Światowa populacja może... spadać

Od lat straszy się nas rosnącą w niekontrowanym wręcz tempie populacją Ziemi, co prędzej czy później ma doprowadzić do katastrofy, gdy wszystkich nie będzie można wykarmić. Po bliższym przyjrzeniu się liczbom widać jednak, że trend ulega odwróceniu, a przyrost naturalny spada. W efekcie dojdziemy do punktu gdy liczba ludności na świecie również zacznie maleć lub też utrzyma się na stałym poziomie.

Od lat straszy się nas rosnącą w niekontrowanym wręcz tempie populacją Ziemi, co prędzej czy później ma doprowadzić do katastrofy, gdy wszystkich nie będzie można wykarmić. Po bliższym przyjrzeniu się liczbom widać jednak, że trend ulega odwróceniu, a przyrost naturalny spada. W efekcie dojdziemy do punktu gdy liczba ludności na świecie również zacznie maleć lub też utrzyma się na stałym poziomie.

Od lat straszy się nas rosnącą w niekontrowanym wręcz tempie populacją Ziemi, co prędzej czy później ma doprowadzić do katastrofy, gdy wszystkich nie będzie można wykarmić. Po bliższym przyjrzeniu się liczbom widać jednak, że trend ulega odwróceniu, a przyrost naturalny spada. W efekcie dojdziemy do punktu gdy liczba ludności na świecie również zacznie maleć lub też utrzyma się na stałym poziomie.

Wszystko to wynika z faktu, że po prostu tempo przyrostu naturalnego maleje - przyrost od 6 do 7 miliardów ludzi zajął nam 13 lat, podczas gdy pomiędzy 5, a 6 miliardem było to 12 lat. Co więcej - badacze spodziewają się dalszych spadków, a do totalnego zatrzymania dojdzie jeszcze za naszego życia maksimum powinniśmy osiągnąć (według ostatnich obliczeń Austriaków dojdzie do tego w 2070 roku na poziomie 9 miliardów ludzi). A potem liczba ludności na świecie zacznie lecieć w dół.

Reklama

Aby utrzymać liczbę ludności w równowadze konieczna jest liczba urodzin na średnim poziomie 2.1 dziecka na kobietę, podczas gdy w krajach rozwiniętych liczby te są dużo niższe. W Niemczech jest to obecnie 1.36 dziecka, we Włoszech 1.4, a w Hiszpanii 1.48. Jeśli trend ten się utrzyma do końca wieku nas, Europejczyków będzie mniej o prawie 100 milionów. Jednak nie jesteśmy w najgorszej pozycji. W Rosji i Chinach populacja może bowiem w tym czasie spaść o połowę.

Widać też zmieniające się trendy w najbiedniejszych, najbardziej płodnych krajach świata. W Indiach liczba urodzin spadła od roku 1960 do 2009 z 6 do 2.5 dziecka, w Brazylii z 6.15 do 1.9, a nawet w najbardziej płodnej Afryce osiągnęła ona rekordowo niski poziom 4.66 dziecka na kobietę.

To wszystko jest wynikiem poprawiających się warunków życia i wyższej edukacji. Lepiej wyedukowane, pracujące kobiety mają po prostu mniej dzieci, a jest ich coraz więcej - nawet w krajach mniej zamożnych.

Plusem takiej sytuacji będzie to, że brak naturalnych zasobów przestanie nam patrzeć w oczy, minusem oczywiście to, że starzejące się społeczeństwa prowadzą do stagnacji gospodarczej.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy