Lotusa problemy z kierowcami

Brytyjski zespół Lotus Renault GP chyba coraz mocniej marzy o tym, by do dyspozycji powrócił Robert Kubica. Obecni kierowcy teamu mieli stanowić solidne punktowanie Brytyjczykom i nie okazywać znaków słabości pod nieobecność Polaka. Dzieje się jednak wprost odwrotnie...

Brytyjski zespół Lotus Renault GP chyba coraz mocniej marzy o tym, by do dyspozycji powrócił Robert Kubica. Obecni kierowcy teamu mieli stanowić solidne punktowanie Brytyjczykom i nie okazywać znaków słabości pod nieobecność Polaka. Dzieje się jednak wprost odwrotnie...

Brytyjski zespół Lotus Renault GP chyba coraz mocniej marzy o tym, by do dyspozycji powrócił Robert Kubica. Obecni kierowcy teamu mieli stanowić solidne punktowanie Brytyjczykom i nie okazywać znaków słabości pod nieobecność Polaka. Dzieje się jednak wprost odwrotnie...

O tym, że wiadomo nie od dziś. Rosjanin od początku sezonu prezentuje bardzo nierówną formę, niejednokrotnie tracąc dobre pozycje przez głupie decyzje w trakcie samego wyścigu. Wszyscy przecież pamiętają incydent, gdzie walczył o miejsce na torze z... własnym partnerem z zespołu.

Reklama

Jeszcze do niedawna Brytyjczycy pocieszali się tym, że w teamie jest jeszcze przynajmniej Nick Heidfeld, który swoim doświadczeniem miał dostarczać zespołowi regularne punkty do klasyfikacji. Niemiec jednak pod nieobecność Kubicy stał się znacznie słabszy. Kierowca Lotusa Renault GP coraz częściej kończy wyścigi na dalekich lokatach, albo nie kończy ich w ogóle, tak jak w ostatnią niedzielę podczas GP w jego własnej ojczyźnie:

Takiej sytuacji ma już dość sam szef zespołu - Eric Boullier. Boss coraz częściej w nieoficjalnych wypowiedziach zdradza, że myśli o sprawdzeniu nowego kierowcę, który mógłby zastąpić coraz gorszego Heidfelda. Niemiec jest w o tyle gorszej sytuacji w porównaniu do Pietrowa, że nie stanowi niemal żadnej siły marketingowej. Rosjanin z kolei jest silnym motorem napędowym do popularyzacji całej dyscypliny w swoim kraju, co z kolei przekłada się an niemałe zyski dla całej branży.

Czy to oznacza, że były kierowca BMW Sauber już wkrótce będzie musiał pożegnać się z zespołem?

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy