Narciarz obsikał 11-latkę!

Jeśli ktoś z was planuje długą podróż samolotem, a wcześniej pozwolił sobie na wypicie 8 piw, to radzimy wam nie lecieć. Dlaczego? Bo po takim locie najprawdopodobniej skończycie na policyjnym komisariacie tłumacząc się z... obsikania 11-letniej dziewczynki!

Jeśli ktoś z was planuje długą podróż samolotem, a wcześniej pozwolił sobie na wypicie 8 piw, to radzimy wam nie lecieć. Dlaczego? Bo po takim locie najprawdopodobniej skończycie na policyjnym komisariacie tłumacząc się z... obsikania 11-letniej dziewczynki!

Powyższe zdarzenie miało miejsce podczas lotu jedną linią przewoźnika o nazwie JetBlue Airways. Amerykańska firma zajmuje się transportem lotniczym między innymi na linii Portland - Nowy Jork, która zwykle trwa 5 i pół godziny podróży. Dla niektórych pasażerów jest to najwyraźniej zdecydowanie zbyt długi czas lotu, toteż wizyty toalecie są nieuniknione. Szczególnie, jeśli wejdziemy na pokład tuż po spożyciu 8 piw, które potrafią być naprawdę moczopędne.

W takiej oto sytuacji znalazł się niejaki Robert Vietze, który jest (a w zasadzie był) członkiem narciarskiej ekipy reprezentacji Stanów Zjednoczonych. W pewnym momencie 18-latek musiał po raz kolejny udać się do łazienki, która na jego nieszczęście była akurat zajęta. Chwila zamroczenia wystarczyła, by narciarz ocknął się w trakcie sikania na... nogę 11-letniej dziewczynki!

Do Vietze'ego niemal natychmiast dopadł siedzący obok ojciec dziewczynki, który omalże nie pobił chłopaka, gdyby nie interwencja stewardess. Chłopak jednak w żaden sposób nie mógł powiedzieć, że mu się upiekło. Tuż po wylądowaniu samolotu na 18-latka czekała już policja, która zabrała go na miejscowy posterunek.

Tam narciarz tłumaczył się, iż nie był świadom swoich działań i w żaden sposób nie zamierzał obsikać dziewczynki. Chłopak jednak będzie musiał bronić się przed zarzutami, jakie przeciwko niemu wytoczyła rodzina poszkodowanej.

A jakby tego jeszcze było mało, Vietze został wyrzucony przez krajowy związek narciarski, który swoją decyzję argumentował złamaniem kodu etycznego przez zawodnika...

To się dopiero nazywa pechowy lot!

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas