Skrajne emocje na Emirates
W niedzielnej konfrontacji pomiędzy Arsenalem Londyn a FC Liverpool doszło do wielu niecodziennych sytuacji oraz skrajnych emocji. Każdy przeżywał ten mecz na swój własny sposób...
W niedzielnej konfrontacji pomiędzy Arsenalem Londyn a FC Liverpool doszło do wielu niecodziennych sytuacji oraz skrajnych emocji. Każdy przeżywał ten mecz na swój własny sposób...
Pomiędzy słupki "Kanonierów" powróciła największa nadzieja Polski jeśli chodzi o bramkarzy - Wojciech Szczęsny, który wrócił do gry po kilkutygodniowej kontuzji. Gdy na stadionowym zegarze wybijała właśnie 90 minuta spotkania, na tablicy wyników wciąż widniało wymowne 0:0. Jednak wskutek wywożenia z boiska Jamiego Carraghera sędzie zdecydował się doliczyć kilka dodatkowych minut. W ten oto sposób Arsenal Londyn w końcu doczekał się prowadzenia, po tym jak w 97 minucie meczu Robin van Persie otworzył wynik spotkania strzałem z rzutu karnego. I wydawało się, że nic ciekawego już się na Emirates Stadium nie wydarzy. Tymczasem to właśnie wtedy na boisku (i poza nim) w końcu zaczęło się coś dziać.
Arbiter przeciągnął cały mecz aż do 102 minuty, co wywołało wiele kontrowersji na trybunach. A żeby było jeszcze ciekawiej, we wspomnianej 12 minucie doliczonego czasu gry podyktowano jeszcze rzut karny dla ekipy "The Reds". Z tym faktem nie potrafił się już pogodzić Arsene Wenger, który spotkał się z natychmiastową reakcją swojego vis a vis z Liverpoolu - Kenny'ego Dalglisha.
Całą sytuację widzieli nawet kibice, którzy relacjonowali całe niedzielne spotkanie. A jak usłyszycie, działo się dość sporo: