Przepychanki w FIFA

Światowa Federacja Piłki Nożnej powoli zamienia się w polski sejm. Tuż przed wyborami zaczyna się robić dość nerwowo, a w ruch idą przeróżne zarzuty pod adresem przeciwnika. Często mają one na celu jedynie oczernienie rywala, by ten stracił uznanie w oczach wyborców. Ale nierzadko też zostaje przekroczona jakaś granica przyzwoitości.

Światowa Federacja Piłki Nożnej powoli zamienia się w polski sejm. Tuż przed wyborami zaczyna się robić dość nerwowo, a w ruch idą przeróżne zarzuty pod adresem przeciwnika. Często mają one na celu jedynie oczernienie rywala, by ten stracił uznanie w oczach wyborców. Ale nierzadko też zostaje przekroczona jakaś granica przyzwoitości.

Światowa Federacja Piłki Nożnej powoli zamienia się w polski sejm. Tuż przed wyborami zaczyna się robić dość nerwowo, a w ruch idą przeróżne zarzuty pod adresem przeciwnika. Często mają one na celu jedynie oczernienie rywala, by ten stracił uznanie w oczach wyborców. Ale nierzadko też zostaje przekroczona jakaś granica przyzwoitości.

Jeszcze jakiś czas temu walka o stołek prezydenta FIFY wyglądała na czystą, a główni pretendenci do stanowiska darzyli się umiarkowanym szacunkiem. Teraz te iluzoryczne gierki dobiegły końca i na tydzień przed wyborami obaj panowie nie potrafią szczędzić sobie cierpkich słów.

Reklama

Zaczęło się od plotki w mediach, iż podobnie jak w przypadku wyborów państw-gospodarzy Mistrzostw Świata w 2018 oraz 2022 może dojść do próby przekupstwa głosujących. Tym razem na celownik miała trafić dwójka oficjeli Afrykańskiej Federacji miała otrzymać łapówki w wysokości półtora miliona dolarów w zamian za swoje głosy na najbliższych wyborach. Dalsza część plotki głosiła, iż próby przekupstwa mieli dokonać któryś z katarskich szejków.

Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Sepp Blatter natychmiast wypowiedział się w tej sprawie i oskarżył Mohammeda Bin Hammama o skorumpowanie działaczy z Afryki. Szwajcar nawet poszedł o krok dalej i zaproponował odebranie Katarowi organizacji Mundialu w 2022 roku!

Katarczyk natychmiast zdementował te rewelacje i postanowił, że także nie oszczędzi Blattera. Wytknął Szwajcarowi, że ten pierwotnie miał być wybrany najwyżej na dwie kadencje, a teraz stara się już o czwartą. Bin Hammam zwrócił też uwagę, że FIFA pod rządami obecnego prezydenta federacji nie dochodzi do jakichkolwiek postępów i przydałoby się jej wprowadzenie choćby kilku zmian, jak choćby zezwolenie sędziom na korzystanie z powtórek z zapisów video w trakcie spotkań.

Cóż, widać że przepychanka w wyścigu o stołek ruszyła na dobre. Miejmy nadzieję, że zaplanowane na 1 czerwca wybory odbędą się sprawiedliwie a nowy (lub stary) prezydent FIFA doprowadzi federację do jeszcze lepszych czasów.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy