Torres w Barcelonie? Wolne żarty...

Wczorajsze media obiegła sensacyjna informacja, jakoby Barcelona przymierzała się do odkupienia Fernando Torresa od londyńskiej Chelsea. Tylko czy Roman Abramowicz byłby na tyle głupi, by sprzedawać Hiszpana? Wątpię...

Wczorajsze media obiegła sensacyjna informacja, jakoby Barcelona przymierzała się do odkupienia Fernando Torresa od londyńskiej Chelsea. Tylko czy Roman Abramowicz byłby na tyle głupi, by sprzedawać Hiszpana? Wątpię...

Blisko 10 spotkań w barwach "The Blues", a napastnik mistrzów świata wciąż nie potrafi znaleźć drogi do bramki rywali. Może niemoc strzelecka zawodnika nie bolałaby londyńczyków tak bardzo, gdyby nie fakt, że Hiszpan przybył na Stamford Bridge za 58 milionów euro i wiązano z nim bardzo duże nadzieje...

W ostatniej kolejce Premier League wydawało się, że "El Nino" w końcu się przełamie w starciu z West Bromwich Albion, jednak bramka zdobyta w tym spotkaniu została uznana przez sędziego za nieprawidłową. O to czy tam faktycznie był spalony wciąż toczą się dyskusje...

Niemniej nie zmienia to faktu, że Torresowi wyraźnie się nie wiedzie w zespole Carlo Ancelottiego. Nic więc dziwnego, że angielskie media wprost rozwodzą się w spekulacjach na temat rychłego odejścia Hiszpana z drużyny już latem. Do potencjalnych kupców chętnych na byłego napastnika Liverpoolu miała rzekomo dołączyć Barcelona. Ile w tym prawdy? Ciężko stwierdzić...

Jednakże nie wierzę, że Roman Abramowicz tak szybko skreśli Fernando. Owszem, może się w tej chwili denerwuje na jego nieskuteczność, a te prawie 60 milionów euro śni mu się po nocach (chociaż dla niego to prawie kieszonkowe), ale na pewno nie będzie decydował się na letnią sprzedaż jednej ze swoich największych nadziei.

No chyba, że ktoś zdecyduje się na wyłożenie pieniędzy zbliżonych do tego, jakie "stracił" Rosjanin...

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas