Miasta największymi producentami CO2
ONZ wzięło na celownik największe metropolie, które jak się okazuje produkują aż 70 procent światowych gazów cieplarnianych, mimo iż same zajmują tylko 2 procent powierzchni planety. Największe miasta świata miały stać się w najbliższych latach areną walki ze zmianami klimatycznymi.
ONZ wzięło na celownik największe metropolie, które jak się okazuje produkują aż 70 procent światowych gazów cieplarnianych, mimo iż same zajmują tylko 2 procent powierzchni planety. Największe miasta świata miały stać się w najbliższych latach areną walki ze zmianami klimatycznymi.
Śmiałe projekty ekologiczne ogłosili burmistrzowie Nowego Jorku, Los Angeles, Tokio, Pekinu i Bombaju.
Molochy zamieszkiwane przez miliony ludzi miały się zmienić w zielone wyspy z zerową emisją dwutlenku węgla. Czy tak się stanie? Jak na razie na przestrzeni kilku lat nie zmieniło się prawie nic.
Według najnowszego raportu Programu Narodów Zjednoczonych ds. Osiedli Ludzkich (UN-HABITAT) miasta, które stanowią jedynie 2 procent powierzchni naszej planety, produkują aż 69 procent gazów cieplarnianych, które przyczyniają się do postępowania zmian klimatycznych.
Każdego roku we wszystkich miastach świata łącznie przybywa 67 milionów ludzi, z czego 91 procent w krajach rozwijających się.
Jak się szacuje w 2030 roku w miastach będzie mieszkać 59 procent ludności świata. W miastach największa emisja gazów cieplarnianych przypada na działalność przemysłową - 19 procent światowej emisji, nieco mniej na transport - 13 procent, na ogrzewanie i klimatyzację w budynkach - 8 procent, odpady - 3 procent.
Już teraz obserwuje się wzrost liczby anomalii pogodowych na obszarach miejskich. Miasta częściej niż wsie są dotykane przez katastrofalne ulewy, burze i wichury. Naukowcy są zdania, że liczba tych zjawisk będzie systematycznie wzrastać.
Szczególnie zagrożone są miasta położone na obszarze Sahary, w Azji Południowej i Południowo-Wschodniej, Europie Południowej, na wschodnim wybrzeżu Ameryki Południowej oraz na zachodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych.
Wiele miast będzie miało problem ze wzrastającym poziomem mórz. Miasta będą borykać się z niedoborem wody, brakiem żywności, przerwami w dostawach prądu i ubytkami w infrastrukturze, co może sprawić, że wiele ludzi straci środki do życia.
Co ciekawe naukowcy wskazali Londyn jako miasto godne naśladowania. W 2006 roku emisja dwutlenku węgla wyniosła 44,3 miliona ton. To mniej niż w 1990 roku, kiedy wyemitowano 45,1 miliona ton tego gazu. Tymczasem przez te 16 lat liczba mieszkańców wzrosła o 700 tysięcy.
Nie tylko stolica Wielkiej Brytanii, lecz także inne europejskie miasta mają szansę znacznie mniej wpływać na ziemską atmosferę niż obecnie. Niestety to nie Paryż czy Berlin rozwijają się najgwałtowniej, lecz metropolie położone w Azji i Afryce, gdzie o szacunku do przyrody zapomniano już dawno temu. Artykuł powstał przy współpracy z serwisem www.TwojaPogoda.pl