (3000 lat p. n. e.). Według dawnych zwojów na stołach chińskich cesarzy królowały zamrożone soki owocowe. Rozległe więzi handlowe Chin z  wieloma krajami przyczyniły się do rozpowszechnienia tego przysmaku na całej planecie, a zwłaszcza w świecie arabskim.

W drugiej połowie IV wieku p. n. e. Aleksander Wielki odbył podróż do Azji, gdzie perscy i indyjscy książęta raczyli go sokami owocowymi z dodatkiem śniegu i lodu. Później, do obozu zdobywcy, który rozkochał się w zamrożonym przysmaku, niewolnicy dostarczali śnieg i lód z górskich szczytów.

W Rzymie natomiast, szczególnie ceniono mrożone desery. Wracając ze wschodnich kampanii rzymskie legiony uzupełniały liczbę przepisów i stopniowo mrożone soki przestały być czymś egzotycznym. Również Neron nie potrafił oprzeć się ich smakowi. Szalony władca rozkazywał niewolnikom podążać wysoko w góry i stworzyć łańcuch, ciągnący się od szczytów Apeninów do kuchni cesarskiej w Rzymie. Podobno niewolnicy przez setki kilometrów podawali sobie z rąk do rąk naczynia ze śniegiem, który cesarz kazał natychmiast mieszać z miodem i owocami.

Starożytni Grecy również raczyli się lodami, tyle że tam dodawano do nich „świętą słodycz", jak wówczas nazywano miód. Hipokrates nazywał ten smakołyk „daniem mrożonym poprawiającym samopoczucie".

W czasach średniowiecza prawie wszystkie sekrety lodów zostały utracone. Powrót tego smakołyku zawdzięczamy wybitnemu podróżnikowi. Dopiero w XIII wieku, dzięki Marco Polo, który dotarł do Chin i wszedł w posiadania receptury, zachodnia Europa znów odzyskała możliwość wytwarzania lodów, przypominający współczesny lód owocowy. Podróżnik sprzedał przepis weneckim cukiernikom i w ten sposób powstały słynne włoskie lody śmietankowe. Deser ten natychmiast stał się jednym z najbardziej wykwintnych dań przy dworze Italii, jednak Wenecjanie nie spieszyli się dzielić swoim nabytkiem z innymi Europejczykami. Produkcja lodów była otoczona prawie taką samą tajemnicą jak produkcja szkła weneckiego. Cukiernicy składali przysięgę milczenia, której naruszenie podlegało karze śmierci. Dlatego ten produkt bardzo powoli rozprzestrzeniał się po Europie.

We Francji – wyznaczającej trendy i kuchnię – przepis pojawił się dopiero w XVI w. Ta okoliczność jest związana z postacią Katarzyny Medycejskiej, która w 1553 r. poślubiła francuskiego króla. Wówczas narzeczona wzięła ze sobą kucharza, który przygotował na uroczystą ucztę danie, zachwycające wszystkich, a mianowicie „włoski przysmak” – lody z malin, pomarańczy i cytryn.

W ciągu wieków ich receptura i technologia zmieniały się nie do poznania, a obecny wachlarz smaków, kolorów i kształtów przyprawia o zawrót głowy. 

W naszych czasach rozróżniamy dwa rodzaje „zamrożonej przyjemności”, które nie tylko łechcą nasze podniebienia, lecz także mają pewne walory żywieniowe:

1. Lody na bazie mleka. Zwykłe śmietankowe lub na bazie mleka są źródłem białka, wapnia, dostarczają cennych składników, szczególnie witamin z grupy B. Natomiast wzbogacone wsadem owocowym i bakaliami mogą niekiedy podwoić swoją wartość odżywczą i stanowić idealną formę przekąski w ciągu dnia. W porównaniu do mleka dostarczają więcej potasu, magnezu czy fosforu, dlatego wspierają profilaktyce takich schorzeń jak osteoporoza, miażdżyca i choroby nowotworowe, a także wpływają na prawidłowy rozwój organizmu w okresie wzrostu :) Mimo to, jak by nie patrzeć, lody to słodycze, zawierające zwykły biały cukier pozbawiony wartości odżywczych i jeden z podstawowych produktów, które sprzyjają tyciu.

