Największe wymieranie dziełem mikroorganizmów?

Około 245-250 milionów lat temu miało miejsce tak zwane wymieranie permskie będące największym kataklizmem ekologicznym w historii. W ciągu kilkudziesięciu tysięcy lat 90% wszystkich gatunków zamieszkujących Ziemię znikło z jej powierzchni, a naukowcy do dziś głowią się co mogło być tego przyczyną.

Około 245-250 milionów lat temu miało miejsce tak zwane wymieranie permskie będące największym kataklizmem ekologicznym w historii. W ciągu kilkudziesięciu tysięcy lat 90% wszystkich gatunków zamieszkujących Ziemię znikło z jej powierzchni, a naukowcy do dziś głowią się co mogło być tego przyczyną.

Około 245-250 milionów lat temu miało miejsce tak zwane wymieranie permskie będące największym kataklizmem ekologicznym w historii. W ciągu kilkudziesięciu tysięcy lat 90% wszystkich gatunków zamieszkujących Ziemię znikło z jej powierzchni, a naukowcy do dziś głowią się co mogło być tego przyczyną. Teraz znalazł się nowy podejrzany - mikroorganizmy.

Wcześniej najbardziej prawdopodobną teorią wydawała się ta o uderzeniu w Ziemię wielkiego meteoroidu, po którym pozostałością ma być hipotetyczny krater na Ziemi Wilkesa, na którego istnienie wskazuje ukształtowanie lądolodu oraz występujące tam anomalie grawitacyjne i magnetyczne. Innymi podejrzanymi były wcześniej antyczne wulkany, na których działalność z kolei wskazują ślady rosnącego stężenia dwutlenku węgla i metanu w skałach sprzed 250 milionów lat.

Reklama

Nowe analizy przeprowadzone przez geochemików z MIT podważają jednak tę ostatnią teorię - wskazują one bowiem, że stężenie tych gazów nie wzrosło i spadło gwałtownie, tak jak miałoby to miejsce w przypadku wielkich erupcji wulkanów lecz rosło stopniowo przez bardzo długi czas. Tym samym patrzymy właśnie na nowego podejrzanego - mikroorganizmy, które mogły w tamtym czasie przeżywać prawdziwą eksplozję życia zabijając jednak przy tym innych przedstawicieli flory i fauny. Wulkany jednak nie są tu bez winy.

Chodzić tu może głównie o jednokomórkowego prokarionta zwanego Methanosarcina, który zaczął nagle rozmnażać się w niekontrolowanym tempie po tym jak erupcje wulkanów dostarczyły mu nieograniczonych wręcz ilości niklu koniecznego mu do metabolizowania innych materiałów organicznych w metan.

Wraz z rosnącym stężeniem tego gazu w atmosferze ulegała ona ociepleniu, spadała ilość dostępnego tlenu (wykorzystywała go Methanosarcina), a oceany zakwaszały się coraz bardziej co w efekcie prowadziło do śmierci wielu gatunków roślin i zwierząt, a to dawało materiał prokariontowi do produkcji jeszcze większych ilości metanu i powstawało śmiertelne błędne koło.

Teoria ta jest ciekawa, choć do jej potwierdzenia konieczne będzie znalezienie większej ilości śladów Methanosarciny - jeśli faktycznie mikroorganizm ten doprowadził do tak masowego wymierania śladów tych powinno być dość dużo na całym świecie. Dlatego jeśli chcemy zbliżyć się do rozwiązania tej historycznej zagadki skupić się trzeba na ich poszukiwaniu.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama