Nastolatek zhakował północnokoreańskiego "Facebooka"

Korea Północna, w której dostęp do internetu i tak ma zaledwie kilkadziesiąt tysięcy uprzywilejowanych osób, postanowiła ostatnio nadgonić zachód i uruchomiła własną wersję Facebooka - skopiowany dość dokładnie popularny portal społecznościowy. Ale tuż po uruchomieniu zhakował go pewien brytyjski nastolatek, a jeszcze ciekawsze jest to, jak tego dokonał.

Korea Północna, w której dostęp do internetu i tak ma zaledwie kilkadziesiąt tysięcy uprzywilejowanych osób, postanowiła ostatnio nadgonić zachód i uruchomiła własną wersję Facebooka - skopiowany dość dokładnie popularny portal społecznościowy. Ale tuż po uruchomieniu zhakował go pewien brytyjski nastolatek, a jeszcze ciekawsze jest to, jak tego dokonał.

Korea Północna, w której dostęp do internetu i tak ma zaledwie kilkadziesiąt tysięcy uprzywilejowanych osób, postanowiła ostatnio nadgonić zachód i uruchomiła własną wersję Facebooka - skopiowany dość dokładnie popularny portal społecznościowy. Ale tuż po uruchomieniu zhakował go pewien brytyjski nastolatek, a jeszcze ciekawsze jest to, jak tego dokonał.

Otóż okazało się, że północnokoreańscy informatycy nie radzą sobie najlepiej z tak skomplikowanymi problemami jak hasła i hasło do panelu administratora na nowym serwisie brzmiało po prostu "password" (jako użytkownika wystarczyło przy tym podać "admin").

Reklama

Okazało się, że to wystarczyło aby dać pełny dostęp administratora do serwisu społecznościowego - niemniej haker, 18-letni Andrew McKean ze Szkocji, postąpił dość rozsądnie niczego nie modyfikując - północnokoreański reżim bardzo tego nie lubi i mogło się skończyć na wielkiej akcji odwetowej z ich strony. Pozostawił tylko dla administratorów wiadomość, którą ci chyba dostrzegli, bo serwis (dostępny wcześniej pod adresem starcon.net.kp) zniknął z sieci.

A być może zniknął dlatego, że dorwali się do niego zachodni żartownisie, którzy zaczęli zakładać tam konta, na których udostępniali na przykład linki do filmu Wywiad ze słońcem narodu, który dla Kim Dzong Una okazał się na tyle trudny do strawienia, że skończył się on wielką akcją tamtejszych hakerów wymierzoną przeciw całemu Sony.

Źródło: , Zdj.: CC0

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy