Rosyjskie wojsko przejmuje Arktykę

Nie zielone, a białe ludziki pojawiły się w Arktyce. To powołane właśnie nowe ramię rosyjskiego wojska. Jego celem jest ochrona bogactw naturalnych. Rosjanie przestali ukrywać, że Arktyka należy do nich. Na dowód tego wbili flagę na biegunie północnym...

Dmitrij Rogozin, wicepremier Rosji, przyleciał wczoraj śmigłowcem do rosyjskiej osady górniczej Barencburg na Spitsbergenie. On i jego świta są objęci sankcjami Unii Europejskiej, ale wyraźnie nic sobie z tego nie robili, bez zapowiedzi wkraczając na terytorium Norwegii, co wywołało oburzenie tamtejszego rządu.

Rosyjska osada górnicza Barentsburg na norweskim Spitsbergenie. Fot. @Rogozin / Twitter.

Następnie rosyjscy oficjele udali się na biegun północny. Rosjanie wbili tam flagę państwową i wojskową. Nigdy wcześniej ten zakątek nie odwiedziła tak liczna grupa polityków. Rosjanie chcieli tym samym dać do zrozumienia, że Rosja poważnie myśli o Arktyce i rości sobie do niej prawa.

Nowa stacja polarna w rejonie bieguna północnego. Fot. @Rogozin / Twitter.

Tymczasem z wypowiedzi polityków wynikało coś zupełnie odmiennego. Chcą oni współpracować na dalekiej północy z sąsiadami i chronić tamtejszą społeczność przed jakąkolwiek polityką.

Nowa stacja polarna w rejonie bieguna północnego. Fot. @Rogozin / Twitter.

Rogozin uroczyście otworzył nową dryfującą bazę polarną, na której przez kilka tygodni, a może i miesięcy, ma mieszkać 20 polarników. Ich oficjalnym celem będzie zbadanie arktycznego ekosystemu, nawet na dystansie kilku tysięcy kilometrów.

Pamiątkowe zdjęcie rosyjskich polityków na biegunie północnym. Fot. @Rogozin / Twitter.

Jednak tak naprawdę mają oni ostatecznie ustalić czy rejon bieguna, rzeczywiście stanowi przedłużenie rosyjskiego szelfu kontynentalnego. Dlaczego dla Rosjan jest to aż tak ważne?

Okazuje się, że Rosja ma prawo do 1,2 miliona kilometrów kwadratowych obszaru Arktyki, w którym, jak się szacuje, spoczywa 106 miliardów ton ropy naftowej i 69,5 biliona metrów sześciennych gazu ziemnego. Rosjanie nie mogą przejść obok tego obojętnie, stąd też podjęto decyzję o rychłym złożeniu wniosku do Komisji ONZ ds. Granic Szelfu Kontynentalnego, o rozszerzenie granic Rosji w Arktyce.

Dowodem w sprawie mają być pomiary wykonane na dryfującej stacji. Jednak czy Rosjanie nadal będą zarzekać się, że biegun należy do nich, nawet jeśli badania tego nie potwierdzą? Chyba wszyscy znamy odpowiedź.

Tymczasem zgodnie z paktem z 1982 roku, obszar bieguna północnego i wody Oceanu Arktycznego nie należą do nikogo. Istnieje jednak możliwość zwiększenia swojej strefy ekonomicznej, jeśli udowodnione zostanie, że dany obszar jest przedłużeniem szelfu kontynentalnego wnioskującego kraju.

Poprzednio Rosja złożyła taki wniosek w 2001 roku, jednak został on przez ONZ odrzucony, ponieważ wyniki badań w Arktyce nie były jednoznaczne. Teraz rosyjscy naukowcy zarzekają się, że mają wystarczające dowody na to, by wniosek został przyjęty. Mowa o pomiarach przeprowadzonych przez ekspedycję na pokładzie statku Akademik Fiodorow, które wykazały, że Grzbiet Łomonosowa, pasmo górskie przebiegające pod biegunem północnym, stanowi kontynuację szelfu kontynentalnego Rosji.

W 2007 roku robot wbił rosyjską flagę w dno oceanu w rejonie bieguna północnego.

W ten sposób biegun północny miałby być własnością Rosji. Arktyczne złoża mają być według Putina strategicznym terenem eksploracji złóż bogactw naturalnych. Putin podczas ostatniego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej, ogłosił, że trzeba zrobić wszystko, aby w tym roku zwiększyć ilość ładunków przewożonych wzdłuż północnych wybrzeży Rosji do poziomu 4 milionów ton.

Następnym krokiem ma być zwiększenie aż siedmiokrotnie tej liczby do 2020 roku. Mają to umożliwić gigantyczne inwestycje zaplanowane przez Rosjan na najbliższe lata. W samym czasie w Arktyce mają powstać także nowe stacje polarne, wyposażone w najnowocześniejszą infrastrukturę meteorologiczną.

Decyzja ONZ stoi pod wielkim znakiem zapytania, zwłaszcza, że Rosja naraża się czterem innych krajom, których terytoria również mogą sięgać Arktyki, a więc Stanom Zjednoczonym, Kanadzie, Danii (Grenlandii) i Norwegii.

Każdy z tych krajów rościłby sobie podobne co Rosja prawa do operowania bogatymi zasobami naturalnymi, które, według szacunków amerykańskich badaczy, obfitują w 13 procent wciąż nieodkrytych złóż ropy naftowej i 30 procent złóż gazu ziemnego. Tymczasem klimat Arktyki ociepla się szybciej niż jakiegokolwiek innego miejsca na świecie, przez co kraina ta stoi coraz to większym otworem do jej eksploracji i zarazem eksploatacji.

O tym, jak bardzo Rosjanom zależy na skarbach dalekiej północy, mogliśmy się przekonać latem 2012 roku, gdy ekolodzy z organizacji Greenpeace próbowali powstrzymać wydobycie ropy naftowej na platformie Prirazłomnaja. Rosyjscy żołnierze aresztowali wówczas kilku członków załogi statku Arctic Sunrise.

Statek Arctic Sunrise należący do Greenpeace i działający w Arktyce.

Sąd w błyskawicznym tempie osądził ich i skazał na pobyt w łagrze. Ekolodzy zostali wypuszczeni na wolność dopiero po amnestii ogłoszonej przez Putina. To właśnie dlatego działacze na rzecz ochrony środowiska arktycznego obawiają się, że jeśli wniosek Rosji nie przejdzie pomyślnie przez ONZ, to kraj ten siłą zagarnie sobie rejon bieguna północnego, podobnymi metodami, jak w przypadku Krymu. Tym razem jednak do akcji wkroczą nie zielone, lecz białe ludziki.

Putin nie raz podkreślał, że w Arktyce coraz częściej krzyżują się interesy różnych krajów. Należy w związku z tym uwzględniać dynamicznie zmieniającą się sytuację zewnątrzpolityczną i społeczno-gospodarczą na świecie, która jest pełna nowych zagrożeń dla Rosji. Należy więc wzmacniać infrastrukturę wojskową.

Chodzi tu między innymi o utworzenie w rosyjskiej części Arktyki jednolitego systemu bazowania okrętów nawodnych i łodzi podwodnych nowej generacji. Putin podkreślił, że terminale przeładunkowe, rurociągi i obiekty związane z wydobyciem ropy i gazu powinny być dobrze chronione przed terrorystami.

Dlatego też powstała "biała armia". Żołnierze w charakterystycznych białych mundurach ćwiczą w skrajnych warunkach pogodowych, aby być przygotowanym na kaprysy Arktyki. Niecałe dwa tygodnie temu spadochroniarze wylądowali na dryfujące krze lodowej, co nie udało się jeszcze żadnej armii. Żołnierze ustawili też kontenery w bezpośredniej bliskości bieguna.

Rosyjscy arktyczni żołnierze, nazywani potocznie "białymi ludzikami".

Prezydent Rosji zapewnił jednocześnie, że wydobycie odbywać się będzie w zgodzie z przyrodą, ponieważ ekosystem arktyczny jest delikatny i należy minimalizować ryzyko ekologiczne przy budowie infrastruktury przemysłowej i wspierającej.

Biorąc pod uwagę ostatnie działania Rosji wobec Ukrainy, politycy widzą w arktycznych zapędach Rosji wiele niebezpieczeństw dla międzynarodowej społeczności. Dlatego nie przebierają w słowach i wprost ostrzegają, że ujawnienie się nowych złóż ropy naftowej, gazu ziemnego i innych minerałów, mogą pchnąć Rosję do szeroko zakrojonego konfliktu z krajami sąsiadującymi w Arktyce.

Tymczasem zmiany klimatyczne postępują, o czym świadczy systematyczne zanikanie pokrywy lodowej na Oceanie Arktycznym. 14 milionów 335 tysięcy kilometrów kwadratowych miała w lutym tego roku powierzchnia lodu na Morzu Arktycznym. Od kiedy prowadzi się stałe pomiary satelitarne, a więc od października 1978 roku, tak mało lodu w szczycie sezonu zimowego jeszcze nie notowano.

Jednak najbardziej spektakularne rekordy padają w sezonie letnim. Tylko 3,41 miliona kilometrów kwadratowych miała pokrywa lodowa w Arktyce we wrześniu 2012 roku. Tak małych ilości lodu jeszcze nie było w czasach nowożytnych, a być może nawet od kilku milionów lat.

Zasięg pokrywy lodowej w 2012 roku w Arktyce (na biało), średni wieloletni zasięg (na różowo). Dane: NSIDC.

W ciągu zaledwie 40 lat zasięg lodu morskiego w Arktyce zmniejszył się aż o połowę. Naukowcy nie mają żadnych wątpliwości, że całkowity zanik pokrywy lodowej na Oceanie Arktycznym w okresach letnich to już tylko kwestia lat.

W raporcie opublikowanym przez rosyjski Narodowy Urząd ds. Hydrometeorologii i Monitoringu Środowiska, największy i jeden z najzimniejszym krajów na świecie będzie się ocieplać w szybszym tempie niż inne regiony naszej planety.

W ciągu ostatnich 100 lat średnia temperatura w Rosji wzrosła o 1,29 stopnia, natomiast w skali całego świata o 0,74 stopnia. Różnica jest więc znaczna. Obserwuje się od połowy dwudziestego wieku stałe zmniejszanie się ilości zimowej pokrywy śnieżnej na Syberii oraz na Dalekim Wschodzie, w tym na Czukotce.

Najbardziej korzystną zmianą jest podniesienie się temperatury gleby średnio o 1 stopień. To oznacza, że linia wiecznej zmarzliny przesuwa się stopniowo na północ i tym samym kurczy.

Przejście Północno-Wschodnie (niebieska linia) od Korei Południowej do Anglii. Dane: Wikipedia.

Zasięg pokrywy lodowej na Oceanie Arktycznym zmniejsza się, przez co coraz łatwiej jest utrzymać drożność kluczowego dla Rosjan szlaku morskiego, zwanego Przejściem Północno-Wschodnim. To właśnie dzięki niemu transport towarów między północną Europą a krajami Azji i Pacyfiku trwa o jedną trzecią krócej niż przez Ocean Indyjski i Kanał Sueski.

Nie powinny nas więc dziwić działania światowych mocarstw, które coraz śmielej ostrzą sobie pazurki na bogactwa naturalne, dotąd ukryte pod wydawałoby się wiecznym lodem.

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas