"Por que?"

Real Madryt tylko zremisował w rewanżowym spotkaniu z FC Barceloną i to piłkarze z Katalonii zagrają w wielkim finale Champions League. Ale przecież wszyscy wiedzieliśmy, że tak będzie, po tym jak przebiegł mecz na Santiago Bernabeu. Pytanie tylko brzmi: Por que?

Real Madryt tylko zremisował w rewanżowym spotkaniu z FC Barceloną i to piłkarze z Katalonii zagrają w wielkim finale Champions League. Ale przecież wszyscy wiedzieliśmy, że tak będzie, po tym jak przebiegł mecz na Santiago Bernabeu. Pytanie tylko brzmi: Por que?

Real Madryt tylko zremisował w rewanżowym spotkaniu z FC Barceloną i to piłkarze z Katalonii zagrają w wielkim finale Champions League. Ale przecież wszyscy wiedzieliśmy, że tak będzie, po tym jak przebiegł mecz na Santiago Bernabeu. Pytanie tylko brzmi: "Por que?"

"Por que" to jedno z najczęściej wypowiadanych słów przez Jose Mourinho po pierwszej konfrontacji obu zespołów w Madrycie. Hiszpańskie "dlaczego" wyrażało jego rozpacz i frustrację co do jego przebiegu, gdzie niesłuszna czerwona kartka dla Pepe wypaczyła przebieg tamtego spotkania, a tym samym całą walkę o finał Ligi Mistrzów.

Reklama

Pytanie pewnie będzie pojawiało się w głowie Portugalczyka także i po rewanżu, gdzie sędzia za nic w świecie nie chciał uznać gola zdobytego przez Gonzalo Higuain'a, który mógł przywrócić nadzieję "Królewskich" na awans do ostatniej fazy turnieju. Belg jednak bramki nie uznał, bo dopatrzył się kontrowersyjnego faulu Cristiano Ronaldo na Mascherano, którego zahaczył... głową podczas upadania na murawę...

Historia spotkań pomiędzy Realem a Barceloną zawsze byłą przepełniona sporą dozą kontrowersji, niemniej ten dwumecz w Lidze Mistrzów przebija wszystko.

Sam Mourinho też mógł swoje uwagi co do taktyki zespołu przekazywać co najwyżej przez telefon, po tym jak w pierwszej konfrontacji tych drużyn trafił na trybuny za zastrzeżenia, jakie miał do niemieckiego arbitra. Portugalczyk zapewne długo nie będzie mógł przeboleć tej porażki. Miał zespół zdolny do wywalczenia prestiżowego trofeum, tymczasem po raz kolejny w życiu trafił na Barcelonę, przez którą poczuł się oszukany.

I w istocie, fani "Królewskich" mogą mieć wrażenie odczuwania jakiegoś globalnego spisku, jako że w obu spotkaniach z "Blaugraną" sędziowie ewidentnie skrzywdzili ich ulubioną drużynę.

Cóż, mówi się trudno... Dni będą płynęły dalej, a rozmowy na temat wczorajszego meczu będą się wciąż ciągnęły. Ale to już będą tylko spekulacje pod tytułem "co by było, gdyby...".

Ważne jest natomiast to, by FIFA w końcu dostrzegła problem omylności sędziów i umożliwiła im korzystanie z filmowego zapisu powtórek. To jedyny sposób bowiem, na uniknięcie takich sytuacji w przyszłości.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy