Polska bramkarzami stoi
To, że mamy jednych najlepszych bramkarzy w Europie (jeśli nie na świecie) wiemy nie od dzisiaj. Problem w tym, że patrząc na ostatnie wyniki reprezentacji czy drużyn z Ekstraklasy, dochodzimy do wniosku, że większy pożytek byśmy mieli wystawiając do składu jedenastu golkiperów. Przynajmniej byłoby na zero z tyłu...
To, że mamy jednych najlepszych bramkarzy w Europie (jeśli nie na świecie) wiemy nie od dzisiaj. Problem w tym, że patrząc na ostatnie wyniki reprezentacji czy drużyn z Ekstraklasy, dochodzimy do wniosku, że większy pożytek byśmy mieli wystawiając do składu jedenastu golkiperów. Przynajmniej byłoby na zero z tyłu...
Bramkarze to od dawna główny towar eksportowy naszego kraju. Kuszczak, Fabiański, Szczęsny, Dudek i oczywiście Artur Boruc.
Ostatnio krążą też plotki o rzekomym zainteresowaniu Sandomierskim przez wielką Chelsea Londyn. Ile w tym prawdy? Pewnie niewiele. Niemniej widać, że nasi golkiperzy są dostrzegani w Europie.
Szkoda tylko, że to obsada bramki to jedyna sytuacja w polskiej piłce, z którą nie ma problemu. Gracze z pola wychowani w Ekstraklasie nie cieszą się zbyt dużym uznaniem na Starym Kontynencie. I nie ma się za bardzo czemu dziwić. Ich poziom to co najmniej kilka klas wstecz w porównaniu do naszych bramkarzy. Skąd taka chora sytuacja? Być może Polacy nie mają mentalności zespołowej i dlatego pomimo nie gorszych nieraz umiejętności nie potrafimy się odnaleźć w różnych sportach. Golkiper to trochę inna bajka, bo mamy do czynienia z pojedynczą osobą i pełniącą zgoła inne funkcje na boisku.
Jednak pomimo niezłych bramkarzy, w naszej drużynie narodowej i tak nie oglądamy ostatnio tych najlepszych. Wystarczy spojrzeć na Artura Boruca, który wyraźnie odżył we Włoszech. Jednak Smuda ponad dobre występy kadry przedkłada własną dumę i ambicję, konsekwentnie pomijając bramkarza Fiorentiny. A przecież wystarczyło obejrzeć choćby ostatnią kolejkę Serie A, by rozwiać wątpliwości kto powinien stać między słupkami reprezentacji.