NASA testuje drony, które polecą na Marsa
Już nikogo nie powinien dziwić fakt, że oczy najwybitniejszych astronomów skierowane są na Czerwoną Planetę, gdyż to właśnie z tym miejscem wiążemy swoją przyszłość jako cywilizacja. Dzieci, które właśnie przyszły na świat, będą już mogły spędzić swoje życie na Marsie...
Już nikogo nie powinien dziwić fakt, że oczy najwybitniejszych astronomów skierowane są na Czerwoną Planetę, gdyż to właśnie z tym miejscem wiążemy swoją przyszłość jako cywilizacja. Dzieci, które właśnie przyszły na świat, będą już mogły spędzić swoje życie na Marsie, a nawet na nim umrzeć ze starości.
Naukowcy zachodzą więc w głowę, jak wykorzystać naturalne warunki panujące na tej planecie, by ułatwić nam jego eksplorację, a później kolonizację. Badacze z Northumbria University postanowili wykorzystać zjawisko Leidenfrosta do wyprodukowania energii, która zasili np. drony.
Jako że na Marsie nie brakuje suchego lodu (czyli zestalonego dwutlenku węgla), można nawet śmiało rzec, że jest tak powszechny jak woda na Ziemi, to właśnie ten fakt można w piękny sposób wykorzystać.
Drobiny suchego lodu unoszą się w marsjańskim "powietrzu", a następnie odparowują nad ciepłym gruntem, zmieniając się w gaz, który później mógłby ładować akumulatory i napędzać turbiny dronów.
Nad takimi maszynami pracują właśnie inżynierowie z eksperymentalnego laboratorium NASA o nazwie Swamp Works. Mają oni już kilka prototypów, które powstały w ramach projektu Extreme Access Flyers. To, co najbardziej zaskakuje to fakt, że potrafią one latać w szczątkowej atmosferze, czyli takiej, która prawie całkowicie pozbawiona jest powietrza.
Małe drony mogłyby zostać przetransportowane w ilości dziesiątek, jak nie setek sztuk. Słabsza grawitacja panująca na Marsie dodatkowo ułatwi eksploatację, ponieważ dzięki temu zużyją mniej energii i łatwiej będą się przemieszczały.
Taka duża flota dronów mogłaby zbadać niesamowicie rozległe przestrzenie Czerwonej Planety, tym samym dostarczając bardzo cennych informacji o przeszłości geologicznej, jak i atmosferycznej tego obiektu. Być może, w ten sposób, udałoby się szybciej "wypatrzeć" ślady jakichś prostych form życia, i to nawet w wąskich jaskiniach i głębokich kraterach.
Testy prototypów jest trwają, jednak, jak zauważają naukowcy, najważniejsza jest świadomość dostosowania się do ograniczonych możliwości Marsa i wykorzystanie potencjału, który drzemie w tym obcym, skrywającym przed nami wiele tajemnic, świecie.
Innymi słowy, powinniśmy porzucić ziemskie technologie i zacząć przygotowywać je od nowa, tylko i wyłącznie pod warunki Czerwonej Planety, co bardziej się nam opłaci w przyszłości.