Plan B Snowdena

Edward Snowden ujawniając dane programu PRISM wiedział dokładnie, że wkłada kij w mrowisko lub też raczej w gniazdo jadowitych węży - dlatego też uciekł wcześniej do Hongkongu. Jednak dopóki nie znajdzie on bezpiecznego azylu jego życie wisi na włosku - nikt chyba nie zdziwiłby się jeśli już nigdy więcej byśmy go nie zobaczyli. Dlatego ma on plan B.

Edward Snowden wiedział dokładnie, że wkłada kij w mrowisko lub też raczej w gniazdo jadowitych węży - dlatego też uciekł wcześniej do Hongkongu. Jednak dopóki nie znajdzie on bezpiecznego azylu jego życie wisi na włosku - nikt chyba nie zdziwiłby się jeśli już nigdy więcej byśmy go nie zobaczyli. Dlatego ma on plan B.

Plan tej jest bardzo prosty. Snowden przekazał kilku zaufanym osobom kopie tajnych dokumentów CIA, które mają zostać upublicznione jeśli tylko coś mu się stanie. Osoby te obecnie nie mają dostępu do plików z danymi - są one zaszyfrowane, a hasło powiernicy mają otrzymać dopiero gdy będzie potrzeba ich użycia - czyli pewnie Snowden ustawił jakiś automatyczny skrypt, który po jakimś czasie bez logowania wyśle tym osobom hasło.

Nie wiadomo czy bohater największej afery "szpiegowskiej" ostatnich lat naprawdę zrobił coś takiego czy to tylko blef, który ma go utrzymać przy życiu. Oczywiście nie byłby to dla niego - speca od zabezpieczeń - żaden problemo, więc należy domniemywać, że faktycznie tak jest. A stawia to przed służbami specjalnymi USA jeszcze większy problem - nie wiadomo konkretnie co to za dokumenty, wiadomo jednak, że wywiady innych państw z pewnością byłyby nimi bardzo zainteresowane.

Tymczasem USA cały czas zawzięcie wzywa Rosję do przekazania Snowdena - mimo, że między tymi krajami nie ma podpisanej umowy ekstradycyjnej. Rosja oczywiście ani myśli to zrobić, a prezydent Putin musi czerpać wielką radość z możliwości wbicia szpili Barackowi Obamie.

Edward Snowden przebywa rzekomo cały czas w strefie tranzytowej lotniska w Moskwie i planuje odpowiednią trasę ucieczki do Ekwadoru. Wcześniej miał on lecieć przez Hawanę do Caracas - stolicy Wenezueli - lecz zwrócono mu wcześniej uwagę, że przelot odbywałby się nad terenem USA, a Amerykanie z pewnością nie powstrzymaliby się przed sprowadzeniem pasażerskiego samolotu na ziemię i aresztowaniem poszukiwanego.

Źródło:

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas