"Powietrzna apokalipsa" w chińskiej stolicy

Przed letnimi Igrzyskami Olimpijskimi w Pekinie w 2008 roku Chińczycy zorganizowali wielką akcję oczyszczania powietrza w mieście, aby sportowcy się nie podusili. Było to jednak tylko przysłowiowe malowanie trawy na zielono, gdyż jak donoszą chińskie media - w ostatni weekend światowe normy skażenia powietrza zostały przekroczone o kilka tysięcy procent.

Przed letnimi Igrzyskami Olimpijskimi w Pekinie w 2008 roku Chińczycy zorganizowali wielką akcję oczyszczania powietrza w mieście, aby sportowcy się nie podusili. Było to jednak tylko przysłowiowe malowanie trawy na zielono, gdyż jak donoszą chińskie media - w ostatni weekend światowe normy skażenia powietrza zostały przekroczone o kilka tysięcy procent.

Jest tak źle, że sami mieszkańcy Pekinu nazywają całą tę sytuację "airpocalypse". A czemu jest tak źle? Oczywiście chodzi tu o miliony samochodów, które poruszają się po tamtejszych ulicach oraz o szaloną produkcję przemysłową, co w połączeniu z niesprzyjającą pogodą (zakłady ogrzewania miasta zasilane są węglem, a w tym roku mrozy dają się Chińczykom bardzo we znaki) doprowadziło do tego, że całe miasto skąpane jest w gęstym, gryzącym smogu.

Z tego powodu stężenie pyłu zawieszonego w powietrzu w weekend przekroczyło najpierw 300 μg/m^3, a w końcu doszło do poziomu 755 μg/m^3 (podczas gdy norma wynosi 20 μg/m3, a może "poszczycić" się średnim, rocznym wynikiem 64 μg/m^3)

Z powodu problemów z oddychaniem dziennie do szpitali w samym Pekinie trafia 9 tysięcy dzieci, a dorośli próbują sobie radzić nosząc maski. Władze próbują opanować sytuację ograniczając roboty budowlane, zostawiając państwowe samochody w garażach i nakazując szkołom zaprzestanie wszelkich zajęć na zewnątrz.

Źródło:

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas