Pomysłowi Niemcy

Jakiś czas temu Unia Europejska wprowadziła prawo zakazujące produkcji tzw. tradycyjnych żarówek o mocy przekraczającej 60W. Regulacje te, jak wiadomo, mają na celu, przynajmniej w teorii, szeroka pojętą ochronę środowiska. No właśnie - w teorii.

Jakiś czas temu Unia Europejska wprowadziła prawo zakazujące produkcji tzw. tradycyjnych żarówek o mocy przekraczającej 60W. Regulacje te, jak wiadomo, mają na celu, przynajmniej w teorii, szeroka pojętą ochronę środowiska. No właśnie - w teorii.

Jakiś czas temu Unia Europejska wprowadziła prawo zakazujące produkcji tzw. tradycyjnych żarówek o mocy przekraczającej 60W. Regulacje te, jak wiadomo, mają na celu, przynajmniej w teorii, szeroka pojętą ochronę środowiska. No właśnie - w teorii.

Zarówno serwisy internetowe, jak i tradycyjne media donosiły bowiem o szkodach, tak dla środowiska naturalnego, jak i dla portfeli klientów jakie mogą przynieść nowe - ekologiczne - źródła oświetlenia narzucone nam przez Brukselę. Mówiło się nawet o tym, iż ten akt legislacyjny był źródłem nacisku pewnych grup lobbujących, za którymi stali wielcy producenci - tacy jak OSRAM czy Philips, którzy wydali miliardy na przygotowanie linii produkcyjnych "zielonych" żarówek, których jednak nikt nie chciał kupować.

Reklama

Tak czy siak, regulacje obowiązują. Na pomysł obejścia przepisów wpadł jednak pewien inżynier z Niemiec - Siegfried Rotthaeuser. Otóż przestudiował on dokładnie dane techniczne oraz dyrektywę UE i doszedł do wniosku, że może skutecznie obejść nowe prawo. W jaki sposób? Otóż wywnioskował on, że tradycyjne żarówki dają 95% wydajności jeśli chodzi o energię cieplną, zaś 5% jeśli chodzi o światło. Czyli jeśli będzie sprzedawać je jako "małe urządzenia grzewcze" - mogą one uzyskać klasę energetyczną A.

I tak też uczynił. Sprowadzał on zatem te żarówki z Chin, sprzedając je następnie w cenie 1.69 euro, z czego obiecał 30 euro przeznaczyć na ochronę środowiska. Sprzedawały się one na pniu, jednak do czasu. Jak można się bowiem domyślić Unia Europejska nie lubi, gdy ktoś próbuje obejść jej ustawodawstwo. Tak więc 17 listopada firma wydała oświadczenie, że na lotnisku w Kolonii został zatrzymany transport zawierający 40.000 żarówek. Zostały one zatrzymane do czasu zbadania zgodności produktu z dyrektywą 244/09.

Przypomina wam coś ta sytuacja? UE sięgnęła po podobne środki jak nasz krajowy rząd w przypadku dopalaczy. Czy firma przetrwa kryzys? Zobaczymy. Osobiście trzymam kciuki, żeby się udało.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama