Pierwszy sukces w wywoływaniu deszczu laserem
Plan naukowców jest bardzo prosty - wybrać sobie chmurę, strzelić w nią laserem i czekać na deszcz. Metoda taka miałaby jedną przewagę nad innymi stosowanymi obecnie - byłaby dużo bardziej ekologiczna. A teraz badacze twierdzą, że jest faktycznie możliwa.
Plan naukowców jest bardzo prosty - wybrać sobie chmurę, strzelić w nią laserem i czekać na deszcz. Metoda taka miałaby jedną przewagę nad innymi stosowanymi obecnie - byłaby dużo bardziej ekologiczna. A teraz badacze twierdzą, że jest faktycznie możliwa.
Człowiek już od dawna potrafi w pewnym stopniu kontrolować opady atmosferyczne. Już na początku XX wieku różne państwa eksperymentowały z zasiewaniem chmur. I do dnia dzisiejszego ta technologia nie uległa zmianie. Polega ona na rozpuszczeniu w powietrzu jodku srebra (lub innej substancji - na przykład suchego lodu - zamrożonego CO2), który powoduje, że zawarte w powietrzu cząstki wody chętnie łączą się w chmury.
Metoda ta jest zwłaszcza popularna w Chinach, gdzie przed igrzyskami olimpijskimi w 2008 roku artyleria i lotnictwo wystrzeliły w powietrze masę tej substancji, aby zapewnić właściwą pogodę na imprezę.
Problem z nią jest jednak taki, że jodek srebra jest dość toksyczny. Dlatego naukowcy z Uniwersytetu w Genewie pracują ciężko nad wywoływaniem opadów za pomocą laserów.
Póki co efekt jest bardzo dobry - strzelając laserem w powietrze udaje się badaczom wytworzyć cząsteczki kwasu azotowego, które powodują zbieranie się wilgoci z powietrza. Jeśli zbierze się jej wystarczająco wiele - powstaje deszcz.
Mobilny laser, który używany jest do tego celu nazwany został Teramobile - jest on pierwszym na świecie mobilnym laserem o mocy jednego terawata.
Krople deszczu mają zazwyczaj rozmiar dziesiątej części milimetra. Póki co, badaczom udało się stworzyć krople o rozmiarze zaledwie kilku mikrometrów. Mimo wszystko jest to całkiem dużym krokiem naprzód i technologia jest uważana za niezwykle obiecującą.