2. Sorbety. W odróżnieniu od wspomnianych wyżej, nie zawierają dodatków pochodzenia mlecznego i z reguły są mniej kaloryczne. Są wytwarzane na bazie owoców i wody lub samych owoców. Zazwyczaj mają mniej cukru niż lody mleczne, gdyż zawierają naturalny cukier owocowy. Zdarzają się jednak i mocno dosładzane (zależnie od sumienia producenta i receptury).

Obecnie na świecie spożywa się ponad 20 miliardów litrów lodów rocznie, przy czym wydaje się na nie ok. 50 mld dolarów, co stanowi mniej więcej dwa roczne budżety Polski (!) W pochłanianiu tego smakołyku przodują Amerykanie, którzy zjadają rocznie 23 litry na osobę. Nieco mniej przypada na statystycznego Szweda i Włocha, odpowiednio 14 i 9 litrów. Niestety Polacy są na końcu tej listy – tylko 4 litry.

Co stoi na naszym niechlubnym wynikiem? Otóż mniej lub bardziej trafne przekonania na temat „zamrożonego deseru”.

Lody sprzyjają tyciu!

Niewątpliwie, jak każdy inny produkt bądź to pieczywo, czy makaron, spożywane w nadmiernych ilościach! W dobie ciągłego odchudzania, które dotyka nawet najmłodszych dzieci liczy się każda kaloria ;) Ale nie dajmy się zwariować. Szklanka zmrożonego mleczno-owocowego przysmaku zazwyczaj nie przekracza 300 kcal, zatem nie jest to produkt wysokokaloryczny, zagrażający naszej sylwetce. Mimo to lody, oprócz wielu cennych składników odżywczych, zawierają także sporo cukru. Są też lekkostrawne i szybko wchłaniane, co wywołuje reakcję glikemiczną, wzmagając wydzielanie insuliny - hormonu odpowiedzialnego za proces rozrostu tkanki tłuszczowej. Ponadto jeśli porcję lodów ozdobimy dodatkowo bitą śmietaną, polewą czekoladową czy bakaliami otrzymamy prawdziwą bombę kaloryczną. Czyli, we wszystkim ważny jest umiar i jeśli spożywasz je same lub z dodatkiem świeżych owoców ciesz się ich smakiem i nie patrz na kalorie. Pamiętaj, że skosztowanie rożka lub gałki ulubionego smakołyku w czasie niedzielnego spaceru, to nie to samo, co zjedzenie połowy familijnego opakowania po sutym obiedzie ;) Co więcej, naukowcy stwierdzili, że jedząc lody ochładzamy organizm, który następnie wykorzystuje energię by się ogrzać, więc bilans kaloryczny wychodzi na zero. Nawiasem mówiąc nie tylko my dbamy o własną sylwetkę. Pewnie każdy z Was, kto odwiedzał południowe kraje cieszył, że miejscowi sprzedawcy, lodów nie żałują. Potem wracamy do kraju i narzekamy, że u nas to tak okroją tą gałeczkę by była jak najmniejsza. No cóż, wolimy myśleć, że nasi lodziarze dbają o nas, żebyśmy nie zjedli za dużo kalorii ;)

A czy wiecie, że lody mają też właściwości prozdrowotne? Że niekiedy stanowią też zalecenie lekarskie? Otóż tak.  

Lody poprawiają nastrój!

Co może nie najlepiej wpływa na ciało, może pozytywnie działać na ducha. Ze względu na zwiększoną zawartość cukru lody wzmagają wydzielanie serotoniny – jednego z najważniejszych neuroprzekaźników kontrolujących nasz nastrój. Podwyższony poziom tej substancji skutkuje uczuciem odprężenia i spokoju, działa relaksująco i nasennie. Natomiast jego spadek wywołuje depresje, problemy ze snem, drażliwość i wzmożony apetyt. Pobudzając zmysły smaku przez podrażnienie kubków smakowych, zwiększa się wydzielanie specjalnych substancji – zwanych endorfinami – wywołujących uczucie szczęścia i zadowolenia. Z tego powodu dla wielu z Was lody stają się pokusą nie do przezwyciężenia.

Nie lubisz mleka? Na lody!

Mrożony przysmak, podobnie jak inne produkty pochodzenia mlecznego, zawiera wapń. Co więcej, szklanka lodów ma ok 400 mg minerału, co stanowi prawie ½ dziennego zapotrzebowania na ten składnik pokarmowy dla osoby dorosłej. Wapń jest podstawowym nieorganicznym budulcem kości. Odpowiednie przyswajanie tego składnika jest konieczne dla zapewnienia prawidłowego rozwoju kośćca, zwłaszcza w przypadku rosnącego organizmu. Dla tych, którzy z różnych powodów ograniczają spożycie mleka i jego przetworów, codzienna niewielka porcja lodów może zmniejszyć ryzyko niedoboru wapnia w organizmie, a co za tym idzie ograniczyć rozwój zmian osteoporotycznych, które często, nawet u najmłodszych, objawiają się nadmierną łamliwością kości.

Lody przyspieszają gojenie ran!

W niektórych przypadkach – np. po wycięciu migdałków – lekarze zalecają lody w celu przyspieszenia procesu zabliźniania się ran. Schłodzenie, wywołane spożyciem smakołyku, powoduje kurczenie się naczyń krwionośnych, co w połączeniu z witaminą C (zawartą w lodach) przyspiesza proces naprawy uszkodzonych tkanek. Może zabrzmi to zabawnie, ale lody mogą także przynieść ulgę dla bolącego gardła. W stanach zapalnych nie warto się obawiać, lecz przestrzegać kilku zasad. Lodów nie należy jeść łapczywie, połykając duże kęsy bowiem organizm może doznać szoku termicznego, a więc stanie się jeszcze bardziej wrażliwy na atak wirusów czy bakterii. Rozsądne i powolne jedzenie działa na nas korzystnie. Otóż dzięki obniżaniu temperatury w gardle lody powodują zmniejszenie opuchlizny, przyczyniają się do zwiększenia wydzielania śliny, co łagodzi uczucie suchości w gardle.

Podsumowując, rozsądne spożywanie zamrożonych łakoci może zapobiegać osteoporozie, regulować ciśnienie krwi, łagodzić stany napięcia przedmiesiączkowego, poprawiać odporność, zapobiegać powstawianiu kamieni nerwowych, a nawet niektórych typów nowotworów.

Jedz na zdrowie i koniecznie 

I na koniec dwa proste domowe przepisy na rozkoszowanie się tym niezwykłym deserem.

Dla miłośników mlecznych smakołyków – Lody „Mojito” 

Potrzebne będą (na 2 porcje):

- świeża mięta

- 4-5 gałązek

- niezbyt tłusta śmietanka (np. 18 %)

- 1,5 szklanki - cukier

- 3/4 szklanki - skórka z limonki

- 2 łyżki (uzyskana z 2-3 szt.)

- świeżo wyciskany sok z limonki

- 1/3 szklanki

Przygotowanie:

1. Umieść listki mięty w blenderze, wlej śmietankę i miksuj w trybie pulsującym do czasu, aż mięta rozdrobni się jak należy (rób krótkie przerwy).

2. Dodaj skórkę z limonki i znów zmiksuj.

3. Przelej mieszankę do plastikowego pojemnika, dodaj sok z limonki i cukier. Mieszaj, aż cukier całkowicie się rozpuści. (Funkcję tę może wykonać blender, jeśli dodasz cukier razem z miętą i śmietanką)

4. Umieść pojemnik z lodami „Mojito” w zamrażarce. Mieszaj masę co godzinę lub częściej, dopóki się nie zamrozi. Mieszanie jest konieczne!

Po upływie 4-5 godzin lody "Mojito" będą gotowe.

Wolisz bezmleczne? Spróbuj sorbetu z truskawek!

Potrzebne będą:


- cukier

- 70 g (5 łyżek)

- sok z cytryny

- 1 łyżka

- woda

- 1 łyżka

- truskawki (mrożone) – 600 g

 

Przygotowanie:

 

1. Cukier, sok z cytryny i wodę umieścić w garnku i doprowadzić do wrzenia. Gotować przez 1 minutę ciągle mieszając, aż cukier się rozpuści.

2. W blenderze zmiksować truskawki z syropem cukrowym. Masa powinna być gładka, ale zamrożona.

3. Przelać masę do formy i umieścić w zamrażarce na 3 godziny.

4. Przed podaniem sorbet należy pozostawić w temperaturze pokojowej przez około 10-15 minut, by stał się trochę miękki.  

 

Przyjemnego przyrządzania i smacznego! :)

 

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy