Takim cudem astronauci polecą na orbitę

Przemysł kosmiczny przeżywa swój renesans. Jeszcze nigdy w historii podboju kosmosu tak wiele zarówno światowych agencji kosmicznych, jak i prywatnych firm, nie rozwijało swoich koncepcji na wynoszenie ładunków na ziemską orbitę. Niebawem Stany Zjednoczone wyślą rosyjskie...

Przemysł kosmiczny przeżywa swój renesans. Jeszcze nigdy w historii podboju kosmosu tak wiele zarówno światowych agencji kosmicznych, jak i prywatnych firm, nie rozwijało swoich koncepcji na wynoszenie ładunków na ziemską orbitę. Niebawem Stany Zjednoczone wyślą rosyjskie...

Przemysł kosmiczny przeżywa swój renesans. Jeszcze nigdy w historii podboju kosmosu tak wiele zarówno światowych agencji kosmicznych, jak i prywatnych firm, nie rozwijało swoich koncepcji na wynoszenie ładunków na ziemską orbitę. Niebawem Stany Zjednoczone wyślą rosyjskie Sojuzy na emeryturę i zastąpią je czymś na miarę XXI wieku.

Amerykańska Agencja Kosmiczna, wspólnie z Sierra Nevada Corporation, podobnie jak , ogromny potencjał widzą w mini-wahadłowcach. Chodzi tutaj o bardzo ciekawy projekt o nazwie Dream Chaser. Już za 2 lata maszyna będzie zdolna zarówno do wynoszenia ładunków na orbitę, jak i astronautów. Maszyna w kosmos poleci na rakiecie Atlas V. 19 lipca spółka podpisała kontrakt na pierwsze dwa starty z United Launch Alliance.

Reklama

Na początku roku SNC przesłało Dream Chasera do Centrum Badania Lotu imienia Neila A. Armstronga, należącego do NASA. Jest on tam testowany już od kilku miesięcy. Są to eksperymenty poprzedzające pierwszy lot i lądowanie na pasie startowym 22L, na którym kiedyś lądowały wahadłowce kosmiczne.

Kilka dni temu mini-wahadłowiec wykonał udany test kołowania, ale najlepsze, czyli lot, nastąpi lada moment. Miejmy wszyscy nadzieję, że będzie to udany lot. Przypomnijmy, że w październiku 2013 roku pierwszy egzemplarz został mocno uszkodzony, po tym jak nie wysunęła się część podwozia. Nagranie z wypadku nigdy nie zostało opublikowane.

Jako że badania prowadzone w kosmosie nie należą do najtańszych, dlatego wiele krajów świata nie tylko nie ma potrzebnej ku temu infrastruktury, ale także nie może sobie pozwolić na samodzielnie wystrzelenie rakiety czy wyniesienie dużych instalacji na ziemską orbitę.

Ta sytuacja ma wkrótce się odmienić, a to za sprawą Organizacji Narodów Zjednoczonych, która chce pomóc wszystkim krajom rozwijającym się (w tym także Polsce!) na zaistnienie w kosmosie. Przedstawiciele organizacji uważają, że najważniejsze są badania prowadzone w warunkach mniejszej grawitacji, czyli takie, jakie wykonuje się np. na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.

ONZ planuje zdobyć finansowanie do wynajęcia mini-wahadłowca Dream Chaser od Sierra Nevada Corporation (SNC), dzięki któremu będzie można takie eksperymenty wykonywać w kosmosie. Start pojazdu z najróżniejszymi badaniami, z wielu krajów świata przewidziany jest na rok 2021.

Eksperymenty przeprowadzane na pokładzie ISS. Fot. NASA/ESA.

Sierra Nevada już zdobyła kontrakt na dostawę surowców do ISS do roku 2024. Jej pojazdy mogą latać zarówno z załogą, jak i autonomicznie. Według planu ONZ, kraje uczestniczące w projekcie będą musiały wnieść opłatę za badania, jednak nie mają to być duże kwoty, gdyż organizacja dopłaci do nich z własnych oraz zdobytych funduszy.

Szybki rozwój prywatnego sektora przemysłu kosmicznego bardzo cieszy, ponieważ oznacza to, że duża konkurencja pozwoli znacznie szybciej, częściej i taniej wysyłać w kosmos instalacje, dzięki którym będziemy mogli wnikliwiej eksplorować obce światy.

To bardzo ważne, gdyż misje kosmiczne pozwalają nam odkrywać największe tajemnice Wszechświata, a także i nas samych. Kto wie, może odpowiedzi na odwieczne pytania dotyczące ludzkości, a mianowicie kim jesteśmy, skąd pochodzimy i dokąd dążymy jest tuż za rogiem?

Źródło: Sierra Nevada Corporation / Fot. SNC

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy