Mały wielki wiślak
W ostatniej kolejce Ekstraklasy Wisła Kraków odniosła pewne zwycięstwo z GKS-em Bełchatów, aplikując gościom 3 bramki, tracąc przy tym tylko jedną. W meczu nie mógł jednak wystąpić Patryk Małecki, który musiał pauzować za kartki z poprzednich spotkań. Nie oznaczało to jednak, że Mały nie mógł się angażować poza boiskiem.
W ostatniej kolejce Ekstraklasy Wisła Kraków odniosła pewne zwycięstwo z GKS-em Bełchatów, aplikując gościom 3 bramki, tracąc przy tym tylko jedną. W meczu nie mógł jednak wystąpić Patryk Małecki, który musiał pauzować za kartki z poprzednich spotkań. Nie oznaczało to jednak, że "Mały" nie mógł się angażować poza boiskiem.
Małecki przybył do Wisły już w 2006 roku, kiedy miał zaledwie 13 lat. Od początku swojej przygody z "Białą Gwiazdą" pomocnik wykazuje duże przywiązanie do swojego klubu. Jest jednym z ulubieńców kibiców w Krakowie, którzy doskonale wiedzą, że "Mały" to wiślak pełną gębą.
22-latek miał swego czasu spore problemy z kontrolą swojej wybuchowości, którą nieraz dawał się we znaki sędziom oraz trenerom. Niemniej jego oddanie Wiśle najlepiej odzwierciedla właśnie ostatnia kolejka, w trakcie której nie mógł grać. Patryk postanowił więc wesprzeć swój zespół... z trybun, gdzie w pewnym momencie pełnił nawet rolę "gniazdowego" prowadząc doping sympatyków jego klubu.
Utalentowany pomocnik zdobył już w tym sezonie 7 bramek i należy do wyróżniających się postaci Wisły Kraków. Mimo wszystko jest pomijany przez Franciszka Smudę w kontekście powołań do kadry narodowej, co zaczyna irytować coraz większą liczbę osób interesujących się sprawami reprezentacji.
Być może Smuda boi się trudnych charakterów i niepokornych osobowości, czego dowodem jest chociażby ignorowanie świetnych występów Boruca we włoskiej Fiorentinie. Miejmy jednak nadzieję, że Smuda zda sobie sprawę z potencjału Małeckiego i jak najszybciej wkomponuje go w drużynę na EURO 2012.