Tak LISA będzie szukać fal grawitacyjnych

Już za parę dni Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) wystrzeli z Gujany francuskiej sondę LISA Pathfinder, która wyruszy z Ziemi na pokładzie rakiety Vega aby szukać śladów fal grawitacyjnych. A jak dokładnie ma ona to robić?

Już za parę dni Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) wystrzeli z Gujany francuskiej sondę LISA Pathfinder, która wyruszy z Ziemi na pokładzie rakiety Vega aby szukać śladów fal grawitacyjnych. A jak dokładnie ma ona to robić?

Już za parę dni Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) wystrzeli z Gujany francuskiej sondę LISA Pathfinder, która wyruszy z Ziemi na pokładzie rakiety Vega aby szukać śladów fal grawitacyjnych. A jak dokładnie ma ona to robić?

Z falami grawitacyjnymi - a więc wywołanymi przez ruch masywnych obiektów zmarszczkami w czasoprzestrzeni, mamy taki problem, że choć o ich istnieniu wiemy już równo 100 lat - wtedy przewidział je Albert Einstein w swojej ogólnej teorii względności, to nadal nie udało nam się ich bezpośrednio zarejestrować, choć w otaczającym nas wszechświecie powinno być ich bardzo dużo.

Reklama

Problem ten bierze się głównie stąd, że z Ziemi wykryć je niezwykle trudno ze względu na jej własną grawitację, dlatego naukowcy wiążą ogromne nadzieje z misją nowej sondy, która ma potwornie czułe laserowe urządzenia pomiarowe. Mówiąc o potwornej czułości mamy tu na myśli wykrywanie różnicy na poziomie milionowej milionowych części metra na odcinku o długości miliona kilometrów - taka odległość ma bowiem dzielić od siebie dwie "testowe masy", które będą dokładnie ekranowane przed wiatrem słonecznym i innymi czynnikami zewnętrznymi.

Jeśli technologia ta okaże się skuteczna to na rok 2034 planowana jest już kolejna generacja kosmicznego detektora fal grawitacyjnych, a być może jemu uda się rozwiązać wreszcie ten trapiący fizyków od lat problem.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy