Polacy pracują nad kapsułą Hyperloop
Sieć ultraszybkiego transportu Hyperloop ma zrewolucjonizować transport pomiędzy największymi miastami USA, a później nawet i całego świata. Nad projektem, który powstał w 2013 roku, bezustannie pracuje ponad 170 najwybitniejszych specjalistów ze SpaceX, Boeinga, Airbusa, NASA czy ESA...
Sieć ultraszybkiego transportu Hyperloop ma zrewolucjonizować transport pomiędzy największymi miastami USA, a później nawet i całego świata. Nad projektem, który powstał w 2013 roku, bezustannie pracuje ponad 170 najwybitniejszych specjalistów ze SpaceX, Boeinga, Airbusa, NASA czy ESA.
Jednak najbardziej interesującą nas informacją jest to, że inicjatywę bardzo mocno wspierają naukowcy z Polski, a dokładnie 11-osobowy zespół HyperLodz z Łodzi. Mamy czym się chwalić, gdyż Polacy dostali się właśnie do ścisłego finału konkursu na budowę testowej kapsuły Hyperloop.
W swoim projekcie wykorzystali oni zjawisko lewitacji magnetycznej, dzięki której kapsuła będzie mogła unosić się w powietrzu nad podłożem zbudowanym z różnych metali. Rozpędzaniem kapsuł do prędkości tysiąca kilometrów na godzinę ma zajmować się elektromagnetyczne silniki. Nie będą one wbudowane w samą kapsułę, tylko w tunel, w którym będzie się ona poruszała.
Kapsuła będzie natomiast cechowała się aerodynamicznym kształtem. Pozwoli to zmniejszyć opory powietrza i obniżyć zużycie energii. Pomóc w osiągnięciu tego celu ma także specjalna sprężarka, która zamontowana zostanie w przedniej części kapsuły.
Otóż jej zdaniem będzie przepompowywanie nadmiaru powietrza z przodu do tyłu, za pomocą małego kanału (dysze de Lavala). W ten sposób powietrze nie tylko nie będzie spowalniać kapsuły, ale dodatkowo jego sprężenie będzie można wykorzystać do zwiększenia prędkości urządzenia.
Co ciekawe, zespół HyperLodz przewiduje w swoim projekcie zamontowanie kół w kapsule, które będą pełniły rolę stabilizatorów w momencie wsiadania i wysiadania pasażerów, a także w trakcie podróży, gdy lewitacja nie będzie niezbędna.
Ale to nie wszystko, inżynierowie bowiem przygotowali także pomysły m.in. na sensory monitorujące warunki transportu oraz stan podróżnych, rozwiązania odpowiadające za stabilizację i ochronę czaszki oraz kręgosłupa, system awaryjnego hamowania czy system gaszenia ognia, oparty na najnowocześniejszych rozwiązaniach stosowanych w warunkach mikrograwitacji na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Co prawda, plan sieci transportowej przyszłości wciąż jest tylko na papierze, ale już w przyszłym roku ma się on powoli urzeczywistniać, a to za sprawą planów budowy odcinka testowego w Las Vegas w Nevadzie, a także w Teksasie i Kalifornii.
Przypomnijmy, że plan przewiduje, że na pierwszej trasie, która połączy San Francisco z Los Angeles, będzie jednocześnie znajdowało się 70 kapsuł, a kolejna będzie startowała co 30 sekund.
Mają one poruszać się z prędkością około 1000-1200 kilometrów na godzinę, jednak w przyszłości, gdy uda się pokonać różne problemy technologiczne, prędkość ma wzrosnąć do kilku tysięcy kilometrów na godzinę.
Jeśli chodzi o koszty i czas wyprawy tym futurystycznym środkiem transportu, to cena za półgodzinną podróż z Los Angeles do San Francisco, według wstępnych wyliczeń, ma wynosić nie więcej niż 30 dolarów. Tak więc dużo taniej, niż w przypadku podróży samolotami, które ta w pełni ekologiczna kolej ma w przyszłości wyeliminować.